Beanshide: „Black metalowa wojna”

Szwajcaria, nie tylko kraj waluty kredytowej i złota nazistów, również Bolzera, a i z dawien dawna kapel, które redefiniowały gatunek, co by Samael czy Messiah, i Coroner wymienić jednym tchem… Czy do nich dołączy Beanshide? Zobaczymy…w każdym bądź razie, warto poznać ich najnowsze dokonanie. Album Mónt to sentymentalna podróż, w sam raz na jesienne ochłodzenie. Sam wywiad ze Szwajcarami czasem ucieka od pytań stricte muzycznych. Przed Wami Peter.

Zacznę od małego sprostowania, najnowsze Wasze wydawnictwo to album czy mini album?
Peter: Jeśli opierasz osąd na ilości ścieżek dźwiękowych, możesz uznać to za EP. Płyta zawiera instrumentalny wstęp, który trwa trochę ponad minutę i pięć innych utworów. Z drugiej strony, jeśli spojrzysz na długość albumu to ma on ponad 41 minut, więc chyba można go uznać za full album. Co najważniejsze, dla nas jest to kompletny materiał.

Jak oceniacie najnowsze wydawnictwo na tle wcześniejszych, to ogromny progres, czy tylko zaplanowany rozwój?
Peter: Mónt to wydawnictwo totalnie inne niż nasze dwa wcześniejsze nagrania. Po pierwsze, jest to pierwszy album w całości napisany przez perkusistę i gitarzystę: bez wkładu całego zespołu. To też jedyne wydawnictwo, w którym użyliśmy naszego dialektu na warstwie tekstowej. Muzycznie też wyróżnia się od pozostałych. Można oczywiście wyłapać typowe dla nas muzyczne zagrywki, które słychać na każdym z naszych albumów, niemniej jednak ten album uważam za początek nowej ery naszego zespołu.

coverZapytam przewrotnie: czy to „fair” kusić człowieka sielską okładką, a płytę napakować konkretną blackową jazdą?
Peter: Sprzeciw! Okładka idzie w parze z warstwą muzyczną albumu, przynajmniej z naszego punktu widzenia. Cały koncept artystyczny zawiera elementy dostojności, majestatu, upadku, pokoju i męki, których można doświadczyć słuchając albumu. Oczywiście muzyka wznieca inne odczucia w każdym słuchaczu, dlatego album można postrzegać też jako black metalową wojnę. Mimo to nalegam abyś posłuchał płyty jeszcze raz.

Nie jest to oczywista płyta, jakie inspiracje przede wszystkim wam towarzyszyły?
Peter: Album w pewien sposób czerpie inspirację z życia, które wiedziono w naszych górach wiele lat temu. Opowiada historie o wnętrzu człowieka i naturze. To właśnie zainspirowało nas do napisania muzyki i słów.

Jakie były Wasze wcześniejsze muzyczne doświadczenia? Czy miały one wpływ na obecny kształt i to czym jest Beansidhe.
Peter: Żyjemy w małym regionie, dlatego gramy w kilku zespołach: Heavy Demons, Doomed Timeline Theory, Kupid’s Kurse, Parole Perse, Despising Age. Żadnego z wcześniej wymienionych nie traktujemy jako projektu pobocznego, postrzegamy je jako wysokiej klasy zespoły, ale Beansidhe to coś zupełnie innego: nie tyle zespół co projekt. Oczywiście wszystko co robimy, odbija się na Beansidhe, ale członkowie zespołu doskonale wiedzą, że nie można doszukiwać się podobieństw między tym, a innymi zespołami.

Jak oceniacie obecną scenę szwajcarską? Kiedyś przecież to był kraj, gdzie nazwy Samael, Messiah, Coroner wyznaczały trendy, nie zaś były tylko kopistami innych kapel.
Peter: Nie mamy jednoznacznej opinii na temat tego, co się dzieje na szwajcarskiej scenie. Poza tym, żyjemy w części Szwajcarii, która jest odseparowana od głównej części kraju. Mówimy w innym języku i dzieli nas poważna bariera geograficzna. Oczywiście znamy tych, którzy niegdyś ustanawiali trendy i jesteśmy z nich dumni. Nie wydaje mi się jednak, żeby kopiowali oni inne zespoły.

Skąd bierzecie inspiracje liryczne. Akurat w Waszym przypadku nie są to przecież przypadkowe teksty.
Peter: Myślę, że po części odpowiedziałem już na to pytanie, ale dziękuję za możliwości zagłębienia się w ten temat. W poprzednich wydawnictwach teksty nie były dla nas najważniejsze i dotykały tylko tego, co o czym powinno się śpiewać w standardowym rozumieniu metalu. Na ostatniej płycie chcieliśmy dokonać czegoś zupełnie innego, czegoś co byłoby bliższe nam samym. Dlatego też przerzuciliśmy się z angielskiego na nasz dialekt i skupiliśmy teksty na historiach wywołujących w naszych głowach żywe obrazy. Myślę, że właśnie to jest kluczowe na ostatniej płycie: słowa malujące przed oczyma obrazy. Umożliwiamy zobaczenie miejsc i ludzi, o których śpiewamy.

Historia regionu jest chyba ważnym tematem w Waszej twórczości, mógłbyś nieco wyjaśnić, co jest taki istotnego, że poświęciliście temu całkiem sporo miejsca na płycie.
Peter: Prawda! Chodzi o nasze dziedzictwo. Może jako takie nie jest najważniejsze na świecie, ale dla nas ma ogromne znaczenie. Nasz region jest częścią nas, naszych osobistych i kulturalnych wspomnień.

PrintJak oceniasz szansę debiutanta na dzisiejszej scenie? Czy jeszcze jest sens liczenia na sukces komercyjny, czy po prostu lepiej dołożyć kasę od siebie, nie patrząc na efekt zwrotu i nie iść na żadne kompromisy?
Peter: Mamy na tyle szczęścia, że nie żyjemy z robienia muzyki. Każdy z nas ma normalną pracę i tylko czas wolny poświęca na muzykę. To daje nam przewagę: nie musimy się przejmować komercją i całym ścierwem dotyczącym pieniędzy. Co więcej, jesteśmy beznadziejni w promowaniu się: to zajęcie którego szczerze nienawidzimy. Zdecydowaliśmy powierzyć to komuś z pasją. Promowanie naszego albumu idzie naprawdę nieźle, więc możemy spokojnie pracować nad tym, co nas interesuje.

Podczas słuchania miałem jedno skojarzenie: Primordial, ale to raczej w odniesieniu do nastroju, a nie zaś do nawiązań muzycznych. Nie mieliście podobnych skojarzeń? Czy czerpaliście z nich inspirację?
Peter: W rzeczy samej, są podobieństwa. Po pierwsze Primordial to irlandzki zespół, a Beansidhe to gealickie słowo. Tak samo jak my skupiają oni swoją muzykę na dziedzictwie i są bardzo dumni ze swojego pochodzenia. W przeciwieństwie do nas, mniemam, że oni teraz muszą myśleć, ile pieniędzy dadzą radę wciągnąć z robienia muzyki. Nie żebym coś mówił…

Jakie są Wasze najbliższe plany względem kapeli?
Peter: Niedawno zaczęliśmy pracować nad nowymi utworami. Nie planujemy organizować koncertów: to nie nasza bajka. Najprawdopodobniej za rok czy dwa będziemy mieli wystarczająco materiału, żeby nagrać kolejną wysokiej jakości płytę.

I tym skromnym oświadczeniem zakończył się wywiad. Bez łzawych pozdrowień itp. pierdół.

Ogromne podziękowania dla Justyny Pietrzak za pomoc w tłumaczeniu wywiadu.

Tomasz
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , .