Hellvoid: „Płyta jest niczym artefakt”

W czasach, w których wydaje się, że nic nie jest w stanie nas zaskoczyć, często staramy się znaleźć zespół, który idzie własną drogą. Trójmiejski Hellvoid, to zespół z pogranicza doom/stoner/sludge. Co na pewno ich wyróżnia, to fakt tworzenia ciężkiej muzyki za pomocą dwóch gitar basowych i perkusji. Zespół wkrótce wypuści na światło dziennie swoją drugą EPkę, z tej okazji postanowiłem z nimi porozmawiać.

Witam!
W tym roku, świętujecie swoje drugie urodziny, wiem też, że przymierzacie się do wydania drugiej EPki. Skąd pomysł na tego typu granie, mam na myśli 2 basy? Podobnych zespołów można chyba zliczyć na palcach u rąk…
To chęć oryginalnego zaistnienia na scenie czy pomysł, który rodził się w głowach od dłuższego czasu?

Maciej: Witaj, pomysł takiego grania wynika ze szczerej chęci zrobienia czegoś świeżego dla muzyki. Jako zespół o standardowym line upie (gitara, bas, perka, wokal), mielibyśmy węższe pole manewru w dziedzinie eksploracji. Obecnie, chwytając razem z Jakubem za dwa basy, często robimy wielkie oczy, kiedy uda nam się wspólnie odnaleźć jakąś harmonię, riff, groove, jakikolwiek nowy mechanizm muzyczny, który stymuluje nasze mózgi. To zabawa w świecie pełnym tajemnic, który sami odkrywamy i czerpiemy z tego pełną radość. To koncepcja, która istnieje w mojej głowie od z grubsza siedmiu lub ośmiu lat. Czekałem bardzo długo, aż uda mi się zebrać drużynę odważnych ludzi nie bojących się nieznanego. Przez ten czas zbierałem doświadczenie w innych zespołach, by tylko doczekać się momentu, w którym to wykiełkuje . Jest to również jakaś forma chęci zaistnienia jako zespół reprezentujący jeden gatunek – swój własny. Dlatego mamy z tego tyle frajdy 🙂

Mateo: Pamiętam, kiedy złapałem pierwszy kontakt mailowy z Maćkiem, było to co najmniej bliskie spotkanie czwartego stopnia, kosmos to chuj przy tym kolesiu! Kiedy odsłuchałem pierwsze demówki od niego, nie sądziłem, że ten facet to zrobił tylko na gitarze basowej, nieco niedowierzałem i łapałem się za głowę „jak to możliwe?!”. Przyznam też szczerze, że traktowałem na początku to granie nieco z dystansem. Byłem w trakcie reanimowania swojego poprzedniego zespołu Deafstoned. Jednak ta maszyna o nazwie Hellvoid od razu ruszyła z buta w świat. Miałem tutaj wszystko to, czego nie miałem w poprzednich projektach/zespołach, a mianowicie czuć było zaangażowanie od każdego członka zespołu i do teraz tak jest. Wiadomo, różnie bywa, ale grunt, że nadal wszyscy wkładamy w to swoje serca i wątroby.

Jak oceniacie przyjęcie przez publikę Waszej EPki „Gloomy Wizard”? Jakie były reakcje?

Mateo: Reakcje na „Gloomy Wizard ” były różne, ogólnie ludzie nie za bardzo chcieli to kupować, woleli nas w wersji „na żywo”. A w tym momencie ta płytka jest niczym jakiś artefakt czy tam biały kruk, co chwilę dostajemy zapytania, czy jeszcze jest dostępny w sprzedaży, a problem w tym, że nakład wyczerpał się już kilka miesięcy temu. Możliwe, że dotłoczymy to po wydaniu nowej EP-ki w wersji zremasterowanej, kto wie, zobaczymy jak będzie z sianem. Co do odbioru, właściwie od początku ludzie dali nam duży kredyt zaufania, wierzyli w nasz rozwój i to, jaki owoc dla ich ucha możemy im przynieść. Bez bicia mogę przyznać, że od momentu przyjścia Piotrka do zespołu wkroczyliśmy na ścieżkę, która w miarę jest ustabilizowana i trzyma się pewnych ram i klimatu. Wcześniej nieco błądziliśmy, co słychać na pierwszej EPce, ale teraz obraliśmy zdecydowany kierunek, tego chcemy się trzymać, na pewno będzie to odczuwalne na nowym krążku.

Aktualnie szerzycie Bass’n’Roll podczas „Chleyer Tour” razem z Carnage. Jak frekwencja? Publika jest głodna Waszej muzyki?

Mateo: Frekwencja na trasie jest różna. Jednak nie schodzi poniżej jakiejś tam średniej, no i też nie zdarzyło nam się zagrać do pustej sali czy coś w tym stylu. Właściwie w każdym miejscu udało nam się rozbujać ludzi do jakiegoś mniejszego lub większego terroru pod sceną;) Czy ludzie są głodni muzyki? To całkiem ciekawe pytanie. Właściwie w pewnych miejscach ludzie sobie zadają pytanie: ” Jestem głodny, ale jak to się je?!”. Wiesz, w niektórych miastach muzyka pokroju stoner/sludge/doom jeszcze nie dotarła, a co do dopiero w formie dwóch gitar basowych. Jednak szczerze mogę powiedzieć, że ludzie odbierają to całkiem pozytywnie, chętnie podchodzą po koncertach, co by zamienić słowo, podpytać dlaczego gramy tak, i jak się stało, że dwa basy a nie trzy basy, pięć gitar i kuna morska na bongosach. Nawet chętnie biorą nasz merch, więc jest git, fajnie jest wiedzieć, że ktoś chce odziewać się w koszulkę z logiem Twojego zespołu.

Wracając do EPki, którą właśnie nagrywacie, macie jakiegoś czołowego kompozytora, czy raczej wszyscy uczestniczą w procesie tworzenia? Jak idą prace w studio?

Maciej: Przy nagrywaniu EPki Gloomy Wizard mogłem śmiało powiedzieć, że za większość kompozycji odpowiadała moja osoba. Potrzebowaliśmy wtedy motoru napędowego, którym była moja osobista muzyczna agresja do reszty świata;). Obecnie jest inaczej. Chętnie napisałbym na opakowaniu następnej płytki: „Cała muzyka została napisana przez Hellvoid„. Prace w studiu przechodzą bez żadnych zakłóceń. Raczej wszystkie ślady wbijamy równo (albo realizator mówi to nam z grzeczności, po cichu prostując je i przeklinając pod nosem :-)).

Przy pierwszym wydawnictwie pokusiliście się o dwa klipy do „Gloomy Wizard” i „Broken Glass”. Można liczyć na jakieś obrazki do nowych numerów?

Mateo: Jasne, najpewniej będą to dwa klipy, może nawet trzy. Zobaczymy jak wyjdzie płyta w całości. Na pewno będzie klip do pierwszego singla z EPki o tytule „ Black Sky „.

Kto będzie odpowiedzialny za brzmienie i oprawę graficzną do następcy Gloomy Wizard?

Maciej: Nikogo nie zaskoczy fakt, jeżeli zdradzimy, kto stoi u nas po stronie realizatorskiej. Ślady nagrywamy u Gorana z gdyńskiego studia Sound 8. Natomiast za sam miks będzie odpowiadał Daniel Maciejewski – autor wszystkich naszych miksów. Współpracowaliśmy przy Gloomy Wizardzie, jak i przy singlu Superhaze (gdzie Daniel pełnił też funkcję producenta). Wyrobiliśmy już wspólnie system pracy i wiemy, że i tym razem będziemy zadowoleni ze współpracy. A oprawa graficzna? Kto ją opracuje? Jak to kto! Mateo jak zawsze będzie nam robił okładkę! To jest prawdziwy talent w tej dziedzinie!

Jakieś słowa otuchy dla równie oryginalnych kapel, które siedzą w podziemiu i boją się wynurzyć?

Mateo: Ciężko w tych czasach wymyślić coś, co nie jest powtarzalne. Ale jeśli faktycznie to robisz, to musisz sobie odpowiedzieć, dlaczego i czemu jeszcze w tym trwasz. Jeśli nadal tam jesteś i wiesz z jakiego powodu, to rób to dalej. Trzeba to robić przede wszystkim dla siebie, a jeśli robisz to szczerze, na pewno nie umknie to światu.

Dziękuję i w takim razie powodzenia na trasie!

Mateo: Przeżyliśmy tego tripa na eleganckości. Do usłyszenia!
Maciej: Do zobaczenia w kosmosie!

Autorem jest Karol Mreła.

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , .