The Heavy Clouds – „Mind Pollution” (2017)

Płyty oficyny Karrot Kommando chyba nie pojawiają się zbyt często na łamach Kvlt, bo zazwyczaj to kompletnie nie ten target. Ale w przypadku The Heavy Clouds nie dość, że i target się w dużej mierze zgadza, to jeszcze zgadza się zawartość krążka.

The Heavy Clouds to warszawskie trio grające w okolicach alternatywnego rocka/metalu, grunge, stonera, czego tam sobie jeszcze życzycie. W skład zespołu, co też ważne, wchodzą goście otrzaskani na scenach, znajdziecie ich również w Maqama, Elvis Deluxe, The Black Tapes. Na swoim facebookowym profilu napisali o sobie banałem: „energia i melodia w jednym”. To w zasadzie jedyny banał dotyczący THC jaki do tej pory odkryłem (a jeśli nazwa zespołu powstała jako propozycja bardziej twórczego rozwinięcia skrótu THC, to mam już dwa, ale to wciąż bez znaczenia).

Mind Pollution jest niezwykle przyjemne. I faktycznie, te wszystkie szufladki, które wymieniłem akapit wyżej, pasują do tego albumu jak ulał. Zespół bardzo umiejętnie lepi ze sobą w niewymuszoną, ale jednocześnie energetyczną muzykę elementy spokojnego, ciągnącego się stonera, grunge’owego brzmienia, alternatywnej piosenkowości i nieprzesadzonej, delikatnie wklejonej tu i tam psychodelii. Rezultatem jest fajny balans między przystępnością i melodyjnością, a intrygującą, duszną atmosferą. Klimat krążka byłby jednak gówno wart, gdyby nie było na nim dużo dobrej muzyki. Na Mind Pollution rządzi na szczęście piosenka. Mam wrażenie, że zespół nie silił się na wymyślanie nie wiadomo jak świeżych patentów i riffów, dla własnej frajdy skorzystał z rozwiązań sprawdzonych i skutecznych, a rezultatem są po prostu dobrze napisane piosenki (i jeśli słowo „piosenka” kojarzy wam się z dziecięcą przyśpiewką albo z czymkolwiek, co znajdziecie w Radio ZET lub MTV, to jesteście w błędzie). The Heavy Clouds mają wyczucie i narzędzia, by nie przejść zbytnio na żadną stronę. Płytę otwiera radiowo-przebojowy Sun Goes Down, ale jednocześnie promuje ją w sieci klip do Fire Inside, leniwego, lekko onirycznego utworu, który reklamuje krążek z naprawdę dobrej strony. A po drodze mamy jeszcze zgrzytający a’la gitary Josha Homme Our Best Time, melodyjny No Turning Back kojarzący mi się z Beastmilk, energetyzujący As One, czy przyjemny On The Outside. Wszystko to są piosenki – mają chwytliwe refreny, fajne zwrotki, dość prostą konstrukcję. Strasznie mi się to podoba, że The Heavy Clouds chcą grać muzykę, zamiast iść w to, co w niszy staje się coraz bardziej popularne – udawać, że jest się Salvarodem Dalim albo innym Davidem Lynchem rocka i wydłużać, męczyć bułę, komplikować, zamieniać „piosenki” na „kompozycje”, obierać je ze wszystkiego co fajne i twierdzić, że jeśli nie rozumiesz, to jeszcze nie dorosłeś do „sztuki” (hej, stonerowo-psychodeliczna sceno, do ciebie mówię). Tak czy inaczej, Mind Pollution to po prostu zestaw dobrych piosenek. Nie odnajduję tu na dodatek żadnego kawałka, który by mnie nudził czy nie wciągał, nie ma tu naprawdę żadnego zapychacza. The Heavy Clouds na domiar dobrego brzmią po swojemu – choć w niektórych miejscach ich piosenki siłą rzeczy kojarzą mi się z dokonaniami innych kapel, to już wyraźnie słychać rozwiązania melodyczne, aranżacyjne i brzmieniowe, które sprawiają, że można śmiało mówić o oryginalnym charakterze grupy. Innymi słowy – jeśli posłuchacie Mind Pollution to będziecie potem w stanie rozpoznać The Heavy Clouds wszędzie.

Na oddzielny akapit zasługuje brzmienie. Materiał został nagrany na setkę – jeśli The Heavy Clouds tak brzmią grając na setę, to chylę czoła i zapowiadam obecność na najbliższym koncercie. Materiał miksował Wojtek Olszak z Woobie Doobie Studio (swoją drogą znakomity muzyk), master był dziełem Grzegorza Piwkowskiego. Świetne, organiczne, czyste i ciepłe brzmienie Mind Pollution jest dowodem na to, że nie trzeba wszystkiego nagrywać wyłącznie u producentów związanych z rockowo-metalową sceną – jak ktoś ma dobre ucho i fach w ręku to wykręci naprawdę dobre rzeczy. Reasumując: ciepło brzmienia Mind Pollution to mokry sen wielu rockowych zespołów.

Recenzuję mnóstwo debiutów. Sporo z nich chwalę, wystawiam całkiem zachęcające oceny, ale rzadko zdarza mi się płyta, która pomimo mojego uznania na stałe wchodzi do mojej codziennej plejlisty. Mind Pollution taką właśnie drogę pokonało i wygląda na to, że zadomowi się w tejże plejśliście na dłużej. The Heavy Clouds to naprawdę świetna ekipa, niezbyt ciężka, niezbyt lekka, po prostu rockowa, której nie będą się wstydzić też zatwardziałe metaluchy (o ile nie są głuche).

10/10

The Heavy Clouds na fejsie: https://www.facebook.com/theheavyclouds/

 

 

nmtr
Latest posts by nmtr (see all)
(Visited 8 times, 1 visits today)

Tagi: , , .