Vektor – „Terminal Redux” (2016)

Ale kosmos! Po pięciu latach od wydania całkiem udanego albumu Outer Isolation z nowym krążkiem powraca amerykańska ekipa Vektor. Amerykanie mają już na swoim koncie dwa albumy, oba ciepło przyjęte przez krytyków. Ich trzecie podejście, Terminal Redux, utrzymane jest w podobnej stylistyce, aczkolwiek w muzyce Vektora możemy też znaleźć całkiem świeży powiew, który dobrze rokuje na przyszłość zespołu.

Choć podobno nie ocenia się płyt po okładce, to jednak trzeba zwrócić uwagę na artwork, będący wisienką na torcie ciężkich riffów i thrashowo-blackowej rytmiki. Płonący statek kosmiczny, a za nim ciała niebieskie i przestrzeń kosmiczna – wszystko to maluje nam obraz tego, czego możemy spodziewać się na płycie. Pod wierzchnią warstwą kryje się krążek z zapisanymi siedemdziesięcioma trzema minutami ostrego muzycznego rozpiździelu wspieranego tekstami w klimatach fantastyki naukowej, co przywodzi na myśl hordy takie jak Voivod, czy Gamma Ray. Warto dodać, że album ma charakter konceptualny, a co za tym idzie, teksty poszczególnych piosenek mozolnie opowiadają nam jedną długą, acz spójną historię. Bohater-narrator, podróżując po przestrzeni kosmicznej knuje jakiś złowieszczy plan przekucia w działanie swojej utopijnej wizji kontroli nad wszechświatem. Zdecydowanie treść kawałków przemówi do fanów „Odysei kosmicznej”, choć momentami jej jakość odstaje nieco od warstwy muzycznej krążka. David DiSanto rozciąga opowiadaną historię na dziewięć z dziesięciu utworów na płycie, jednocześnie upychając w teksty tak duże ilości informacji, że miejscami wokal rozjeżdża się z linią melodyczną.

Ta z kolei naprawdę daje radę! Choć Vektorowi przypisuje się metkę thrash metalu, to dźwięki płynące z Terminal Redux skłaniają bardziej ku refleksji, że jest to swoista fuzja thrashu z muzyką progresywną i black metalem. Słuchając najnowszego dziecka czwórki z Arizony można odnieść wrażenie, że chłopaki korzystają z poprzednich dokonań zespołu, sięgając niekiedy po rozwiązania znane z ich studyjnego debiutu z 2009 roku, Black Future. Z drugiej strony, na Terminal Redux znajdziemy dużo świeżości. Płyta jest spójna, szczególnie, że zamknięta klamrą kompozycyjną – pierwszy Charging the Void i ostatni Recharging the Void to utwory idealnie otwierające i zamykające całość. Pomiędzy nimi znajdziemy przejście z ciężkiego, szybkiego i technicznego grania w pierwszych kawałkach, do bardziej melodyjnego, choć równie wciągającego bujania pod koniec. Instrumentalny Mountains Above the Sun daje na chwilę odetchnąć od przesterów, poluzowuje nieco napiętą atmosferę. Nie zaburza to jednak stałego, niezmiennego klimatu, który towarzyszy wszystkim utworom na Teminal Redux. Swoista koherentność albumu powoduje, że najlepiej słucha się go od początku do końca. Przez to płyta może wydawać się nieco ciężkostrawna w odbiorze, ale z każdym kolejnym przesłuchaniem powinna utwierdzać odbiorcę w przekonaniu, że wciskając ponownie guzik „play” podejmuje dobrą decyzję.

Vektor to zdecydowanie jeden z najciekawszych przedstawicieli współczesnego thrash metalu. Czerpiąc inspiracje z grup Voivod, czy Kreator, z domieszką hardrockowej legendy Rush, tworzy dość oryginalny styl. Szkoda tylko, że na Terminal Redux przyszło nam czekać aż pięć lat. Miejmy nadzieję, że czwarty album grupy ukarze się szybciej, tym bardziej, że chłopaki są w bardzo dobrej formie (także koncertowej). Siadajcie wygodnie z fotelu kapitana, zapnijcie pasy i dajcie się porwać w podróż po kosmicznych metalowych doznaniach prosto z USA.

 

Ocena: 8/10

 

Vladymir
(Visited 5 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , .