Innowiercy Tour 2019 – Kraków (28.11.2019)

Czwartek to niby mały piątek, ale mój weekend był już zaplanowany na ogarnianie tematów związanych z pracą. Dlatego postanowiłem sobie odbić poświęcenie zawodowe (czyt. frajerstwo) i odwiedzić krakowski Zaścianek, gdzie jak wieść niosła mieli zawitać Innowiercy. Bogobojny nie jestem, do świętych też nie należę, a na sumieniu trochę grzechów mam. Idealnie, wchodzę w to!

W roli otwieracza wystąpili ministranci z nieświętej Hostii. Ich ubiegłoroczny debiut parokrotnie spotkał się z pozytywnymi opiniami w metalowej sieci, ale wiadomo, że to koncerty stanowią prawdziwy sprawdzian dla zespołu. Muzycy debiutantami nie są i zaprezentowali się równie brutalnie jak na albumie. Pachu z głową zakonnicy przy pasie i stułą na szyi niczym prawdziwy heretyk wykrzykiwał fałszywe proroctwo. W ciągu półgodzinnego koncertu Hostia dość jednoznacznie pokazała, że death/grind w ich wykonaniu jednakowo porywa ludzi do szaleńczego tańca i skutecznie znieważa świętości oraz wszystkie trzy boskie cnoty razem wzięte. Bóg zapłać Panowie! Za świetny start i piękne zapałki na stoisku z merchem!

Kolejnym punktem wieczoru był Mentor, który już czwarty raz pokazuje mojej osobie, że cała technologia fonograficzna nie jest w stanie uchwycić całkowitej energii tego zespołu. Serio! Oba dotychczasowo wydane krążki uznaje za udane, ale to właśnie występy live stanowią prawdziwą siłę tego zespołu. Nie wiem co w zasadzie mógłbym więcej napisać. Koncert został zagrany na pełnym gazie, z niesamowicie trudną do okiełznania energią i bez zbędnego rozwodzenia się o niczym. Mieszanka czarnego punka, rock’n’rolla i metalu spod znaku nieśmiertelnego Motorhead to było z pewnością coś, czego krakowska publiczność pożądała, a najlepszym tego dowodem była prawdziwa dzicz pod sceną. Przyszli, zagrali, zdobyli i udowodnili, że nie bez powodu można ich nazwać mentorami w swojej kategorii.

Gwoździem całego programu był oczywiście Frontside. Zespół wielokrotnie miałem okazję widzieć na żywo, ale naprawdę nie sądziłem, że Panowie są jeszcze w stanie mnie zaskoczyć i spodziewałem się raczej po prostu solidnego występu. Na szczęście po dwóch pierwszych numerach zostałem wyprowadzony z błędu, bo muzycy zaprezentowali się naprawdę świetnie. Niezmiernie cieszył mnie fakt, że setlista opierała się głównie na samych walcach i nie było praktycznie momentu na wytchnienie. Niewielki rozmiar krakowskiego Zaścianka jedynie dodawał uroku całemu występowi, który był przepełniony atmosferą zwyczajnie dobrej zabawy. W połączeniu z czerwonym światłem można było nawet przyjąć, że właśnie w ten sposób wyglądają przyjęcia urodzinowe w piekle. A co do samych numerów – trudno było pozbyć się banana na mordzie, słysząc kawałki ze starszych albumów – Długa droga do piekła, Początek końca ziemi, fajnie wypadł gościnny występ GroovaDrown My Day w sztandarowym Bóg stworzył szatana i trzeba przyznać, że odegranie nieśmiertelnego Territory z repertuaru Sepultury okazało się naprawdę strzałem w dziesiątkę (może w przyszłości Propaganda? Sądzę, że zestaw perkusyjny z obecną formą Tomy mógłby wybuchnąć). Oczywiście chciałoby się więcej, brakowało mi pewnych numerów (zwłaszcza Apokalipsa trwa), a zespół dość nieoczekiwanie (by nie napisać, że nagle) skończył swój występ, to jednak mogę napisać, że wyszedłem w pełni zadowolony i usatysfakcjonowany. Polecam sprawdzić formę zespołu, bo jest czego słuchać i brzmi to dobrze!

Krakowski i pierwszy przystanek Innowiercy Tour 2019 minął w mgnieniu oka. Kolejny raz Knock Out Productions udowodnili, że wiedzą jak skompletować odpowiedni skład na zapewnienie dobrego wieczoru, a publika pokazała, że rozumie na czym polega dobra zabawa. Bez obsuwy, bez problemów, za to z dużą ilością polskiej muzyki metalowej na poziomie. 

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , .