Sepultura – Wrocław (13.11.2015)

Ja to chyba już stary jestem. Do emerytury jeszcze niby daleko, ale już o niej myślę. Marzy mi się beztroskie życie w górach, gdzie nie będzie zasięgu, kiosku z gazetami, a stary telewizor będzie służył kotu jako wygodne legowisko. Chętnie odciął bym się od tego wszystkiego, bo coraz gorzej znoszę wszechobecne kłótnie i niby dyskusje pełne złych emocji. Domek w górach to jednak melodia odległej przyszłości, więc chcąc nie chcąc docierają do mnie różne dziwne informacje. Takie, jak na przykład wypowiedzi Maxa i Igora Cavalera o tym, że Sepultura dawno powinna się rozpaść, że ten zespół nie ma sensu, nagrywają płyty z dupy, a w ogóle Andreas Kisser to kanalia i śmierdzi mu z buzi. Ja wiem, że każdy ma swoją opinię, ale widzieliście ostatnimi czasy Maxa na żywo? No to wiecie, że jest ostatnią osobą, która może kogokolwiek pouczać. Na dodatek trafia swoimi opowieściami kulą w płot, bo Sepultura takimi koncertami, jak ten we Wrocławiu, udawania, że wie, jaki jest przepis na gig, który urywa jaja.

Marek Wilczyński Photography

Przepis okazuje się piekielnie prosty, bo składają się na niego:

Zespół, któremu granie na żywo sprawia przyjemność

Basista, który przez 1,5 godziny ma uśmiech od ucha do ucha. Wokalista, którego na scenie roznosi energia. Gitarzysta, który nakręca świetną zabawę. Patrzyłem na Paulo Juniora, Andreasa Kissera, Derricka Greena i Eloy`a Casagrande i nie widziałem w nich ani grama rutyny, zmęczenia, traktowania grania jak pracę. Wprost przeciwnie, sto procent szczerego zaangażowania.

Setlista obfitująca w utwory, które nikogo nie pozostawią obojętnym

Złośliwcy stwierdzą, że przecież najwięcej piosenek zagrali z Chaos AD i Roots, czyli z okresu, kiedy weszli do mainstreamu, ale kto był kilka dni temu w Eterze ten wie, że pozostałe kawałki żarły równie mocno. Nieważne, czy były to prehistoryczne starocie z Morbid Vision czy Schizophreni; czy może coś z okresu, kiedy Derrick stawiał dopiero z nimi pierwsze kroki (Choke); czy też sepulturowa historia najnowsza (Kairos). Wszystko to stanowiło jedną, spójną całość, która nie dawała fanom ani chwili na odpoczynek. I mimo tego, że nie każdy album miał swojego przedstawiciela, to śmiało mogę napisać, że była to reprezentatywna selekcja.

Marek Wilczyński Photography

Świetne światła i perfekcyjny dźwięk

Sprawa wręcz podstawowa, a ile wnosi. Oprawa wizualna może i skromna, nie było przecież bajerów typu lasery, stroboskopy i kula disco, ale została przemyślana i skomponowana tak, by tworzyła z muzyką jedną całość. A nagłośnienie to prostu książkowy przykład na to, jak to się robi. Świetnie słyszalna, ale nie dominująca perkusja. Wyraźny, czysty, głęboki bas i to przez cały czas trwania koncertu, nie tylko wtedy, gdy Andreas krzesał solówki. Gitara brzmiała przepotężnie, wyraźnie i klarownie. I wisienka na torcie, czyli mocne i czytelne wokale. Wszystko idealnie zbalansowane.

Szalona publiczność

I kiedy piszę szalona, mam na myśli naprawdę szalona. Klub nie dość, że nabity chyba do ostatniego miejsca, to jeszcze ludzie przy pierwszych dźwiękach dostali jakiejś wścieklizny! Momentami miałem wrażenie, że uczestniczę w walce bokserskiej, a nie w pogo pod sceną. Tyle łokci pod żebra, czy butów w głowę, to nie dostałem już dawno. Po raz ostatni chyba na Slayerze w Spodku osiem lat temu. Ale nie narzekam, nie nie. Tak ma przecież wyglądać metalowy koncert – ma być dziki, głośny, obfitujący we wrzeszczenie tekstów i skandowanie nazwy zespołu po każdym utworze. I tak właśnie było i tym razem. Derrick zresztą w pewnym momencie powiedział, że najlepsze koncerty na trasie są w Polsce i dodał, że mówi poważnie.

Jak widać przepis na koncert idealny jest naprawdę banalny. A przynajmniej Sepultura opanowała go do perfekcji. Po takim gigu wypada mi się tylko ukłonić i życzyć kolejnych 30 lat działalności, niezależnie od tego, co mówią w wywiadach panowie Cavalera.

Marek Wilczyński Photography

 

Zdjęcia dzięki uprzejmości Marka Wilczyńskiego

https://www.facebook.com/marek.wilczynski.photo

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , .