Alcest, Mono – Gdańsk (28.11.16)

Melancholijna energia i niesamowity klimat obecne w B90 pod koniec listopada sięgały szczytów, dzięki jednemu z ostatnich występów w ciągu wspólnej trasy koncertowej francuskiego Alcestu i japońskiego Mono.
Trzeba przyznać, że ten duet dopełniał się świetnie. Nietypowe, dynamiczne kompozycje z Japonii łączyły w jedno spokojne klawisze na początku z głośną dysharmonią dźwięków i burzy świateł na końcu utworu, Alcest bardziej stonowany, jednak porywający, zręcznie tworzył napięcie zaczynając od utworów dreampopowych i ambientowych, dodając później mroczniejsze blackgaze’owe tony wcześniejszej twórczości. Cały koncert łączyła jednak niesamowita emocjonalność każdego z artystów, której ciężko było się oprzeć.
Kapele przez całą trasę zamieniają się kolejnością, dzieląc w ten sposób rolę głównej gwiazdy. Tym razem po supporcie wystąpiło Mono, przypisując kulminację muzycznego napięcia artystom z Francji.

Szwedzka formacja pg.lost dołączyła do trasy 18 listopada i zostaje już do końca. To oni w roli supportu rozpoczęli wieczór krótkim występem, który mimo ograniczonego czasu zdążył zapisać się w pamięci publiki. Muzyka nieco tylko żywsza od następców, ale jednak nie pozbawiona emocjonalności i refleksji wzbudziła żywe reakcje widowni.
Połączenie prostego, brudnego rock’a z iście ambientowym graniem lub czasem mrocznym elektronicznym podkładem, melodyjnym tłem i skromnymi elementami wokalu skutecznie wprowadzało w nastrój, nie dając jednak niepotrzebnego w tym momencie wyciszenia. Mogliśmy usłyszeć w wykonaniu zespołu głównie kilka pozycji z tegorocznej płyty “Versus” oraz „ dwa utwory z “Key”: „Vultures” i „Terrain”.

Po krótkiej przerwie już pierwsze nuty „Ashes in the snow” w wykonaniu Mono poprzedzone puszczoną z taśmy Sonatą Księżycową bardzo szybko wprowadzały w trans i podtrzymywały nostalgiczny klimat, zaczynając występ japońskich muzyków delikatnymi dźwiękami cymbałków i powolną melodią na gitarze. Już po kilku minutach przez łagodne tremolo pojawiło się potężne, post-rockowe brzmienie wzmacniane dynamiczną perkusją. Dozowanie dodatkowych bodźców słuchowych zmieniło końcówkę utworu w hałaśliwą kakofonię dźwięków zamykając go mocnym finałem w postaci bolesnego wręcz krzyku wokalisty. Dodatkowego smaku nadawało niesamowite oświetlenie, które zdawało się wtórować artystom w ich muzycznym szaleństwie, kiedy migające białe reflektory zdawały ilustrować się to, co dzieje się na scenie. Warto tutaj zwrócić uwagę na sceniczną prezencję zespołu, wraz z natężeniem utworu podnosili się z krzeseł i wczuwali w muzykę, co kończyło się leżeniem z gitarą na podłodze.
Długie utwory wahały się w nastroju dochodząc w końcu do dramatycznego końca. Napięcie budowane w ten sposób i dosyć gwałtowne przejścia pomiędzy częściami porywały widownię niemal natychmiast, jednak ten schemat powtarzany był parokrotnie, po jakimś czasie stając się przewidywalnym trochę tracił magię.

[ngg_images source=”galleries” container_ids=”484″ display_type=”photocrati-nextgen_basic_thumbnails” override_thumbnail_settings=”1″ thumbnail_width=”100″ thumbnail_height=”50″ thumbnail_crop=”0″ images_per_page=”24″ number_of_columns=”6″ ajax_pagination=”0″ show_all_in_lightbox=”0″ use_imagebrowser_effect=”0″ show_slideshow_link=”0″ slideshow_link_text=”[Pokaz zdjęć]” template=”/home/platne/serwer16360/public_html/kvlt/wp-content/plugins/nextgen-gallery/products/photocrati_nextgen/modules/ngglegacy/view/gallery-caption.php” order_by=”sortorder” order_direction=”ASC” returns=”included” maximum_entity_count=”500″]Trochę lżej, jednak bardziej stanowczo pokazał się Alcest. Rozpoczęli spokojnie, najnowszą płytą „Kodama” inspirowaną twórczością Hayao Miyazaki, w szczególności „Księżniczką Mononoke”. Instrumentalny klimatyczny „Onyx” wprowadził nas w tytułową „Kodamę”. Łagodniejsze, bardziej post-rockowe i nie tak gwałtownie rozwijające się melodie zyskiwały zaskakującymi zmianami dynamiki, podkład gitarowy i perkusja zmieniały się tutaj niewiele, natomiast powolne wokale momentami zastępował growl, co czyniło go główną osią tworzenia klimatu.
Na koniec koncertu Francuzi zostawili utwory mocniejsze, takie jak „Eclosion” z bardzo poruszającym wykrzyczanym końcem czy typowo blackmetalowy „Percées De Lumière”, na który przypadła kulminacja wieczoru. Zostawiając zaczarowaną publikę z tym mocnym akcentem, koncert został zakończony klamrowo, jak się zaczął – niesamowicie klimatycznym i wyciszającym „Délivrance”.
Reakcje publiczności, chociaż entuzjastyczne, pozostawały pod wpływem niesamowitego nastroju całego koncertu. Nagłe wyrwanie ze świata stworzonego przez ostatnie kilka godzin jeszcze przez chwilę zostawiało swoje piętno i czuć było, że nie każdy jeszcze wrócił do rzeczywistości.

[ngg_images source=”galleries” container_ids=”486″ display_type=”photocrati-nextgen_basic_thumbnails” override_thumbnail_settings=”1″ thumbnail_width=”100″ thumbnail_height=”50″ thumbnail_crop=”0″ images_per_page=”30″ number_of_columns=”6″ ajax_pagination=”0″ show_all_in_lightbox=”0″ use_imagebrowser_effect=”0″ show_slideshow_link=”0″ slideshow_link_text=”[Pokaz zdjęć]” template=”/home/platne/serwer16360/public_html/kvlt/wp-content/plugins/nextgen-gallery/products/photocrati_nextgen/modules/ngglegacy/view/gallery-caption.php” order_by=”sortorder” order_direction=”ASC” returns=”included” maximum_entity_count=”500″]Autorką zdjęć jest Wiktoria Wójcik.

Urszula
Latest posts by Urszula (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , .