The Atrocity Exhibit – „The Atrocity Exhibit” (2015)

Mam szczęście być jedynym pasjonatem grajndów i krastów w redakcji Kvlt. Nie muszę się z nikim wykłócać o przywilej recenzowania tych lub tamtych materiałów, zgarniam wszystko, co fajne i jeszcze mi za to dziękują. No i przy okazji poznaję nowe projekty. Takie jak Atrocity Exhibit, który bardzo skutecznie naładował mnie energią na cały weekend.

Wydany w roku ubiegłym siedmiocalowy placuszek-czarnuszek jest szóstym wypustem brytyjskiego tria. Dokładniej rzecz biorąc, jest to EPka na dziesięć utworów. Wyjątkowo jak na grindcore’owe EPki, The Atrocity Exhibit trwa powyżej dziesięciu minut, ale niewiele. No i trzeba przyznać że czysty grindcore to nie jest, ja bym to raczej określił jako grindcore/sludge z mocnymi ciągotkami crustowymi. Za wydanie winylu odpowiadają WOOAAARGH, Never Fall Into Silence Records, RIP Roaring Shit Storm Records oraz FxHxExDx Records. Nawiasem dodam, że już same wydawnictwa dobrze mnie do płyty nastroiły.

Muzyka zawarta na The Atrocity Exhibit składa się z wkurzenia, wpierdolu i energii. Punkpower emanuje z niej prawie przez cały czas, czasami ewoluując w formy crustowe lub zmieniając się na ciężki, bujający sludge. Jednak najwięcej jest elementów grindcore’owych. Mocarny The Sleep Of Reason, The Value Of Nothing, który wyblastuje ci dupsko za wszystkie czasy, początkowy An Expression Of Human Weakness czy Corpsehanger to najszybsze, najbardziej wkurzone oblicze zespołu. Nie jedyne oczywiście. Widać to God Shines On Fools wypełnionym po brzegi punkiem, co widać na doborze coverów (The Possibility Of Life’s Destruction od Discarge oraz Violent World Misfitsów). Świetną energię ma też Weakener, który jest w sumie ostatnim aktem tercetu tworzonego wspólnie z Death On A Stale Bed i Corpsehangerem. Kawałkami dobrymi, ale nie aż tak, jak właśnie Weakener, od którego od razu chce się pójść w moshowy tan. Niemniej najlepszym utworem jest Slave To The Mind. Pomimo ogromnej ilości odsłuchów, słuchając go wciąż cieszę się jak Alexis Texas na widok czarnej dziesięciocalówy. Kawałek zaczynający się w sposób rock’n’rollowo-crustowy, po czym przechodzący później w idealnie bujający, ciężki, ale nie powolny lub spowalniający sludge wygrał całe Atrocity Exhibit. I tak właśnie, próbując opisać charakter płyty, przybliżyłem każdy jeden utwór. Same kompozycje są łatwe do zrozumienia i przewidzenia, niemniej radochy dają co niemiara.

Warstwa produkcyjna także mi się podoba. Jest ostra, choć niespecjalnie ciężka. Bardziej punkowa niż grindcore’owa, a już na pewno nie sludge’owa.  Jednak pasuje ono do każdej wersji Atrocity Exhibit. Jest dobre, agresywne i w ciekawy sposób pozytywne. Zachęca do ponownych odsłuchów. Także muzycy dają z siebie bardzo dobrze, choć ponarzekałbym na główny wokal, który od czasu do czasu jednak przeszkadzał mi w odbiorze muzyki. Layout siedmiocalówy jest zrobiony bardzo solidnie, płyta ma przezajebistą okładkę (nie możesz tego zanegować, nieważne jak bardzo byś się starał) i ogólnie jest pięknie.

Potrzebujesz dobrego budzika? Panna spóźnia się na randkę a ty już przysypiasz nad barem? Klient cię wkurzył i chcesz się wyżyć na przerwie? Odpal sobie The Atrocity Exhibit i ciesz się  kilkunastoma minutami świetnie zorganizowanej przemocy.

Ocena: 8,5/10

Kapitan Bajeczny
Latest posts by Kapitan Bajeczny (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , .