Humm: „chciałem, żeby ten album przemawiał do zmysłów”

Włoska muzyka metalowa coraz częściej zaczyna gościć w moich głośnikach. Po Mortuary Drape i Airlines of Terror przyszedł czas na HUMM – post-blackmetalowy projekt, za którym stoi Fabio Gatto. Postanowiłem nieco podpytać głównodowodzącego o niedawno wydany album Sanctuary, nadchodzące plany oraz samą współpracę z polskim wydawcą.

HUMM interview in English

Recenzja HUMM „Sanctuary”

Próbowałem znaleźć w sieci znaczenie bądź rozwinięcie waszej nazwy, ale próby okazały się bezskuteczne. Może opowiesz co nieco na temat historii zespołu jak i powodu dlaczego właśnie tak nazwałeś swój projekt ?

Jesteśmy włoskim, post-metalowym zespołem, który założyłem ja (Fabio Gatto). Na początku był to projekt, którym zajmowałem się sam, szukałem dźwięków, komponowałem i nagrywałem. Wraz z 2016, Humm, z pełną świadomością swojej przemiany, stał się zespołem grającym na żywo i na stałe przygarnął czterech nowych muzyków. Co do nazwy, chciałem żeby była słowem , które kojarzy się z nuceniem, z niskimi dźwiękami. Nazwa miała być jak uporczywy szum, hałas, którego nie możesz się pozbyć z głowy – mistyczny, mazisty i ulotny. Ostatnie M reprezentuje błąd , pomyłkę, “złą nutę”. To symbol, który wyróżnia Humm, defekt charakterystyczny dla naszej muzyki – po prostu ludzki błąd.

Fabio zdradź nieco szczegółów na temat waszego ostatniego krążka „Sanctuary”. Jak wyglądał proces komponowania całego materiału, czym inspirowałeś się w trakcie jego przygotowywania oraz co chciałeś osiągnąć na tym albumie, względem swojego debiutanckiego krążka, pod banderą Humm ?

Od zawsze chciałem nagrać coś zakorzenionego w black metalu, ale za razem wykraczającego poza jego granice; chciałem stworzyć coś zupełnie nowego. Do nagrania Sancutary posłużyły mi zwięzłe dźwięki, chciałem żeby to był spójny, nieskazitelny album o brzmieniu cięższym i bardziej mrocznym niż większość black metalowych produkcji, który budowałby w głowie słuchacza zrozumiały i ostry obraz. Zamierzałem zrobić coś lepszego od mojego pierwszego albumu – No Empathy Berofe Doomsday. Szukałem muzyki, która wyraża mnie; chciałem odnaleźć swój styl i zadbałem też o to, żeby wyodrębnić dźwięk, który przewodzi przez cały album. Łączyłem różne style ale nigdy nie straciłem i nie zaburzyłem głównej kompozycji. Chciałem, żeby ten album przemawiał do zmysłów, żeby był przeżyciem duchowym.

Czego dotyczy warstwa tekstowa albumu i w jaki sposób łączy się z nią okładka, którą zaprojektował Dario ?

Wszystko czego potrzebujesz, żeby zrozumieć okładkę, to słowa ostatniej na płycie piosenki – Bird of Prey. Okładka jest graficznym przedstawieniem tego właśnie utworu. Sanctuary to mroczna, dziwna i porywająca podróż, która opisuje losy uwięzionej, zdeformowanej duszy którą paraliżuje odbicie zmieniającego się lasu. Słuchając albumu po części weźmiesz udział w budowie absolutu, na nowo odnajdziesz siebie i swoje miejsce w uniwersum, którym jest las. Ostatni kawałek kończy całą tę opowieść.

Niezawodne internety podpowiadają, że sprawcą całego materiału jesteś tylko i wyłącznie Ty ! Ta jednoosobowa działalność wynika z braku odpowiednich muzyków do tworzenia materiału, który chcesz osiągnąć z Humm ? Nie sądzisz, że spojrzenie kogoś z boku bądź inny pomysł mógłby uchronić „Sanctuary” przed ewentualnymi wpadkami albo jeszcze bardziej go uatrakcyjnić?

Humm jest moją muzyczną ścieżką, powstał nie tylko z chęci komponowania ale również z potrzeby szukania nowych dźwięków; dzięki niemu mogłem szukać siebie, eksperymentować, remixować i nagrywać. Nic więc dziwnego, że w tę podróż wyruszyłem sam. Dopiero kiedy ujrzałem ogromny potencjał Humm zdecydowałem się na współpracę z innymi muzykami – głównie żeby móc pokazać Humm na żywo.

Czy wobec tego, że skład już został skompletowany możemy mówić, iż Humm jest pełnowymiarowym i koncertowym tworem?

W rzeczy samej, Humm jest koncertowym tworem. Każdy z nas udziela się też w innych kapelach, więc Humm jest projektem pobocznym, nie oznacza to jednak, że nie podnosimy sobie poprzeczki. Wiadomo, że na co dzień musimy pracować i zajmować się innymi projektami, poza tym trzeba też żyć, jak każdy człowiek. Nie zmienia to faktu, że świetnie się dogadujemy, pracuje nam się dobrze a Humm jest silniejszy niż kiedykolwiek i gotowy żeby szerzyć zamęt.

W jaki sposób zebrałeś niezbędnych muzyków i skąd miałeś pewność, że to właśnie oni nadają się do Twojego zespołu?

Koniec końców wybór muzyków był całkiem naturalny. To byli po prostu idealni ludzie, z którymi można stworzyć zespół. Mój brat Dario (gitara) był idealnym wyborem, nie tylko dlatego, że jesteśmy braćmi, ale dlatego, że gramy już razem w innym zespole, znamy swoje upodobania i dobrze się dogadujemy. Luca (gitara) i Niclò (bas) to moi starzy przyjaciele; czekałem tylko na odpowiedni moment, żeby nagrać z nimi kurewsko ciężki krążek. Znam tych gości, znam ich ciągoty muzyczne i wiem, że są wspaniali. Marca (perkusja) był jedynym świeżakiem, przedstawił nas sobie Nicolò. Niecała godzina wspólnego grania wystarczyła, żeby przyjąć go do zespołu.

Materiał ukazał za sprawą polskiej wytwórni Via Nocturna. Jak doszło do nawiązania waszej współpracy?

Via Nocturna skontaktowała się ze mną kilka miesięcy temu i zaproponowała kontrakt na wydanie płyty. Myślę, że posłuchali cyfrowej wersji Sanctuary, która od jakiegoś czasu wisiała na Bandcampie. Czyste podejście i chęć do współpracy i profesjonalizm – właśnie to przekonało mnie, żeby pracować z chłopakami z Via Nocturna. Przy nagrywaniu nie było żadnych utrudnień, szybko odpowiadali na maile, zawsze dotrzymywali terminów; to drobnostki, ale sprawiają, że muzyk czuje się pewnie i bezpiecznie. Kiedy powierzasz swoją muzykę w ręce 3 innych osób chcesz, żeby te ręce miały zapał do pracy a ludzie byli zdeterminowani i wykazywali chęć do działania. Takich ludzi znalazłem w Via Nocturna, która zdaje się idealna wytwórnią dla niezależnych wydawnictw muzyki ekstremalnej.

Możemy więc liczyć na kilka występów na terenie Polski ? Czy plany trasy promującej „Sanctuary” nabrały już jakiegoś konkretnego kształtu?

Póki co zaplanowaliśmy na jesień tego roku małą trasę koncertową po Włoszech. Sprawdzimy jak zespół radzi sobie na scenie, później pomyślimy nad zorganizowaniem czegoś specjalnego na nadchodzące miesiące. Może będzie to kolejne tournee, może czas na napisanie nowej muzyki, teraz naprawę nie jestem w stanie powiedzieć. Oczywiście, że chcielibyśmy zagrać w Polsce i całej Europie, zorganizowanie takiej trasy może zająć dużo czasu, ale z pewnością będziemy się o nią starać.

Fabio, oprócz Humm jesteś zaangażowany w szereg innych muzycznych projektów. Czy wobec wydania „Sanctuary” pozostałe zobowiązania schodzą na dalszy plan ?

Jestem bardzo zorganizowanym człowiekiem, więc nie zostawiam niczego w tyle. Moim kluczem do sukcesu jest i zawsze będzie organizacja. Jak wcześniej wspomniałem, prowadzę z bratem jeszcze jeden zespół (poza Humm, nazywamy się Ein Sof (Profil Bandcamp) i jesteśmy w trakcie nagrywania nowej muzyki. Kilaka miesięcy temu graliśmy w San Francisco CA, więc nie ma co się martwić, że jeden projekt zabierze czas drugiemu. Czuję, że podołam wszystkiemu za co się zabiorę, praca i moja muzyka sprawiają, że czuję się dobrze. Powiem jeszcze, że zaczynam pełnowymiarowy, black-metalowy projekt z jednym starym znajomym, ale spokojnie, bez spoilerów.

Na sam koniec – co poleciłbyś przesłuchać fanom KVLT Magazine z włoskiej sceny muzycznej ?

Ostatnimi czasy słucham dużo The Secret, który znajduje w muzyce coś innego niż wszyscy. Przy każdym odsłuchu uderza mnie gniew i opryskliwość ich muzyki. Poza tym polecam Ufomammuth (możliwe, że ich znacie bo są dość sławni, ale nic to bo ich styl jest miażdżący) i Zu, których musicie kurwa posłuchać bo ich muzyki nie da się opisać słowami.

Tłumaczenie: Justyna Pietrzak

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , .