Przed napisaniem tej recenzji, a nawet przed przesłuchaniem tego materiału, dotarło do mnie trochę opinii o nim. Z otoczenia, że w sumie to nie ma się nad czym rozwodzić, a z Internetu, że to EP jest zdecydowanie godne wysokich ocen. Nie ukrywam, że dostałam twardy orzech do zgryzienia i chyba poniższymi słowami narażę się obydwu stronom. Życie na krawędzi.
Fakt, że wraz z Transgressing the Horizon Vidian postawił sobie poprzeczkę dość wysoko, wydaje się być dość oczywisty. I chyba z A Piece of the End nie do końca ją pokonuje. W każdym razie bardzo się stara i te starania należy z pewnością docenić. Otóż otrzymujemy niespełna dwadzieścia minut jeszcze bardziej post-metalowego grania niż uprzednio. Powiedziałabym, że mimo wszystko dźwięki są tutaj nieco spokojniejsze i bardziej ustatkowane. Bardzo ładnie pod koniec otwierającego krążek i najbardziej agresywnego na nim Constellations wpasowuje się post-rockowy motyw. Zresztą takich post-rockowo-ambientowych patentów jest tutaj dużo więcej. Chociażby sam przerywnik w postaci Distorted albo fragmenty w A Piece of the End.
Gdzieś tam pomiędzy ostrymi i emocjonalnymi riffami, charakterystycznymi dla Vidian od samego początku ich twórczości, majaczą nowe dźwięki, które być może panowie bardziej wyeksponują na kolejnym LP. Choć na brak emocjonalności w muzyce nie mogę narzekać, to wciąż brakuje mi nieco więcej spontaniczności, która była obecna na pierwszych wydawnictwach zespołu. Momentami jest tak ładnie, że brakuje takiego dźwiękowego przybrudzenia.
Choć A Piece of the End słucha się dobrze, to odczuwam niedosyt możliwości jakie Vidian posiada i wiem, że potrafi przełożyć je na swoją twórczość. Nie można powiedzieć jednoznacznie, że ten krążek jest zły, ani też, że mocno się wyróżnia. Co prawda nie chwyta tak bardzo za serce i uszy, jak chociażby Transgressing the Horizon, ale z drugiej strony dowodzi tego, że formacja nie stoi w miejscu i sięga po nowe środki wyrazu. Jeżeli w przyszłości połączy jakość poprzedniego LP z melodiami ukrytymi pośród gęstych dźwięków na A Piece of the End, to ja się na to piszę i czekam. Tymczasem z dużym kredytem zaufania, ale też dozą sympatii dla twórczości chłopaków:
Ocena: 6,5/10
- Debiutancki singiel zespołu Inanes - 28 grudnia 2020
- King Apathy – „Wounds” (2019) - 17 października 2020
- My Dying Bride – „The Ghost of Orion” (2020) - 8 marca 2020
Tagi: 2016, A Piece Of The End, Arachnophobia Records, ep, nowy album, post-metal, recenzja, review, Vidian.