Deathcrusher Tour – Gdańsk (11.11.2015)

Zeszłoroczny gig Carcass był nie lada wydarzeniem w naszym kraju. Po wydaniu powrotnego albumu Surgical Steel nie pozostało nic innego jak zebrać ekipę i ruszyć w trasę, która ponownie, tym razem w gwiazdorskim składzie z kanadyjską, bardzo niedocenioną legendą Voivod, brytyjskim dżentelmenami z Napalm Death, i dłuuuuugowłosymi bestiami z Obituary nawiedziła Gdańsk w święto 11 listopada. Miałem do wyboru wydać bardzo dużo pieniążków na dojazd i się nie spóźnić lub wydać ich dużo mniej i nie wyrobić się na dwa zespoły. Zdążyłem nim scenę zaczęli roznosić w pył panowie z ND, muszę przyznać, że kolejka przed klubem była imponująca, koncert się wyprzedał, ale przestronność sali i bardzo rozsądnie zamontowana klima na suficie pozwoliła mi cieszyć się muzyką jak należy, od dawna nie czułem na koncercie braku takiego mega zaduchu. Owszem, byłem w B90 pierwszy raz i robi cholernie pozytywne i profesjonalne wrażenie. Tyleż słowem wstępu bowiem kwestie cen merchu i wszystkiego innego są względne, pozwólcie, że przejdę do zawartości muzycznej wieczoru.

ND

Barney Greenway (Napalm Death)

Na Heroda, (któremu dano szansę pojawiania się przed większą publiką, to bliżej nie znany mi band) i Voivod nie zdążyłem, z tego co się dowiadywałem kanadyjscy łamacze wypadli bardzo dobrze i mieli świetny kontakt z publiką. Rzecz w tym, że nawet jeśli się dotarło o w miarę przyzwoitej godzinie to i tak można się było srogo spóźnić, takie były kolejki do kas. Koncert Napalm Death był niczym 50 minutowy kontakt z paralizatorem, nie dość, że telepało Barney’a to i jeszcze całą publikę. Nie obyło się bez konferansjerki, ostrze krytyki było wymierzone chociażby w kościół, a wokalista dawał jasno do zrozumienia byśmy myśleli sami za siebie. W stawce nie zabrakło numerów z Apex Ptedator – Easy Meat, wyłapałem znakomite Smash A Single Digit i znakomite How The Years Condemn. Napalm Death od ładnych paru płyt brzmi baaaardzo apokaliptycznie, a grindcore służy im raczej jako narzędnie sprzeciwu niż styl sam za siebie. Zresztą u nich to zawsze był miks death metalu, punka i hardcore’u podsycony unikalnym głosem Barneya. Nie zabrakło When All Is Said And Done z Smear Champaign i wycieczek w odległą przeszłość: Scum, Suffer the Chidren i You Suffer, które śmignęło niepostrzeżenie w środku setu. No i ukłon w stronę Dead Kennedys coverem Nazi Punks Fuck Off się znalazł. Pod koniec czułem się naładowany czymś na granicy wściekłości i… pozytywnej zagrzewającej do walki energii. Zabrakło mi chyba jedynie The Wolf I Feed z Utilitarian, ale przecież nie można mieć wszystkiego.

Deathcrusher 2015 - Carcass, Napalm Death, Obituary, Voivod, Herod w B90 (11.11.2015)-1075

John Tardy (Obituary)

Obituary (czy też Obitegary lub Obitewary) mieli ukręcony świetny sound. Tłusty, miażdżący a jednocześnie taki rock’n’rollowo wydrajwowany. Oczywiście największe wrażenie robił John Tardy, któremu włosów mogłaby sama Roszpunka zazdrościć. Facet jakimś cudem je ogarniał i wydawał z siebie i grobowe pomruki i złowieszcze charkoty i całą masę innych bardziej lub mniej strasznych dźwięków. Muza Obituary nigdy mnie specjalnie z krążków nie porywała, bo jawiła mi się jako zbyt toporna i momentami za bardzo monotonna, ale koncertowo dali radę. Oprócz promowania Inked In Blood nie mogło zabraknąć klasyków takich jak Don’t Care (lubię bardzo) i Slowly We Rot z jedynki rzecz jasna. Miałem wrażenie, że panowie się strasznie cieszą, że do nas przyjechali, a maniacy oddali im z nawiązką całkiem ładnym młynem pod sceną.

Deathcrusher 2015 - Carcass, Napalm Death, Obituary, Voivod, Herod w B90 (11.11.2015)-1095

Jeff Walker (Carcass)

Carcass oglądałem już drugi raz i zastanawiałem się czy będzie nieco inaczej jak w zeszłym roku. Nie pomyliłem się przeczuwając, że intrem będzie 1985 otwierający Surgical Steel, z którego rzecz jasna poleciało kilka zacnych numerów. No ale nie oszukujmy się, większość przyszła dla klasyków z Necroticism, Heartwork i Swansong, a i maniaków starych owrzodziałych kawałków z pierwszych albumów nie brakowało. Także nie zabrakło This Mortal Soil, Buried Dreams, Heartwork, Corporal Jigsore Quandary, Incarnated Solvent Abuse i bezczelnie melodyjnego Keep On Rotting in The Free World. Niesamowite jak wiele jest energii w wąsatym Walkerze, nawet jeśli ten cały powrót to taki sentymentalny skok na kasę. Z drugiej strony cóż by mieli innego na tym nowym krążku zaproponować jak nie wypadkową tego co grali w latach 90? Rozrzucania wody i zagadywania do publiczności nie było końca i widać było, że Jeffowi sprawia wielką radochę ponownie grać dla polskiej publiki. Zresztą czego tu się dziwić, polska publika to prawdziwi maniacy, którzy na co dzień ukrywają się w swoich zwyczajnych miejscach pracy by wieczorem uprawiać dziki headbanging i growlować ile sił w płucach. A do końca tego roku jeszcze ładnych kilka sztuk się szykuje więc będą wyłazić ze swoich pieczar. Samael i Furia z Bloodthirst pod koniec tego miesiąca. Dead Congregation i Today Is The Day na początku grudnia, Metalowa Wigilia z Tryptikon, Gorgoroth i Primordial, a na początku stycznia Kataklysm, Aborted i SepticFlesh. Oooooj grubo sobie organizatorzy poczynają. Bądźcie pewni, że redakcji Kvlt na tych gigach nie zabraknie!

Wszystkie zdjęcia są autorstwa Tarakum Photography i zostały wykorzystane za zgodą ich autora.

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , .