Trap Them – „Crown Feral” (2016)

Trap Them był dla mnie zespołem, którego nie wstyd mi słuchać, a czasami nawet przyjemnie pobujać się do ich punkowego dźwiękopoglądu, ale nigdy nie traktowałem ich jako coś ponad kolejną, całkiem fajną kapelę. To znaczy, tak było do czasu Blissfuckera, który to okazał się nagle zadziwiająco dobrze zrobiony, tak jakby amerykańscy crustowcy w końcu znaleźli „to coś” umożliwiające im mocne bicie po uszach. Crown Feral jest jego następcą. Czy Trap Them znów się rozwinęło, czy może (jak sugerowałaby okładka) zaczęli grać zupełnie inaczej? A gdzie tam.

Wydany w tym roku przez Prosthetic Records krążek jest piątym pełnoprawnym wypustem punkersów z Seattle. To dziesięć nowych kompozycji trwających troszkę ponad pół godziny. Każdy lubujący się w prostej, energetycznej muzyce spod znaku crust punka na pewno już o Crown Feral słyszał. Teraz możecie o niej poczytać.

Z każdym kolejnym krążkiem Trap Them prezentowało się coraz lepiej, miałem więc maleńką nadzieję, że będą w stanie Blissfuckera przeskoczyć. No cóż, moim zdaniem nie wyszło, niemniej i tak płyta jest bardzo porządna. Te dziesięć piosenek (słowo-klucz w przypadku twórczości TT) to duża dawka skocznej agresji najagresywniejszego z rodziny punka. Tu i ówdzie zdarzają się także naleciałości grindcore’owe, chociaż to tylko smaczki dodatkowe. Zaczyna się klimatycznym Kindred Dirt służącym także za wstęp do płyty. Wracają dobrze znane zagrywki, wraca też wkurzono-smutny wokal. Mówiąc krótko, wszystko co znamy z dotychczasowych płyt. Hellionaires, będąc dobrym i energicznym kawałkiem, tylko to potwierdza. Punkowa energia, skoczny feeling, chwytliwe motywy, standardowe Trap Them. Zdarzają się kawałki naprawdę dobre (Prodigala), zdarzają się raczej przeciętne zapychacze Twitching in the Auras, jest świetne zwolnienie w Malengines Here, Where They Should Be, jest bardzo taneczne Stray of the Tongue z przyjemną solówką. Gorszych fragmentów brak, ale również brakuje czegoś nieprzeciętnego. Crown Feral to dalej bardzo dobra jak na Trap Them płyta, ale do Blissfuckera się po prostu nie umywa.

Kwestia techniczna wygląda bardzo podobnie jak na poprzednich nagraniach. Gitary są mięsiste i ostre, bas niespecjalnie słyszalny, ale obecny, perkusista także robi robotę. Technicznie granie nie jest zbyt skomplikowane, jednak muzycy dodają do tego dobry feeling i przyjemne kompozycje. Layoutu nie widziałem.

Jeżeli ktoś nie ma jeszcze płyty Trap Them, a chciałby mieć, to Crown Feral dobrze się sprawi. Fani zespołu na pewno będą szczęśliwi. Ja jednak pozostanę przy Blissfuckerze.

Ocena: 7/10

Kapitan Bajeczny
Latest posts by Kapitan Bajeczny (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , .