Magiczne misterium. Tak w skrócie można opisać krążek Tempest, najnowsze dzieło w dorobku brytyjskiego kwartetu Telepathy, który ujrzy światło dzienne 31 marca br. Kiedy muzycy rzucają słuchacza na rozstaje gatunkowych dróg, inaczej niż magicznie być nie może.
Na Tempest instrumentaliści z Telepathy podążają ścieżką wytyczoną na debiutanckim albumie z 2014 roku. Osiem kompozycji, które składają się na ich świeży krążek, to koncepcyjna podróż, podczas której dźwięki wypływające z głośników prowadzą nas przez krainy post-metalu, post-rocka, progresywnego metalu, a także sludge metalu. Materiał zawarty na albumie należy traktować całościowo, a nie przez pryzmat pojedynczych utworów. Dzięki płynnym przejściom pomiędzy kolejnymi kompozycjami, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że właśnie takie było zamierzenie artystów. Wyjątkowość płyty Tempest bierze się zatem z jej kompleksowości i nieortodoksyjnego podejścia do muzyki metalowej. Oprócz potężnych brzmień, znaleźć tu można wiele eksperymentalnych i innowacyjnych motywów, do których przyzwyczajają słuchacza twórcy muzyki oflagowanej jako tak zwany poczta metal. Przytłaczająca atmosfera wyraża się poprzez minimalistyczne, acz głębokie riffy, czerpanie ze stylistyki atmosferycznego black metalu, a także krzykliwy wokal, którego jest tu bardzo mało. Głębia dźwięków nie dość, że zakłóca spokój ducha, to jeszcze wprowadza w trans, którego koniec znajduje się na dnie najgłębszego dołka emocjonalnego. Świetna robota, Panowie.
Począwszy od Smoke From Distant Fires, przypominającego nieco dokonania Royal Blood, kompozycje bombardują słuchacza kaskadowymi gitarami, których dźwięki piętrzą się na przestrzeni całego albumu. Warto zwrócić uwagę na niespełna ośmiominutowe Celebration of Decay. Numer ten łączy w sobie dialog melodii i mocnych riffów, wspieranych rewelacyjną rytmiką. Barbarzyńskość krzyżuje się tu z idyllą, co powoduje, że trójka na krążku Tempest to niezwykle mocny punkt, który musi genialnie brzmieć na żywca. Wysoko podniesiona poprzeczka bez problemu daje się pokonać kolejnym kompozycjom. Wszystko składa się na album totalny, który powinien poruszyć nie tylko zwolenników międzygatunkowych romansów spod znaku depresyjnego tempa.
Kwartet Telepathy dokonał czegoś wyjątkowego. Udało mu się stworzyć album totalny, którego odbiór to czysta przyjemność. Trudno jest przyczepić się do czegokolwiek. Mam nadzieję na szybką wizytę kapeli w Polsce. Przekucie mocy zawartej w studyjnych produkcjach zespołu na wersję koncertową to dopiero musi być miazga!
Ocena: 10/10
- Judas Priest – „Invincible Shield” (2024) - 8 marca 2024
- Heilung – „Drif” (2022) - 10 października 2022
- Panzerfaust – „The Suns of Perdition, Chapter III: The Astral Drain” (2022) - 26 czerwca 2022
Tagi: alternative metal, ambient, experimental, golden antenna records, post-metal, post-rock, Royal Blood, Telepathy, Tempest.