Voice of Winter – „Childhood of Evil” (2016)

Francuzi z Voice of Winter prezentują stylistyczny i tekstowy miks, który nie pozwala przejść obojętnie wobec ich drugiego albumu, zatytułowanego Childhood of Evil. Na metalowej scenie Panowie są obecni już od kilkunastu lat (na dyskografię zespołu składa się też kilka EP-ek i debiutanckie demo) i to doświadczenie czuć w zawartych na płycie kompozycjach, przede wszystkim w dość swobodnych zabawach konwencją. Stylistycznie wypadałoby nazwać ich muzykę nieortodoksyjnym death metalem, z progresywnymi ciągotami i ukłonami w stronę innych gatunków, a do tego z pewnym niewymuszonym mrugnięciem oka. Wystarczy spojrzeć na facebookowe zdjęcia kapeli i poczytać, co sami piszą o własnych inspiracjach, albo spojrzeć na załączony teledysk – tu nie wszystko jest na poważnie.

Deathmetalowi ortodoksi mogą zatem poczuć się zawiedzeni, ale ci miłośnicy stylu, którym brak konwenansów nie przeszkadza, znajdą w Voice of Winter kompanów do wspólnej zabawy. Zespół skutecznie potrafi łączyć mroczne, surowe, ale jednak nie pozbawione melodii riffy ze zmianami temp i motywów. Czasem jednak coś zgrzyta, jak w View from Sedna, w którym po paradzie ciekawych zagrywek następuje długa ekspozycja mniej atrakcyjnego riffu. O tym, że Francuzi nie boją się łamać utartych konwencji niech świadczy tytułowy utwór, Childhood of Evil: thrashowy początek z growlem, gotycki, choć nie do końca poważny wątek, czysty kobiecy śpiew, blackowy wrzask. Sporo się tutaj dzieje – pytanie, czy z sensem?

Rzetelnie wypadają deathowe Damocles i Lords of Whores, choć i tutaj mamy pewne muzyczne wtręty, które jedni uznają za miłe urozmaicenie, a drudzy za niepotrzebne kombinowanie. W Ladies może podobać się szorstki riff i brudny, death’n’rollowy klimat. Instrumentalny Chrome brzmi bardziej mainstreamowo, progmetalowo, ale od kompozycji pozbawionej wokalu wymagałbym więcej wciągających motywów. Chaotycznie (choć ma to swój urok) wybrzmiewa z kolei Liberticide, w którym mocnym gitarom towarzyszą też dźwięki fortepianu i dziwne melorecytacje.

Doceniam odwagę, chęć poszerzenia stylistycznych barier, zręczne mieszanie klimatów. Z drugiej strony jednak brak tu porywających momentów. Kogo drażnią takie stylistyczne misz-masze, ten może sobie odpuścić. Kto jednak nie traktuje metalu do bólu serio, ten powinien sprawdzić.

ocena: 6.5/10

Oficjalna strona zespołu na Facebooku

 

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , .