Amon Amarth, Grand Magus, Dawn of Disease – Gdańsk (08.12.2016)

Ósmy dzień grudnia w klubie B90 był prawdziwie death metalową ucztą dla fanów gatunku. Tego dnia gdański lokal gościł w swych progach legendarnych szwedzkich Wikingów z zespołu Amon Amarth w równie zacnym towarzystwie- Dawn of Disease (Niemcy) i Grand Magus (Szwecja).

Pierwszym suportem tego wieczoru jest niemiecka kapela Dawn of Disease. B90 słusznie przewidział natłok ludzi i dlatego tym razem nie ma zamkniętych przestrzeni, pod sufitem prężnie działa klimatyzacja, a dwa ekrany po bokach sceny zostały przystosowane, by spełniać funkcję telebimów.

Członkowie Dawn of Disease wchodzą na scenę punktualnie o 19.30 przy akompaniamencie tajemniczej, mrocznej, lecz bardzo melodyjnej muzyki. Zachwycona widownia wyciąga rogate dłonie.

-Gdańsk!– krzyczy na powitanie wokalista i jednocześnie nasz rodak Tomasz Wiśniewski. Pomimo iż odrobinę kaleczy ojczystą mowę, natychmiast podbija serce publiczności. Ma niesamowity talent, ponieważ nie odzywa się wiele, ale utrzymuje kontakt z widzami, np. poprzez wznoszenie toastu między piosenkami.

Ich muzyka stanowi doskonałe „przygotowanie” do gwiazdy wieczoru- death metal z growlem połączone z wyraźnymi wstawkami delikatnych melodii urzekają publikę, bo z każdej strony słyszy się pełne ekscytacji „Napie*dalać!”

Będę napie*dalał, tylko najpierw coś wypiję- obiecuje humorystycznie Tomasz, biorąc łyk piwa. Kamera transmitująca koncert nagrywa chłopaków pod kątem, z dołu co w połączeniu z czerwonymi światłami daje niesamowity efekt.

Niestety, Dawn of Disease nie może sobie pozwolić na długie show i po kilku piosenkach żegnają rozczarowaną publiczność, zapewniając jednak, że „zaraz będzie zajebiście”.

[ngg_images source=”galleries” container_ids=”537″ display_type=”photocrati-nextgen_basic_thumbnails” override_thumbnail_settings=”1″ thumbnail_width=”100″ thumbnail_height=”50″ thumbnail_crop=”0″ images_per_page=”6″ number_of_columns=”6″ ajax_pagination=”0″ show_all_in_lightbox=”0″ use_imagebrowser_effect=”0″ show_slideshow_link=”0″ slideshow_link_text=”[Pokaz zdjęć]” template=”default” order_by=”sortorder” order_direction=”ASC” returns=”included” maximum_entity_count=”500″]I oczywiście nie kłamią, bo występujący po przerwie Grand Magus staje na wysokości zadania i jeszcze bardziej nakręca zebranych, pomimo, że ich utwory są spokojniejsze i delikatniejsze od poprzedników. Najwyraźniej jednak takie „wyciszenie” było potrzebne, bo ludzie bawią się jeszcze lepiej niż godzinę temu i naprawdę nikogo nie trzeba zachęcać do chociażby kiwania głową w rytm muzyki przywodzącej na myśl lata 80. i wciąż kochany styl takich muzyków jak np. Iron Maiden. Co bardziej podekscytowani zaczynają śpiewać i tańczyć. Atmosferę podkreślają energicznie mrugające światła zgrane z tempem gitary.

Kolejny utwór wymaga waszego udziału– oznajmia wokalista pomiędzy piosenkami.-Widzicie jaką mam siwą brodę? To oznacza, że jestem stary i głuchy. Bądźcie zatem głośno!

Czy widownia B90 byłaby sobą, gdyby nie posłuchała jego prośby 😉 ?

[ngg_images source=”galleries” container_ids=”536″ display_type=”photocrati-nextgen_basic_thumbnails” override_thumbnail_settings=”1″ thumbnail_width=”100″ thumbnail_height=”50″ thumbnail_crop=”0″ images_per_page=”24″ number_of_columns=”6″ ajax_pagination=”0″ show_all_in_lightbox=”0″ use_imagebrowser_effect=”0″ show_slideshow_link=”0″ slideshow_link_text=”[Pokaz zdjęć]” template=”default” order_by=”sortorder” order_direction=”ASC” returns=”included” maximum_entity_count=”500″]Grand Magus otrzymuje naprawdę konkretne brawa, ale nikt już chyba nie może się doczekać upragnionej gwiazdy. Jeszcze zanim Amon Amarth wyjdą na scenę, są witani oklaskami i gwizdami. Jako pierwszy pojawia się półnagi perkusista Jocke Wallgren. Zaczyna delikatnie przygrywać na bębnach, a zza kulis wyłania się reszta ekipy Wikingów. W górę szybują ręce zachwyconych fanów, niektóre ułożone w rogate dłonie, inne trzymające telefony z włączoną opcją nagrywania.

Ledwo Johan Hegg otwiera usta do pierwszego utworu- ,,The Pursuit of Vikings”- tłum zaczyna szaleć. Ludzie pchają się na siebie, próbując być jak najbliżej sceny, co najwyraźniej cieszy Johana, bo uśmiecha się wymownie w stronę wariujących fanów. W jego stronę idzie pierwszy koncertowicz na fali.

Dziś nie ma mowy o przypadkowych kroczkach czy byle jakich błyśnięć lamp. Koncert Amon Amarth jest przemyślanym występem, podczas którego stroboskop mruga w rytm piekielnie szybkiej perkusji, czerwony blask gwałtownie zalewa scenę, gdy rozpoczyna się kolejna piosenka, a Johan umiejętnie wplata w to wszystko kilka „ciepłych słówek” do swoich fanów (Dzisiaj się, ku*wa, bawimy!). Przy „At Dawn’s First Light” na środku klubu robi się solidnych rozmiarów pogo złożone głównie z rozebranych od pasa w górę panów. Z kolei, gdy do głosu dochodzą przede wszystkim gitary, tłum zdaje się słuchać jak zahipnotyzowany.

Niemal po każdym kawałku Johan mówi „Dziękuję”, lecz w drugiej części koncertu bardziej się rozgaduje. Sporo opowiada o muzyce, jaką tworzą, dzieli się też wrażeniami z trasy. Pomimo, że znaczna część towarzystwa jest pijana lub co najmniej wstawiona i z niecierpliwością oczekuję kolejnej okazji do pogo lub headbangingu, nikt nie przerywa idolowi ordynarnym „Napie*dalać” czy jakimkolwiek innym hasłem. Poruszenie zaczyna się, gdy żółta wiązka światła pada na Johana trzymającego kultowy róg wypełniony piwem.

Dziękujemy za imprezę. Wznosimy rogi za was. Na zdrowie!– krzyczy, po czym z łatwością wypija całą zawartość przy wtórze braw.

Ostatnim tego wieczoru kawałkiem jest „War of the Gods” poprzedzony dźwiękami grzmotów i błyskami stroboskopu niczym podczas solidnej burzy. Johan przynosi zza kulis potężny młot- symbol boga Thora. Uderza nim o ziemię gdy tylko rozbrzmiewa pierwsza nuta kultowego utworu.

Death metalowy wieczór zbliża się do końca. Johan dziękuje wszystkim, a w jego głosie pobrzmiewa wzruszenie. Żegna się z fanami prostymi, lecz bardzo ważnymi słowami: „Imprezujcie i wznoście swoje rogi, ale tez dbajcie o siebie”. Pozostali członkowie zespołu rzucają w tłum kostki do gitary i frisbee. Johan po raz ostatni kłania się sam i światła nad sceną B90 gasną.

 

[ngg_images source=”galleries” container_ids=”535″ display_type=”photocrati-nextgen_basic_thumbnails” override_thumbnail_settings=”1″ thumbnail_width=”100″ thumbnail_height=”50″ thumbnail_crop=”0″ images_per_page=”18″ number_of_columns=”6″ ajax_pagination=”0″ show_all_in_lightbox=”0″ use_imagebrowser_effect=”0″ show_slideshow_link=”0″ slideshow_link_text=”[Pokaz zdjęć]” template=”default” order_by=”sortorder” order_direction=”ASC” returns=”included” maximum_entity_count=”500″]Zdjęcia: Victoria Argent

Autorką jest Paulina Cirocka

Piotr
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , .