Gruzilla Festival 2016 – Chorzów (26-27.08)

Rok temu patrzyłem ze sporym dystansem na opinie, że polska scena – uogólniając – stonerowa gwałtowanie się rozwija. Uśmiechałem się słysząc tezy, że już niedługo będziemy major stoner market, bo coraz więcej festiwali, coraz więcej zespołów, że popularne kapele wreszcie uwzględniają nasz kraj podczas planowania swoich tras koncertowych, polskie bandy coraz częściej stają się towarem eksportowym itede, itepe. W skrócie – uważałem, że nie mamy do czynienia z wybuchem, a z dość solidnym drgnięciem. Na pewno nie była to erupcja z serii 'Wezuwiusz zalewa Pompeje’. Był za to zauważalny zryw. Czy druga fala? Pytanie wciąż otwarte…

 

Wracając do tematu. Gruzilla Festival jest kolejną, nową inicjatywą zaraz po Low Gravity Festival i Diuna Fest, której formuła przypominała trochę przegląd polskiej sceny. Owszem, grały też bardziej doświadczone kapele (m.in. Sunnata, Sautrus czy J.D. Overdrive), ale w większości były to składy z EPką/ew. płytą na koncie. Tacy nowicjusze z potencjałem. Dlatego nie bez powodu postanowiłem naskrobać troszeczkę dygresyjny wstęp. Bo dla mnie – Gruzilla jest kolejnym mocnym argumentem za tezą o ewolucji sceny. Piękne jest to, że został nam jeszcze jeden kwartał, a mamy za sobą już Red Smoke Festival, Low Gravity Festival, I edycję Stoner & Doom Festivalu no i wspomniane Low Gravity oraz Diuna Fest. A przed nami jeszcze m.in. Soulstone Gathering z Mars Red Sky i 1000mods jako co-headliners.

14258268_1223011554407769_3575553850579204488_o

Fot. Olga Grzebinoga

Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy był dobór miejsca na to wydarzenie. Park Śląski, klub (może bardziej chatka?) na łonie natury, całkiem gęsto rosnące drzewa. Wspaniale. Ja osobiście nie chciałem wracać do Krakowa i już samo miejsce jest sporą wartością dodaną całego festiwalu. Mam nadzieję, że w tej kwestii nic się nie zmieni. Dobra, wchodzimy do środka.

14231946_1223012041074387_7067791094556262938_o

Fot. Olga Grzebinoga

Festiwal otworzył występ składu organizatorów całego zamieszania, czyli Voidsmoker. Powiem szczerze, że jestem fanem chorzowskiego kwartetu, znam chłopaków, ale ten dzień nie należał do nich. Występ oczywiście nie był zły, ale jak dla mnie brakowało im trochę luzu i dopracowania detali. Bo przecież diabeł tkwi w szczegółach. Natomiast, sam zespół od samego początku istnienia ma wielki potencjał. Muszą tylko jeszcze więcej pracować i wreszcie nagrać LP.

https://www.youtube.com/watch?v=iZ-iX1I4Jxc

Co dalej? Po Voidsmoker przyszła kolej na wrocławski Black Smoke. Chłopaki z roku na rok starają się grać coraz ciężej. Co też niektórym przypadło do gustu, a innym – niespecjalnie. Jeżeli lubisz melodyjne, wpadające w ucho granie, bez przekleństw i wijącego się pod sceną wokalisty, to muzyka Black Smoke raczej nie jest dla ciebie. Jedno jest pewne – po tym występie ludzie wydawali się być już dostatecznie rozgrzani na – niepisanych – headlinerów pierwszego dnia Gruzilla Festival, czyli J.D. Overdrive oraz Sunnate.

J.D. Overdrive – materiał z 'The Kindest of Deaths’ na żywo prezentuje się naprawdę dobrze, a chłopaki z każdym kolejnym koncertem redefiniują pojęcie dobrej zabawy. I to takiej prima sort. Dodam jeszcze tylko, że czekam na ich split z Palm Desert i zostawiam was już sam na sam z tym filmikiem…

J.D. Overdrive aka Ghost z maską prezesa wiadomej partii:

▶ http://ow.ly/FZk4303W0mv

Wspomniana 'The Kindest od Deaths’:

Jak przystało na zespół zamykający pierwszy dzień festiwalu Sunnata dała występ z kategorii 'zapadające w pamięć’. I chyba nie jest to dla nikogo wielkim zaskoczeniem, bo chłopaki od lat ciężko pracują na swoją pozycję – co ostatnio przynosi profity w postaci m.in. supportu przed Mastodonem w warszawskiej Progresji. Warto też podkreślić, że Sunnata nie funkcjonuje jako kapela, a jako Zespół. Zespół przez duże Z, w którym każdy jest na odpowiednim miejscu i wie co należy do jego obowiązków. Nie ma tutaj przypadku: począwszy od rozstawiania merchu, przez przygotowanie sceny, kończąc na produkcji muzyki. A propos muzyki – materiał z 'Zorya’ odegrany na żywo potrafi wciągnąć publikę w rytualne szaleństwo, zahipnotyzować, ale i – w odpowiednim momencie – dość brutalnie z niego wybudzić. Au, do tej pory czuję ten gruz w uszach. Brawo.

https://www.youtube.com/watch?v=XI4saZ4zlro

Drugi dzień i jak to zwykle bywa – lekkie zmęczenie dało się we znaki. Tym razem idziemy nie tylko słuchać, ale i grać.

Kapelą otwierającą drugi dzień festiwalu był wrocławski MuN, czyli Black Smoke + Paweł Jankowski (gitarzysta). Pomimo tego, że wyglądali na lekko zmęczonych (ciężko jest lekko żyć), to zagrali naprawdę solidny gig. Dopiero ostatnio wydali, własnym sumptem, debiutancką płytę 'Axis Mundi’, także wszystko jeszcze przed nimi. Co do koncertu – jedni powiedzą: generyczny instrumental stoner/doom metal, a inni będą bujać się w rytm wygrywanych przez nich dźwięków. Ja raczej należę do tej drugiej grupy. Z jednym zastrzeżeniem – brakuje większego urozmaicenie w utworach. Nawet nie chodzi mi o dynamikę (bo tą operowali całkiem zgrabnie), a o strukturę i motywy. Co dalej? Piwko, gadka i wskoczyłem na scenę z Sun Dance. Z oczywistych powodów nie będę się rozpisywał, tylko podrzucam najnowszy singiel.

Nie ukrywam, że najbardziej wyczekiwanym przeze mnie zespołem był wrocławski (co za miasto!) Spaceslug. Żeby zrozumieć fenomen (?) tej kapeli warto sięgnąć do samym początków ich istnienia. A były one, mniej więcej, takie: zespół zaznaczył swoją obecność poprzez publikację okładki na znanym portalu społecznościowym, cisza, wypuszcza świetnie przyjęty singiel 'Supermassive’, zaczyna się lekki hype, wydają płytę i zaczyna się hype za granicą. Dość enigmatyczne, nietypowe i ciekawe wejście na scenę. I nie ma w tym przesady, płyta jest naprawdę świetna. TOP 10 tegorocznych wydawnictw. Jednak nagranie studyjne to nie wszystko…

Na żywo brakuję im brzmienia i profesjonalnej aury, którą epatują na płycie. Ocena surowa, bo oczekiwania były naprawdę wygórowane. Jak spadać to z wysokiego konia. Może przesadzam, ale ze sceny nie brzmią jeszcze tak jak się od nich wymaga. A powinni, bo potencjał jest niesamowity. Byłem też ciekawy jak sprawdzą się wokalnie, bo nie mają nominalnego wokalisty (śpiewają wszyscy!). Z tria najlepiej zaprezentował się gitarzysta – Bartosz Janik, którego wokale w ’Grand Orbiter’ bardzo przypadły mi do gustu. U sekcji rytmicznej brzmiało to jednak znacznie, znacznie gorzej…

https://www.youtube.com/watch?v=KOb5lFMwOyI

Ostatnim zespołem występującym na Gruzilla Festival AD. 2016 był trójmiejski Sautrus. Panowie, żeby zagrać na festiwalu musieli pokonać 600 km, czego na scenie w ogóle nie było widać. Energia, profesjonalizm i magiczna aura towarzyła im przez cały występ. Co więcej – oprócz przejechanych przez siebie km, za sobą zostawili też wiele zespołów, które do tej pory rozgrzewały publikę w chorzowskiej Leśniczówce. Jestem pod niesamowitym wrażeniem rozwoju zarówno całej kapeli, jak i poszczególnych muzyków. Oby tak dalej. Razem z Sunnatą dali najlepsze występy, czyli organizatorzy trafili kapitalnie z doborem headlinerów.

Za całą imprezę oczywiście należą się gratulację, ale trzeba też pamiętać o niedociągnięciach i rzeczach do poprawy. Mam tutaj na myśli: obsuwy czasowe i kilka niedoprecyzowanych kwestii organizacyjnych, ale hej – to dopiero pierwsza edycja. Mam też nadzieję, że nie ostatnia, bo na następną od razu klikam ’Wezmę udział’.

PS
Family weekend. Patrzcie jak było fajnie!

14206011_1223017701073821_5382410563889250194_o

Fot. Olga Grzebinoga

PS2
I relacja audio od Psychodelikatesy:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Piotr
Latest posts by Piotr (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , .