Pięć kapel i pięć godzin muzyki na żywo. To nic innego jak czwarta już edycja Post Mortem w toruńskim klubie NRD. Co prawda na ostatnią odsłonę tego mini festu wiosną nie udało mi się niestety dotrzeć, ale wiedziałam, że tym razem być muszę. Szczególnie ze względu na dwa zespoły.
Punktualnie, bez obsuwy na scenie pojawił się toruński Black Blood Of The Earth, serwując mieszankę doom metalu z black/death/post-metalem. Połączenie wydawać by się mogło, że wybuchowe, jednak na żywo sprawdza się genialnie. Utwory z Wave of Cold brzmią o wiele potężniej. Momentami torunianie swoją muzyką przenoszą nas w początki doom metalowej sceny i przywołują na myśl takie zespoły jak My Dying Bride, czy Tiamat. Mnie przekonali dopiero swoim występem na Post Mortem. Solidnym, ciężkim, ale jednocześnie mocno urozmaiconym graniem. Zresztą myślę, że publiczność też dała się porwać tej stylistyce, domagając się bisu. Jedyne, co mi na samym początku mocno przeszkadzało, to nagłośnienie, a w szczególności zbyt mocno podbity bas jak na tak małą salę, przez co melodyjność gitar zanikała.
Wiem, że wielu osobom występ Horn Impaler się podobał. Niestety, mi ich twórczość, pomimo tego, że black metal nie jest mi obcy, nie podeszła. Mniej więcej w połowie wyszłam uzupełnić płyny. Trochę zbyt monotonie pod względem wokalnym i zbyt schematycznie pod względem muzycznym. Brakowało mi jakiegoś niepowtarzalnego klimatu. Takiego, który pozwoliłby mi zapamiętać muzykę zespołu i zachęcił do sięgnięcia po płytę. Choć nie porwali mnie szczególnie swoim graniem, to w żadnym wypadku nie mogę powiedzieć, że był to nieudany występ.
Przeciwwagą dla poprzedniego zespołu okazał się The Throne. Przyznaję się bez bicia, że w klimatach hardcore’owych i tym podobnych nie siedzę. Mimo to zespół swoim graniem na żywo zatrzymał mnie do samego końca na sali koncertowej. To też zasługa tego, że w swoich dźwiękach przemycają elementy sludge/post metalu. Poza tym przyjemnie ogląda się zespoły, w których muzycy dają z siebie na scenie wszystko i widać, że w stu procentach czują to, co grają. Już bodajże w trakcie drugiego utworu wokalista zeskoczył ze sceny i to tam niemal do końca koncertu, biegał, skakał i zdzierał swoje gardło. Siła jego głosu była naprawdę imponująca. Zresztą energetyczność koncertu przełożyła się na fanów w pierwszych rzędach, którzy zdecydowanie bardziej dynamicznie reagowali na muzykę płynącą ze sceny. Duży plus za to, że mimo problemów technicznych z perkusją, muzycy nie przerwali grania, a kłopoty zostały szybko zażegnane. Co tu dużo pisać, to był zdecydowanie dobry występ, jeżeli nie najlepszy tego wieczoru.
I nadszedł czas na kapelę, na którą czekałam najbardziej – Vidian. Wreszcie miałam okazję zobaczyć bydgoszczan w pełni świadomie. Wcześniej, dużo wcześniej, już miałam okazję być na ich koncertach, jednak nie miałam zbyt dużego pojęcia o zespole i jego twórczości. To była jedna z bardziej klimatycznych formacji podczas czwartej edycji. Pojawił się zarówno materiał z ostatniego EP A Piece of the End, jak i długograja Transgressing the Horizon. Muszę przyznać, że tak jak studyjnie utwory z wspomnianego EP brzmiały dla mnie trochę nijako, tak na żywo bez problemu dorównywały poziomem numerom z LP. W momencie, kiedy zabrzmiały pierwsze nuty V4: Breathe Out, wiedziałam, że nieważne jak dalej zagrają ten koncert, ja już dałam się w pełni porwać tym elektryzującym dźwiękom. Na sam koniec ogromne zaskoczenie w postaci kawałka z Irrelevant Nonsense Machine Element. Zakończenie z przytupem – czysty wulkan energii.
Na finał czwartego Post Mortem została wybrana Moanaa. Na tę grupę też tego wieczoru czekałam i byłam jej ciekawa. Zespół jest po wydaniu swojego drugiego albumu, który, nie będę ukrywać, nie do końca mi podszedł. Ale przecież koncertowo może to wyglądać zupełnie inaczej, czego potwierdzenie można znaleźć poniżej. Większość setu, jak nie cały, wypełnił właśnie materiał z Passage. Wypadł zdecydowanie ciężej niż studyjnie, ale też bardzo topornie. Odniosłam wrażenie, jakby cały występ był jednym długim utworem. Zmęczyło mnie to. Widziałam już zespół wcześniej, kiedy grali materiał z poprzedniej płyty i wiem, że stać ich na dużo więcej. Właściwie zabrakło mi tutaj emocji, kontaktu z publicznością w jakiejkolwiek formie. Mimo że ludzie dopytywali się o bis, rzucali tytułami z Descent, to Moanaa nie zagrała nic więcej. Nawet nie zarejestrowałam momentu, w którym wokalista ulotnił się ze sceny. Szkoda, że zespół nie wykorzystał swojego koncertowego potencjału na maksa, jak miało to miejsce w Bydgoszczy ponad rok temu, gdzie publiczność była bardzo, bardzo nieliczna.
Post Mortem #4 pod względem ciężaru dźwięków był bardzo mocno zbliżony do pierwszej edycji, która moim zdaniem była bardzo udana. To, co uważam za plus, to dobór zespołów pod względem stylistycznym, bo choć od siebie różne, to gdzieś tam mają ten swój wspólny mianownik w postaci klimatu i oczywiście w większym lub mniejszym stopniu post metalowych wpływów. To co mnie zdziwiło, to że frekwencja na dwóch ostatnich kapelach była zdecydowanie mniejsza niż na początku festu, gdzie zazwyczaj było dokładnie odwrotnie. Niemniej widać, że event już raczej zawitał na stałe do rocznego kalendarza koncertowego w Toruniu. I oby trwał jak najdłużej. Z informacji na Twarzoksiążce wynika, że kolejna relacja z mini festu prawdopodobnie już na wiosnę.
Poniżej galeria zdjęć autorstwa Macieja Marzewskiego.
[ngg_images source=”galleries” container_ids=”417″ display_type=”photocrati-nextgen_basic_thumbnails” override_thumbnail_settings=”1″ thumbnail_width=”100″ thumbnail_height=”50″ thumbnail_crop=”0″ images_per_page=”60″ number_of_columns=”6″ ajax_pagination=”0″ show_all_in_lightbox=”0″ use_imagebrowser_effect=”0″ show_slideshow_link=”0″ slideshow_link_text=”[Pokaz zdjęć]” template=”/home/platne/serwer16360/public_html/kvlt/wp-content/plugins/nextgen-gallery/products/photocrati_nextgen/modules/ngglegacy/view/gallery-caption.php” order_by=”sortorder” order_direction=”ASC” returns=”included” maximum_entity_count=”500″]
- Debiutancki singiel zespołu Inanes - 28 grudnia 2020
- King Apathy – „Wounds” (2019) - 17 października 2020
- My Dying Bride – „The Ghost of Orion” (2020) - 8 marca 2020
Tagi: Avantgarde Black Metal, Black Blood of the Earth, dark-hardcore, doom metal, Horn Impaler, Moanaa, NRD, Post Mortem #4, post-metal, sludge metal, The Throne, toruń, Vidian.