Od lat najciekawsze zjawiska na polskiej rockowej scenie dzieją się na jej obrzeżach, tam gdzie nie sięgają macki wielkich wytwórni. Wysadzina jest na to dowodem. Można nagrać płytę czadową i przebojową zarazem, gdzie ostre riffy łączą się z wpadającymi w ucho melodiami, a klasyczne podejście do tematu, oparte na dobrych wzorcach, wydaje się wciąż aktualne? Jak widać można. Jeśli dodamy do tego polskie teksty, to powinniśmy otrzymać płytę, która spodobać może się i rzeszom słuchaczy. Tak powinien wyglądać rodzimy mainstream, ale niestety nie wygląda i możliwe, że jeszcze długo nie będzie. Ale nawet gdyby Wysadzina wraz ze swoim Zawahaniem miała być zjawiskiem niszowym, to przynajmniej pozostanie autentyczna.
Zawahanie to kilkanaście świetnych kawałków, w których często pobrzmiewa grungowa, mocna, garażowa nuta. To osadzenie na gruncie rockowych legend początku lat 90. słychać zwłaszcza w takich kawałkach jak Jest nas wielu, albo w Spróbuj mnie – fajne, „mięsiste” riffy łączą się tutaj doskonale z chwytliwymi refrenami. Ale znajdziemy też na taj płycie pewne nawiązania do stylu dawnego Deftones, co objawia się w połączeniu zadziornej zwrotki z pewnym sennym rozmarzeniem refrenu (Ktoś czeka). Energii Wysadzinie dodaje też marszowa, bojowa moc riffów (Gazety). Zdarza się, że muzyka pulsuje niemal funkowym beatem (Słowo na niedzielę), co najmocniej słychać w bliskim stylistyce R.H.C.P. – przynajmniej z pierwszych płyt – utworze Taniec nad własnym grobem. Ale to żadne zaskoczenie – już pierwsza płyta, Album podróżny pokazała, że Wysadzina potrafi się odnaleźć w różnych konwencjach i łączyć odległe czasem elementy w dobrą i zwartą całość.
Ogromną rolę odgrywa tutaj warstwa tekstowa, za którą odpowiedzialny jest Daniel Gryc. Na poprzednim albumie, gdzie liryki niejako stworzył Daniła Bułkin – postać mocno efemeryczna, choć realna o tyle, o ile prawdziwe są nasze sny – z muzyką łączył się pewien zapisany w słowach koncept. Podobnie rzecz ma się z Zawahaniem. Ta płyta jest podróżą, skierowaną ku wnętrzu, zmaganiu z samym sobą, nieustannym pytaniu o cel i drogę każdego z nas (jak w utworze tytułowym, w którym pada pytanie: „czy dobro złą stronę oświetla, czy pozostaje w jej cieniu?”). Płyta nie dostarcza jasnych odpowiedzi, ale zadaje celne pytania. Towarzyszą temu także dźwięki bardziej stonowane, choć jednocześnie podszyte jakimś niepokojem – przykładem czego Jak napisać lub Każdego wieczoru. Czasem niemal balladowa konwencja staje przyczynkiem do wielowątkowej, dźwiękowej podróży okraszonej garażowym klimatem i instrumentalnymi wygibasami Zaczątek. Na uwagę zasługuje również przeróbka Bez końca Siekiery, gdzie nowofalowa estetyka oryginału łączy się klimatem bliskim dawnej rockowej scenie z Seattle.
Panowie Roger, Danek i Ziaro – szczere i pełne energii rockowe trio – umiejętnie sięgają do muzycznej skarbnicy poprzednich dekad i przekształcają ją w coś własnego i świeżego. Wysadzina to zjawisko, któremu warto się przysłuchać. Niewątpliwie wielu się w nim zasłucha.
Ocena: 8.5/10
Oficjalna strona zespołu na Facebooku: https://www.facebook.com/wysadzina
Płyta do odsłuchu na Spotify – link.
- Worms of Senses – „Give up!” (2024) - 22 marca 2024
- Guido Stoecker’s Bodyguerra – „Invictus” (2024) - 5 marca 2024
- TARANIS przypomina legendarnego Fausta - 3 marca 2024
Tagi: grunge, indie rock, nowa płyta, recenzja, rock, rock alternatywny, Wysadzina, Zawahanie.