Drown My Day: „ta scena jest pełna nadętych dupków”

Krakowski Drown My Day to bardzo dobrze znana nazwa na polskiej scenie metalowej. Działający już dziesięć lat death metalowy kwintet przygotowuje się do hucznych obchodów swoich tegorocznych urodzin. Postanowiłem więc nieco podpytać głównego organizatora tego wydarzenia – Groova – o szczegóły całego wydarzenia, a także nieco pogadać na temat nowej płyty, koncertowego życia oraz inspiracji horrorem.

Zacznijmy od tego, że Drown My Day w tym roku obchodzi X lecie swojej działalności. Już 1 kwietnia w krakowskiej Rotundzie odbędzie się V edycja organizowanej przez was imprezy „Drownfest” (wydarzenie FB). To chyba dobre zwieńczenie nieco ciężkiej drogi oraz zaliczenia naprawdę imponującej liczby koncertów. Czy oprócz planowanego show szykujecie z tej okazji jeszcze jakieś niespodzianki – jubileuszowa trasa bądź reedycje pierwszych materiałów?

Jest dokładnie tak jak mówisz! Już 1 kwietnia zaprezentujemy się na deskach krakowskiej Rotundy, aby uczcić pierwsze dziesięciolecie istnienia naszej grupy. Udało nam się zaprosić kilka naprawdę świetnych kapel. Zaczynając od chociażby Siren’s Dawn czy April In Pieces – są to zespoły, których lubię słuchać prywatnie, jak i też bardzo dobrze znam się prywatnie z muzykami tych grup. Można powiedzieć zatem, że tego wieczoru będzie panowała swego rodzaju rodzinna atmosfera. Aktualnie pracujemy wraz z Drown My Day nad kilkoma projektami, które mają jeszcze bardziej podkreślić nasze jubileusz. Są to właśnie m.in. reedycje starszych materiałów, które zdążyły się dawno już wyprzedać. Ludzie często pytają nas o wznowienie EP Forgotten czy też pierwszego, trzy-utworowego materiału demo. Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, to już wkrótce rozpoczniemy zbieranie pre-orderów na te specjalne, urodzinowe wydania. Oczywiście pojawi się też premierowy materiał.

Zapewne niejednokrotnie myśleliście w tej kwestii, ale jaka jest szansa na przekształcenie „Drownfest” w jakąś większą formę ?

Ciężko powiedzieć. Aktualna formuła festiwalu wydaję mi się, że sprawdza się doskonale. Głównie chodzi o to, aby jednego wieczoru i w jednym miejscu zebrać najlepsze, krajowe załogi nurtów hc-punk/post-hardcore/metalcore/deathcore. Często na każdej edycji pojawia się też jedna lub dwie ekipy zza granicy. Póki co, nie ściągnęliśmy jakiejś bardziej znanej marki. Zależy mi na promowaniu kapel mniej znanych, ale przede wszystkim równie dobrych. Czy ściągniemy kogoś bardziej znanego w przyszłości? Cóż… Zobaczymy przy okazji kolejnej, szóstej edycji.

Ciekawi mnie jak przygotowujesz line-up na kolejne edycje. Bazujesz na wypowiedziach fanów i starasz się je pogodzić z budżetem jakim dysponujecie czy może  starasz się bardziej zrealizować własną wizję?

Można powiedzieć, że jest to trochę tak pół-na-pół hehe. Wiadomo, na początku organizowania takiego zestawu kapel, zawsze na początku jest jakiś pomysł. Kto, skąd i jak. Często jednak staram się wybadać nastroje wśród ludzi, lekko podpytując kogo by chcieli zobaczyć na żywo. Myślę, że tym razem tak to zadziałało z ponownym zaproszeniem chłopaków z MORON’a. Perkusista grupy, Rafał (serdeczne pozdrowienia), napisał do mnie pewnego dnia czy nie znalazło by się dla nich miejsce w line-upie festu. Ja nie powiedziałem mu „nie”, nie powiedziałem „tak”, jednakże kiedy zaczęły do mnie spływać wiadomości od ludzi, że bardzo chętnie by ich zobaczyli na piątym Drownfeście, to po prostu nie mogłem się dłużej zastanawiać hehe. Zasadniczy problem jest jednak zawsze jeden. Mimo tego, że chciałbym zaprosić dużo więcej kapel, wydaję mi się, że siedem zespołów w trakcie jednego wieczoru, to absolutne maximum. Często bywa tak, że mimo tego, że nie chcę, to muszę komuś odmówić. Ciężkie życie organizatora, co zrobisz.

drown fest

Jak oceniasz Kraków jako miejsce do organizacji koncertów ? Czy stolica Małopolski sprzyja przygotowywaniu imprez klubowych w waszym klimacie ? Ostatnie zamknięcie Fabryki stanowi raczej dowód, że promocja kultury oraz muzyki nie jest tu priorytetem.

Niestety wydaję mi się, że jest coraz gorzej. Jeszcze kilka lat temu co jakiś czas pojawiała się jakaś nowa miejscówka, a koncerty odbywały się to raz w jednym, raz w drugim miejscu. Teraz tych miejsc można wymienić naprawdę niewiele. Frekwencje na mniejszych, undergroundowych koncertach też są dużo mniejsze niż dziesięć lat temu. Co będzie dalej, czas pokaże. My nie rezygnujemy i mamy świadomość, że chcąc występować na klubowych deskach, niejako musimy się też przystosować do panujących obecnie realiów.

Wspomniałem o tej ciężkiej drodze bo jakby nie patrzeć, jesteście już weteranami na polskiej scenie muzyki metalcore/deathcore. Pamiętam, że w latach 2005 – 2010 nowe projekty powstawały praktycznie co tydzień. Następnie wydawały w bardzo krótkim okresie czasu serię merchu oraz niewielki nakład demówek i kończyły działalność. Jak widać przetrwali tylko Ci z prawdziwą pasją i zaangażowaniem. Możecie nieco opowiedzieć jak wyglądał ten boom z perspektywy jednego z uczestników ?

Oj, tak… Kiedyś tych kapel było zdecydowanie więcej. Zawsze kiedy jechaliśmy w jakieś nowe miejsce poznawaliśmy kolejne nowe zespoły, które akurat danego dnia z nami miały okazję dzielić scenę. Jeśli miałbym wymienić nazwy kapel, których szczególnie żałuje, że niestety się rozpadły, to wymieniłbym tutaj chociażby: Before A Burning Earth, Dust’n’Brush, Excuse All The Blood czy też zdecydowanie starsze ekipy z Angelreich i Faust Again. Boom na metalcore pojawił się na początku poprzedniej dekady, a takie zespoły jak Killswitch Engage, Caliban czy Heaven Shall Burn szybko przenikły do „metalowego mainstreamu”. Kilka lat później pojawiło się Parkway Drive, Architects oraz cała masa nowych, świeżych projektów metalcore. Wiadomo jak to jest, jak coś jest nowe, to zawsze z początku jest na to swego rodzaju „moda”. Niestety, brutalna prawda jest taka, że w naszym kraju ta muzyka nigdy nie była na tyle popularna jak już chociażby za zachodnią granicą.

Jakby nie patrzeć Drown My Day bardzo prężnie działa na rzecz promocji i wsparcia koncertów oraz imprez gdzie udzielają się inne zespoły, przyczyniające się do rozwoju. Czy z racji tego, że w pewnym stopniu odpowiadacie za fundamenty tej sceny  to przywiązujecie dużą wagę do dobrej atmosfery wśród wszystkich jej uczestników?

Myślę, że jak najbardziej. Bardzo lubię widzieć kiedy zespoły zaczynają się nawzajem wspierać, zapraszać na koncerty czy też udzielać gościnne udziały na albumach innych grup. To bardzo fajne uczucie, gdy to wszystko jednak jakoś gdzieś tam „się kręci”. Niestety tak jak wszędzie, ta scena jest pełna nadętych dupków. Czasami jak się dowiaduję od ludzi co jakiś zespół, delikatnie mówiąc, nawywijał, to łapię się nie raz za głowę. Oprócz wzajemnego szacunku, chęci pomocy i wsparcia, jest tu też pełno zawiści, zazdrości i innych pierdół. Natomiast jeśli chodzi o dobrą atmosferę wśród ludzi będących uczestnikami takich koncertów, to również jest to bardzo ważne. Ja na przykład bardzo się cieszę, kiedy na koncertach widzę jakieś nowe, młode twarze. Fajnie jest widzieć, że jakieś dzieciaki zainteresowały się niedawno ciężką muzyką i chcą też sprawdzić jak to wszystko wygląda na żywo. Niestety bardzo powszechne jest gnojenie takich osób, bo np. „o popatrz, jakieś dziecko w koszulce Slayera”. Masakra, strasznie mnie takie coś wkurwia (śmiech). Każdy z nas kiedyś był tym gówniarzem w koszulce z okładką Reign In Blood (śmiech).

Wasz debiut „Confession” (recenzja), który ukazał się z dzięki niemieckiej wytwórni Noizgate Records odbił się naprawdę szerokim echem i zebrał wiele pochlebnych opinii. Sam muszę przyznać, że to cholernie miła porcja solidnego death metalu która nie wstydzi się swojego odwołania do nowej fali z USA. Który moment w waszej karierze bądź jakie albumy zadecydowały, że postanowiliście nieco odsunąć się od szuflady „core” i zrobić bardziej radykalny krok w kierunku brutalności metalu?

To jest dość ciekawa rzecz, ponieważ tak naprawdę (przynajmniej według mnie), nigdy nie było momentu w którym zdecydowaliśmy się nagrać bardziej death metalowy krążek. Drown My Day z Confession, to jest ten sam zespół co na poprzednich EP – ForgottenOne Step Away From Silence. Może faktycznie jest tam więcej inspiracji jakimiś klasykami w stylu Cannibal Corpse, Suffocation lub też nieco nowszymi zespołami jak chociażby Aborted czy Dying Fetus, ale jakiejś znacznej zmiany ja nie wyczuwam. Zresztą na płycie pojawiły się dwa, starsze numery, które postanowiliśmy nagrać na nowo. Mowa tutaj o „Tear The Flesh” oraz „Forgotten But Not Forgiven”. Nie czuć tam ani trochę, ażeby te utwory wybijały się spośród innych na tle stylistycznym. Fakt faktem, kiedy powstawało Confessions dużo katowaliśmy się nawzajem grupami death metalowymi. Możliwe, że czuć to bardziej lub mniej. Jako zespół nie odcinamy się od żadnej szuflady muzycznej, ani też nie zabiegamy o to aby być podpisywani jako zespół taki, a nie inny. Szczerze mówiąc zawsze mieliśmy na to wyjebane hehe. Raz ktoś powie, że to deathcore, raz że metalcore, innym razem że death metal, albo modern death metal. Kogo to tak naprawdę obchodzi ?

Pomówmy o nadchodzącym krążku. Zdradźcie naszym czytelnikom nieco informacji na temat postępów dotyczących jego przygotowania. Możemy już mówić o jakichś konkretach? Czym głównie się inspirujecie i jaka jest wasza wizja drugiego albumu Drown My Day ?

Aktualnie pracujemy nad dwoma albumami. Jeszcze przed drugim długograjem pojawi się krótka trzyutworowa EPka. Jest to materiał zdecydowanie inny, dlatego nie chcieliśmy tego wrzucać pomiędzy utwory z pełnej płyty, która powinna w jakiś sposób trzymać się całości. W chwili obecnej mamy już nagrane wszystko poza wokalami do jednego numeru. Potem przyjdzie czas na mix/master, tworzenie grafiki, jakieś wideoklipy etc. Wszystko dzieję się w swoim tempie. Niestety nie jesteśmy w stanie poświęcić zespołowi tyle czasu ile byśmy faktycznie tego chcieli. Co do drugiej, pełnej płyty. Utwory są już w zasadzie napisane, wkrótce zabierzemy się za zebranie tego w jedną całość. Płyta muzycznie będzie się trochę różnić od zawartości Confessions. Będzie ciut inaczej, ale to nadal w klimacie Drown My Day.

Planujecie nadal bazować na klasycznym klipie czy tym razem postawicie na przedstawienie jakiejś konkretnej historii ?

Wybór formy klipu jest nierozerwalnie związany z finansowym budżetem jaki jesteśmy w stanie poświęcić na tego typu zabawę. Bardzo chciałbym kiedyś uczestniczyć w stworzeniu jakiegoś video w którym byłoby więcej jakiegoś pierdolnięcia, aniżeli przedstawienie „zespołu, który gra”. Co będzie, to będzie. Póki co nie mamy tutaj nic konkretnie zaplanowanego.

Czy wasza kolaboracja ze Słoniem to jednorazowy projekt czy jednak myśleliście o jakimś poważniejszym przedsięwzięciu ?

Pomysł na remix ‘Mitsukuriny’ wyszedł spontanicznie. Słoń pewnego dnia zadzwonił i zapytał czy byśmy nie chcieli zrobić metalowej aranżacji jego utworu. Miał w głowie konkretną wizję, włącznie z tym jak miałby wyglądać też klip do utworu. Nam się pomysł spodobał i po prostu zrobiliśmy to. Czy jest to jednorazowy projekt czy początek jakiejś tam współpracy na dłuższą metę raczej ciężko powiedzieć. Być może kiedyś jeszcze przyjdzie usłyszeć albo nas na jakimś jego materiale, albo jego na naszym. Nic nie jest planowane w każdym razie

Wróćmy jeszcze do waszej dotychczasowej działalności koncertowej, w jednym z magazynów muzycznych wspomniałeś o zagraniu 250 występów live – o ile ta liczba wzrosła przez ostatni czas? W przeciągu tych dziesięciu lat wiedzieliście jednak trochę świata. Które z miejsc wspominasz szczególnie miło i z pewnością zechcesz do nich jeszcze raz wrócić ?

Przez ostatnie miesiące pracowaliśmy mocno nad nowymi utworami, stąd też ta liczba wzrosła w sposób nieznaczny. Kiedy tylko mieliśmy wolny weekend, staraliśmy się pisać coś nowego, zgrywać to ze sobą w naszej salce prób. Dzięki temu, że na moment odpoczęliśmy od ciągłych wyjazdów, to udało nam się stworzyć materiał na wspomniane wcześniej dwie płyty. Kolejnym plusem tego odpoczynku od koncertowania, jest nagromadzenie większej chęci by znowu gdzieś wyruszyć. Najbliższe koncerty pewnie wypadną naprawdę super, jesteśmy w pełni sił.

Oprócz dużej liczby zaproszeń, możecie się też poszczycić się rozgrzewaniem publiki przed naprawdę znanymi gwiazdami. Za przykład niech posłużą Hatebreed, The Black Dahlia Murder czy Stick to Your Guns. Czy któryś z występów przed tak dużym zespołem zapadł wam szczególnie w pamięci?

Każdy występ przed kapelą, której płyt się słucha na co dzień, to ekstra sprawa! Ciężko tutaj wymienić jakiś konkretny koncert, każdy był naprawdę super. Oprócz koncertów, które wymieniłeś równie miło wspominam występy przed Vader, Caliban i Emmure. Super sprawą też było pojawienie się na Metal Feście w Jaworznie.

Jak oceniasz koncerty zagrane poza granicami naszego kraju? Czy poziom ich organizacji w znaczący sposób różnił się od naszych i czy rzeczywiście nasza publika jest najlepsza?

Nie ma reguły. Są jednak pewne różnice w traktowaniu kapel na zachodzie. Tam jak przyjeżdżasz traktowany jesteś bardziej jako osoba, która danego dnia ma coś faktycznie do zaprezentowania. U nas często nadal spotykam się z podejściem „a niech, sobie przyjadą, trochę pohałasują, a potem niech jak najszybciej sp…”. Nie żeby mnie to bolało, ja doskonale zdaje sobie sprawę z realiów. Jest tak, a nie inaczej. Co do publiki,  nasza jest zdecydowanie najbardziej zwariowana, a zarazem zróżnicowana. Metalowcy bawią się inaczej od ludzi ze środowisk hardcore/metalcore. Za granicą natomiast, jakoś to się bardziej zaciera, nie ma aż tak wyraźnego podziału. Przynajmniej ja mam takie odczucia.

drown my day band

Poruszyliśmy już kwestię ogólnej promocji  sceny muzycznej – Groov z tego co się orientuję to sam zajmujesz się organizacją tras innych zespołów oraz dystrybucją merchu i wsparciem w internecie. Oprócz tego współpracujesz z firmą Impericon. Czy wobec tego muzyka oraz wszystko co związane z Drown My Day pozwalają Ci już na zrezygnowanie na rzecz pełnego zaangażowania w zespół ?

Niestety, aż tak kolorowo nie jest. Pięć dni w tygodniu wstaję o piątej rano, a żeby jak zwykły szaraczek udać się do miejsca mojej codziennej pracy. Zespół traktujemy z chłopakami jako pewnego rodzaju hobby, zajawkę. Nie mamy parcia na robienie jakiegoś realnego pieniądza z muzyki, chociaż nie powiem, byłoby super gdyby się nam płaciło za to co kochamy robić. Prawda jest taka, że kiedy jesteśmy na plus z hajsem, czy to po sprzedaży merchu, płyt czy po koncertach, to wszystko to potem jest ładowane w dalszy rozwój zespołu. Za coś trzeba nagrać płytę, opłacić grafików, czasami trzeba nadłożyć trochę pieniędzy żeby gdzieś dojechać etc. etc. Jak już robimy to co naprawdę robić lubimy, a przy tym dalej to idzie do przodu i nie nadkładamy astronomicznych kwot z prywatnych oszczędności, to można powiedzieć, że jest to już naprawdę ogromny sukces. Osobiście życzę takiej postawy każdej kapeli.

Dowiedziałem się też, że jesteś wielkim miłośnikiem horrorów co potwierdzają plakaty Drownfest. Sam swego czasu bardzo dużo siedziałem w tym klimacie i bardzo byłem zafascynowany włoskim giallo. Zupełnie inny wymiar grozy z optymalnie stonowaną dawką brutalności na najwyższym poziomie. Czy w waszych tekstach istnieją jakieś mocne odwołania do strasznego kina ? Co dobrego mógłbyś mi polecić z ostatnio obejrzanych filmów ?

O widzisz! Ja może jakimś maniakiem giallo nie jestem, ale naprawdę bardzo lubię filmy od chociażby mistrza Dario Argento. Jest tak jak mówisz, w tekstach znajdziesz naprawdę sporo odwołań do kina grozy. Niektóre są bardziej, inne mniej oczywiste. Chociażby numer ‘F.O.F.A.B.’, którego pełne rozwinięcie to Flowers Of Flesh And Blood. Tytuł ten jest zaczerpnięty z drugiej części słynnego, japońskiego filmu gore Guinea Pig. ‘Hoichi The Earless’ to z kolei japońska legenda, która została zekranizowana w filmie ‘Kwaidan’ Kobayashiego.

Czego możemy się od was spodziewać w 2016 ?

Sporej ilości premierowego materiału i równie dużej ilości koncertów.

Na sam koniec – czy uważasz, że z biegiem czasu Drown My Day na stałe wpisze się do historii rozwoju polskiej muzyki metalowej jako jeden z pionierów deathcore w naszym kraju ?

Nie wiem. Gdyby tak się stało, to naprawdę bym się bardzo cieszył. Fajnie byłoby zostać za to docenionym czy też usłyszeć, że miało się mniejszy lub większy wkład w rozwój sceny. Chyba nie ma nic lepszego.

Dzięki za wywiad i ostatnie słowa należą do Ciebie.

Dziękuję Ci bardzo za ten zestaw pytań, jeżeli ktoś dobrnął do końca tego wywiadu to również dziękuje mu za wytrwałość ! Widzimy się na koncertach! 666!

(Visited 2 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , .