Lucifer: „odpływając w kierunku katharsis”

LUCIFER pojawił się na scenie niemalże znikąd w połowie 2015 i zwrócił moją uwagę swoją niesamowitą, hipnotyzującą muzyką. Ich debiutancki album „Lucifrer I”, będący śmiałym połączeniem doom metalu i ciężkiego rocka od pierwszych taktów przypadł mi do gustu. Do tego stopnia, że postanowiłem zadać kilka pytań wokalistce zespołu, fascynującej Johannie Sadonis

Lucifer – interview in English

Po pierwsze chciałem ci pogratulować niesamowitej płyty. „Lucifer I” znalazł się w moim top 5 najlepszych płyt 2015 roku. Pod tym względem moja opinia nie była odosobniona. Czy tego typu reakcje prasy i entuzjazm fanów sprawiają, że postrzegasz ten debiut w kategoriach sukcesu?

Nigdy nie wiesz dokąd prowadzi ścieżka, którą obierasz w zaciszu własnych czterech ścian, a później konsekwentnie podążasz ze swoim zespołem. Praca nad tą płytą sprawiła nam wiele radości. Jestem wdzięczna, że ludzie dostrzegli w nas coś wyjątkowego, tą iskrę, która rozpaliła także ich wyobraźnię a całość spotkała się z tak pozytywnym odbiorem.

Pytałem o to, bo sądząc po reakcjach na wasze występy podczas trasy z Paradise Lost, czas spędzony na koncertowaniu był dla was wyjątkowy. Czy mogłabyś powiedzieć nieco więcej na ten temat?

Pewnie. Te trasy, w Europie z Paradise Lost jak i w Ameryce Północnej u boku High On Fire, były dla nas prawdziwym błogosławieństwem. Spędziliśmy na nieustannym koncertowaniu siedem tygodni. Potem graliśmy też w Japonii jako headliner na kilku imprezach typu The Oath, supportowaliśmy Pentagram w Berlinie itd. Do tej pory zagraliśmy 70 koncertów i była to dla nas naprawdę niezła jazda!

Na pewno! Zarówno wasza świetna gra na żywo jak i image przyciągają uwagę odbiorców. Czy mogłabyś powiedzieć nam coś więcej jeśłi chodzi o koncept Lucifer? Wiem, że wcześniej udzielałaś się w The Oath, ale ten notabene świetny projekt przestał istnieć i niedługo później pojawił się Lucifer. Jaki to miało wpływ na ciebie i to co robisz w nowym zespole?

Życie daje ci codziennie lekcje pokory. Jednej rzeczy, jakiej nauczyłam się z mojego okresu w The Oath to fakt, że Spinal Tap istnieli naprawdę (śmiech). Ale poważnie to jestem wdzięczna za to, że udało mi się nagrać z The Oath jedną świetną płytę. Jestem też jednak wdzięczna, że koniec The Oath dał początek Lucifer. Bo Lucifer jest dla mnie wszystkim. To oczywiście nieco inny zespół niż The Oath, bo kto też chciałby słuchać tej samej kapeli dwa razy? Stylistycznie mój nowy zespoł i The Oath mają pewne cechy wspólne, ale The Oath czerpał inspiracje z NWOBHM a Lucifer stawia na heavy rock i doom. Gaz (Garry Jennings, gitarzysta – dop. red.) i jego riffy wyniosły muzykę Lucifer na kompletnie inny poziom. Jestem naprawdę szczęściarą mogąc z nim pracować.

lucifer-taro
Fot. Taro Fakuda

To powiedz mi, czy są plany na reaktywację THE OATH?

Jeśli Lemmy zmartwychwstanie… (śmiech)

Ok, w takim razie wróćmy definitywnie do Lucifer. Czy mogłabyś nam zdradzić w jaki sposób udało się wam osiągnąć takie brzmienie i napisać te wszystkie dobre numery? Chodzi mi tu o ich struktury ale też i o całą otoczkę, atmosferę itd. Wiem, że to Gary jest odpowiedzialny za pisanie muzyki ale czy to twoimi wytycznymi się kierował? Jeśli tak to jakie przesłanie niesie ze sobą Lucifer?

Gaz i ja pisaliśmy muzykę wspólnie. On zazwyczaj przynosił całe mnóstwo niesamowitych riffów. On pracuje jak automat i wysyła mi mnóstwo nawet gotowych utworów, przez które ja się później przekopywałam. A nie jest to wcale łatwe zadanie, gdyż w tym co on komponuje jest tyle świetnych kompozycji… Po wybraniu tego nad czym chciałabym pracować przechodzimy wspólnie przez cale struktury utworów i układamy je w sekwencje, decydujemy gdzie dać bridge itp itd. I te demówki są naszym wspólnym dziełem. Potem ja do nich piszę teksty i wstępnie aranżuję wokale. Stają się one pełnoprawnymi utworami dopiero gdy cały zespół ogrywa je na próbach, bo każdy z muzyków dodaje od siebie nieco „magii”. Oprócz samej muzyki to jak zajmuję się budowaniem przesłania i całego konceptu, kwestii wizualizacji naszej muzyki czy image scenicznego. Wiesz, ja mam bardzo konkretną wizję tego czym jest i czym powinien być Lucifer ale jestem niczym bez zespołu. Prawdziwa chemia między nami i współpraca sprawia, że tworzymy całość. I na tym polega „magia” zespołu.

Skoro tworzycie tak zgrany kolektyw to powiedz nam, czy wolisz pracę z zespołem w studio czy koncertowanie?

Uwielbiam pracę w studio ponad wszystko. Był czas nawet, że nienawidziłam grania na żywo. Ale po tym intensywnym koncertowaniu w ubiegłym roku znajduję co raz większą przyjemność w występowaniu na żywo i szczerze przyznam ,że nie mogę się już doczekać kiedy znowu wyruszymy w trasę. Myślę, że obie te płaszczyzny działalności są dla zespołu istotne, służą też procesowi twórczemu. Granie live pozwala się dzielić owocami swojej pracy i dosłownie przeżyć jeszcze raz to co zawarliśmy w muzyce.

lucifer-jens
Fot. Jens Wassmuth

Co zwróciło moją uwagę na „Lucifer I” od samego początku to partie wokalne. Są bardzo „klasyczne”, tzn. nie ma w nich maniery, nie ma udawania że jesteś kimś innym. Są czyste, naturalne i bardzo silne. Jak ci się udało osiągnąć taki poziom? Zgaduję, że masz za sobą odpowiednią edukację muzyczną?

Jestem samoukiem i obsesyjnie trenuję (śmiech). Śpiewam całe życie i to jak brzmię w Lucifer jest dla mnie po prostu naturalne.

Oprócz tego jak śpiewasz zwróciłem uwagę także na to o czym śpiewasz. Czy mogłabyś nieco rozwinąć tematykę swoich utworów? Wiem, że np. nie jest ci obca numerologia. Czy to o czym jest „Lucifer I” to zapis wędrówki w kierunku oświecenia?

Magia i duchowość przenikająca każdy aspekt życia są dla mnie bardzo ważne. Moje teksty są bardzo osobiste. Nie chciałabym tu zbyt dużo odsłaniać z mojego „inner sanctum” dlatego pozwolę sobie zostawić miejsce na wyobrażenia na ten temat moich słuchaczy. Staram się „opakowywać” swoje osobiste doświadczenia i historie w metafory, obrazy, symbole tak by wszystko się wzajemnie przenikało i korelowało ze sobą. Muzyka stanowi dla mnie katharsis ale także sposób na to, żeby odpłynąć… Ona powinna otwierać u słuchacza bramy emocjonalności, duchowości ale też wzbudzać nieskrępowaną żądzę przeżywania emocji dobrego starego rock & rolla. Powinna być tym wszystkim.

lucifer2
Fot. Burning Moon

Wspomniałaś, że dbasz o image zespołu. Czy te kwestie są dla ciebie naprawdę tak ważne? Zarówno wideo do numeru „Izrael” jak i zdjęcia z waszych występów koncertowych sugerują, że są częścią większego konceptu…

To oczywiste, że dla mnie strona wizualna jest bardzo ważna. Zresztą, kto by chciał oglądać Kiss w jeansach i t-shirtach? Estetyka Lucifer stanowi element składowy naszego przekazu i łączy się ze wszystkim co robimy.

Gdybym próbował odgadnąć źródła twoich inspiracji to powiedziałbym, że na pewno jesteś fanem wczesnego BLACK SABBATH. Jakie inne zespoły odegrały w twoim życiu niepoślednią rolę?

Wszyscy w Lucifer jesteśmy prawdziwymi muzycznymi maniakami i mamy naprawdę dość zróżnicowane gusta. Mogłabym o tym mówić i mówić, a i książki by nie wystarczyło. Takie mam wrażenie, szczególnie podczas jazdy autobusem na trasie, gdy rozmawiamy o swoich ulubionych zespołach. Gaz uwielbia heavy metal, jednym z jego ulubionych zespołów jest Trouble. Interesuje się tym gatunkiem do tego stopnia, że zna nawe najbardziej niszowe zespoły. Andy, nasz perkusista, jest fanem proga. Ja oczywiście lubię heavy rock z lat 70-tych, czyli wspomnianych przez ciebie Black Sabbath, ale także Deep Purple, Uriah Heep, Blue Oyster Cult itd. Dorastałam słuchając także sporo heavy, lacka, death i doom metalu. Na przekór temu lubię też Danzig i stare płyty The Roling Stones, Fleetwood Mac i Heart. Pod tym względem, mimo różnych gustów, mamy wspólne doświadczenie słuchania i uwielbienia dla rocka z lat 70-tych.

Co dalej z Lucifer? Jaki będzie następny krok? Kolejna trasa czy może pracujecie już nad następcą debiutu?

W tej chwili wszyscy przełączyliśmy się w „tryb kreatywny” i pracujemy nad Lucifer II. Pewnie wkrótce też ruszymy w trasę, ale na razie nie chcęo tym mówić. Ujawnimy nasze szczegółowe plany w najbliższej przyszłości.

Na zakończenie, czy chciałabyś cokolwiek dodać, szczególnie dla polskich fanów?

Granie w Polsce sprawiło nam wiele radości i mam nadzieję, że wkrótce do was wrócimy. Macie też całkiem sporą ilość pięknych kościołów i cmentarzy, które chciałabym odwiedzić…

Fabian Filiks
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , .