Zmora – „Popioły Tego Świata” (2013)

Każdy, kto ukończył 4 lata i kurs obsługi narządów mowy i zwieraczy w stopniu podstawowym wie, że polski black metal do światowej czołówki tego podgatunku należy, amen. Dobrych bandów mamy więcej niż bym na paluszkach zliczył (tych na dole też!), a to już coś. Niestety nawet w stawie pełnym złotych rybek zawsze się trafi jakiś klocek. Takimż to klockiem jest Zmora. Projekt, którego nazwa idealnie odzwierciedla przyjemność płynącą z odsłuchiwania ichnich wypocin.

Przeklinam swoją głupotę w dniu, gdy wymieniłem się z kolegą-redaktorem Tomaszem na to ścierwo. O bogowie, a mogłem przecież wziąć Symbolical. No ale jak już się powiedziało A trzeba powiedzieć B. Czy raczej, w tym wypadku BŁEEEE. Bo mniej więcej taki odruch powodowały we mnie Popioły Tego Świata. Przepraszam wszystkich, którzy liczyli na recenzję stonowaną, grzeczną i okraszoną błyskotliwym dowcipem. Nie dziś i nie tu. Cackaniu się z takim dziadostwem mówimy zdecydowane njet i obrzucamy błotem z miejsca. A może przy okazji napiszę najkrótszą reckę Kvltv.

Od czego by tu zacząć, jak prawie każdy element jest spierdolony? Może od mojego ulubionego wokalu. Śmiem twierdzić, że lepiej brzmi moja odbytnica podczas solówy z kebabem mega ostrym. Albo wiertarka udarowa. Ewentualnie duet Rodowicz x Donutan. Zakładam, że koncepcyjnie miało to brzmieć jak upiór żałobny (pasowałoby do ogólnego klimatu owego wypierdka), niemniej wyszedł upiór żałosny. A właśnie, klimat. Powinien wypaść mrocznie, nieśpiesznie, całkiem smutnie i może ciutkę religijno-rytualnie. Przynajmniej takie wrażenie odnoszę odsłuchując wstęp całej płyty i jednocześnie intros do Trupiej Bieli i Czerwieni Krwi, a potem też poszczególne fragmenty (na przykład totalnie zbędne i nudne pseudointerludium zatytułowane Roznosiciele Zarazy, składające się z biedaorganków i zażenowania słuchacza). Klimatu nie podkreślają riffy totalnie bez polotu, pomysłu i żadnego, nawet najmniejszego powodu dla którego miałoby się je przesłuchać. Ani ścieżki perkusyjne. Ani kompozycja na poziomie koczkodana po udarze i na kacu. No po prostu Cloaca Maxima.

Zastraszające jest to, że z każdą minutą robi się gorzej. Wydaje mi się, że nazywanie jednego z numerów Coraz Głębiej W Czerń Zejdę jest po prostu ponurym dowcipem ze strony twórców. Na początku płyta tylko budzi litość i zażenowanie, potem zaczyna na przemian wkurzać i usypiać. Riffy nudzą i nudzą, wokal prosi się o knebel a ty, biedny Kapitanie, recenzuj. Kto mi zwróci za rachunek od onkologa, ja się pytam?!?

Czy w tym szambie znalazłem jakieś plusy? Tak, znalazłem, cały jeden. Plus ten pojawia się w utworze Czas Zatrzyma Swój Bieg – Popioły Tego Świata Cz. II i trwa całe dziesięć sekund. Dokładnie chodzi mi o fragment 3:40 do 3:50. Normalnie poleciłbym samemu sprawdzić, ale nie jestem bez serca, nie każę Wam przez to przechodzić. Jeżeli jednak masz ochotę, o Odważny Poszukiwaczu Przygód, samemu odkryć sekret Zmory, proponuję przejść do następnego akapitu i pominąć spoiler w następnych zdaniach. Już sobie poszedłeś? Okej, no to czytajcie, mniej odważni czytelnicy. W tych dziesięciu sekundach pojawia się bardzo znaczący tekst. A brzmi on tak: bo nigdy już…. więcej… nie będzie… gejóóóóóów! Nie, nie żartuję. Klnę się na Świętą Mackę Latającego Potwora Spaghetti że to prawda. Specjalnie cofałem. Trzy razy. (Dla formalności: w książeczce widnieje słowo „dziejów” ale ważniejsze chyba, co wypier…. wyśpiewane niż wypisane, racja?)

Niestety 10 fajnych sekund na 40 minut to troszkę tak ubogo. Dlategoż mam wielki zaszczyt przyznać Zmorze nagrodę Zimnioka Miesiąca, to znaczy wypierdolić ją z dysku, głowy i okrętowej armaty jak najszybciej i najdalej. Podsumowując nazwą jednego z utworów: Niech Spoczną W Grobie Dzieje. Czy tam geje, ja już nie wiem.

PS: niewiadomym zbiegiem okoliczności recka wyszła dłuższa niż zazwyczaj. To chyba redaktorski przykład Prawa Murphy’ego.

Ocena: 2/10

Kapitan Bajeczny
Latest posts by Kapitan Bajeczny (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , .