The Contortionist, IAMONE – Warszawa (08.08.2019)

Niezdefiniowanych, nieklasycznych, niekwalifikowanych w konkretne gatunki zespołów nigdy dość. Tak się składa, że Winiary Bookings zapewnili nie lada gratkę dla miłośników prog metalu w nowoczesnych odmianach i ściągnęli jeden z ciekawszych, niedocenionych w Polsce zespołów w postaci Amerykanów z The Contortionist. W sierpniowy wieczór warszawska Hydrozagadka zapełniła się ledwie w połowie, choć energii i pięknych muzycznych doznań starczyłoby co najmniej na dwa takie kluby. Świetne przyjęcie Amerykanów, którzy pierwszy raz gościli w kraju nad Wisłą, być może chociaż pocztą pantoflową przyciągnie następnym razem większą publikę. Warto ich poznać, za jakiś czas mogą mieć więcej do powiedzenia na dużych scenach, już nie jako supporty.

Panowie mają na koncie cztery albumy studyjne i pięć EPek, przy czym ich ostatnie dokonania to jest właśnie ta kropka nad „i”, której na poprzednich wydawnictwach mocno mi brakowało. Dla krótkiego rekonesansu, The Contortionist kombinowali z brzmieniem na różnych płaszczyznach, balansując po granicach deathcore’owych, skłaniając się w kierunku romansów z nowoczesnym djentem, by w końcu znaleźć jakąś równowagę u bram prog metalu/rocka, budując unikatowy klimat, gdzieś pomiędzy późnym TesseracT a Animals As Leaders, ale na własnych warunkach. Niewątpliwym punktem zaczepienia całego przedsięwzięcia są umiejętności muzyków, których nie można im absolutnie odmówić, plus rewelacyjny wokal Michaela Lessarda. Jakiś czas temu pisałam o tym zespole, że mają wielki potencjał, jednak za dużo pomysłów na raz chcą upchać w jeden przekaz. Koncert poniekąd potwierdził parę moich przypuszczeń.

Setlista:

Clairvoyant
Flourish
Language I: Intuition
Language II: Conspire
Reimagined
Early Grave

Bis:
Return to Earth

Przede wszystkim brzmienie. The Contortionist wraz z wydawnictwem Clairvoyant (2017) zdaje się umiejętnie odchodzą wariacji na temat deathcore’wych czy nawet post-meshuggowych i tym podobnych niekoniecznie chyba już potrzebnych przemianowań. Ten album jest istotnie inny od wszelkich skojarzeń z zespołem wcześniej, a dla mnie – ponownie podkreślam – najlepszą drogą rozwoju dla Amerykanów. I tak, koncertowo w partiach, gdzie zespół snuł oniryczną atmosferę, Lessard czarował czystym wokalem, nie szarżując, ale mocno emocjonalnym językiem wypowiedzi nadawał właściwy ton piosenkom, brzmiał najciekawiej. Setlista okazała się fajnie, parabolicznie ułożona – od najlepszej odsłony formacji, przekrojowo pokazując pewną ewolucję, po nowsze oblicze, już najbardziej poukładane i wyważone. Toteż ujął mnie z miejsca utwór pierwszy i ostatni. Ciekawie i potężnie wybrzmiał Flourish z płyty Exopalnet (2011), który stanowił jakby zbiór wszystkiego, co muzycy potrafią – mocne przyłożenie, ostre i czyste wokale, klimat i melodię pośrodku, i połamać to wszystko na kawałki na koniec, żeby dobić i docisnąć do podłogi. Ciekawostką może być fakt, że dokładnie dziś wyszła EPka The Contortionist pod tytułem Our Bones, a wczorajszego wieczoru mogliśmy usłyszeć świetny singiel promujący mini-album Early Grave. Z pewnością nie odmówię sobie obcowania z tym materiałem dłuższy czas. Po tym koncercie nie widzę innej możliwości.

Słowo należy się również supportowi The Contortionist, zespołowi IAMONE z Łodzi. Panowie przygotowali wściekły metalcore’wy set, składający się z dokonań na albumie The Life Code. Sądząc po reakcjach publiki, muzycy zrobili całkiem niezłe wrażenie. Mnie nie udało się wejść w ten klimat, może innym razem, przy innej okazji.

Na zakończenie kolejny raz muszę pochwalić organizatorów koncertu, bowiem Winiary Bookings dopięli każdy aspekt koncertu pod linijkę – bez obsuwy, bez technicznych problemów, wszystko przebiegło w miłej i przyjaznej wszystkim zebranym atmosferze. Oby więcej takich koncertów, a szanownym państwu polecam The Contortionist dać szansę i kolejnym razem zobaczyć ich w akcji.

Do następnego!

Joanna Pietrzak
Latest posts by Joanna Pietrzak (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , .