Solacide: „rosyjskie śniadania są dość ciężkie”

Fajnie mają w tej Finlandii, nie dość, że blisko do świętego Mikołaja, to jeszcze gra u nich multum kapel wartych uwagi.  O ile zapomniałem zapytać kapelę o ich konszachty ze starszym panem, co się w czerwieni nosi, to parę słów o fińskiej scenie padło w poniższej rozmowie. Na me pytania dzielnie odpowiadali członkowie Solacide: Gökhan i Kimmo.
Zapraszam do lektury, oczywiście wspomnieli
o debiutanckiej płycie Solacide „The Finish Line” , ale i o tym jak smakują rosyjskie śniadania…

Solacide interview in English

Na dniach premiera nowego, debiutanckiego albumu. Jakie macie oczekiwania? Nie tylko wobec samej płyty, ale wydawcy?
Gökhan
: Obecnie dużo czasu i energii poświęcamy, by położyć odpowiedni nacisk na rozgłos, by nadać Solacide światową swoistą „widoczność”, jest to istotne zarówno dla naszej kapeli jak i oczywiście samej płyty. Oczywiście oczekujemy dobrej promocji i dystrybucji od naszej wytwórni, w skrócie są to nasze maksymalne oczekiwania na teraz.
Kimmo: Plus więcej koncertów niż zespół zagrał przy okazji poprzednich nagrań.

Skąd w ogóle pomysł, by podpisać papiery z polskim wydawcą? Na ile w ogóle znacie polską scenę, nie tylko pod względem muzycznym ale właśnie fonograficznym?
Gökhan
: Mieliśmy wspólnych znajomych z właścicielem wytwórni, przejawiał swoje zainteresowanie naszym  zespołem i stało się. Odpowiadając na drugie pytanie, jestem wielkim fanem polskiej sceny. Uwielbiam takie zespoły jak Infernal War, Deus Mortem, Kriegsmaschine, Mgła, Behemoth, Azarath, Witchmaster, Voidhanger itd. To całkiem długa lista, zatem lepiej, bym poprzestał na powyższych, niż ich więcej wymieniał. (śmiech)

Jak oceniasz obecne oblicze zespołu, gdy przyrównasz je do etapu, gdy wydaliście poprzednie dwie EPek (Baptized in Disgust i Waves of Hate)? Ewolucja czy rewolucja?
Kimmo
: No, to jest jakieś rozwiązanie. (śmiech) Poważnie mówiąc, ten album ma ciemniejszą atmosferę niż nasze poprzednie wydawnictwa. I oczywiście sam zespół jest teraz znacznie bardziej zdeterminowany. Dla mnie The Finish Line jest prawie jak koncept album, gdzie zarówno muzyka jak i teksty są równie istotne. Myślę, że ta płyta jest dobrym punktem odniesienia dla przyszłych kompozycji zespołu.

Istniejecie już dosyć długo, bo od 2006 roku, wtedy wydaliście własnym sumptem demo, potem miały premierę wspomniane wcześniej dwie EP-ki, jak na tyle lat, to można to określić jako bardzo skromny dorobek. Dlaczego?
Gökhan
: Muszę Cię poprawić, właściwie kapela została założona w 2004 roku.
Kimmo: Pierwsze lata to trudno uznać za aktywne, po prostu pisaliśmy pojedyncze utwory, graliśmy parę prób, wydaliśmy ostatecznie kilka demówek i EP. Zawsze jednak poświęcaliśmy kapeli 100% uwagi, tylko nie zadbaliśmy o należyte przyciągniecie uwagi ludzi na nasze poczynania. Gdy w 2008 Gökhan dołączył do zespołu, zaczęliśmy się bardziej koncentrować na promocji. Zaczęło się to zmieniać właśnie dzięki staraniom Gökhan’a. W tym czasie potencjalni wydawcy byli zainteresowani tylko zespołami, które samodzielnie sfinansują swoje albumy, nie chcieli słyszeć o żadnych EP lub demo. Mini album Baptized In Disgust ukazał się w 2009 roku, po czym zaczęliśmy ostro pracować w kierunku pełnego albumu, co jak się okazało, zajęło nam trochę czasu.

Na przestrzeni lat wasz styl ulegał przemianom. Jak te przemiany oceniasz? Jak to się przedstawiało? Skąd pomysły na takie zmiany? Inspiracje czy po prostu wzrost świadomości czy umiejętności jako muzyka?
Kimmo
: Nie sądzę, że kiedykolwiek zmiany zamierzeń w naszym stylu były efektem jakichś świadomych zamysłów, określiłbym raczej to jako naturalną progresję zespołu. Obecnie większy nacisk kładziemy na nastrój czy atmosferę muzyki, zamiast pokazywać, jak dobre są nasze umiejętności techniczne. Oczywiście istnieje kilka trudnych partii nagranych na najnowszym albumie, ale głównym celem jest dać słuchaczowi różnego rodzaju doświadczenia emocjonalne, nie zaś akcentować samą technikę gry.

Czy nadal w Waszej twórczości jest miejsce na echa dawnych zamysłów? W takim „Of Wolf and Lamb” są – moim zdaniem – echa właśnie takich deathowych naleciałości.
Kimmo
: Ta nazwa pochodzi przypadkowo, przypomniałem sobie kiedyś utwór Metallica Of Wolf And Man. Sam nie jestem wielkim fanem tego zespołu. Of Wolf and Lamb zostało już napisane w 2008 roku, więc jest to oczywiście starszy kawałek, jeden z moich ulubionych. Mogę być niewłaściwą osobą, by odpowiednio wskazać, czy słychać takie „echa” przeszłości w poszczególnych kompozycjach, ponieważ pisałem wszystkie piosenki. Ale jestem pewien, że ludzie, którzy znają nasze starsze nagrania, będą mogli rozpoznać je na nagraniach pochodzących już  z nowego albumu.

Solacide_band

Jak oceniacie swój debiut? Czy zostały spełnione wszystkie założenia?
Kimmo
: Album dopiero co się ukazał, więc obecnie trudno jest udzielić odpowiedzi na to pytanie.
Gökhan: Szczerze mówiąc, jesteśmy zadowoleni  z pracy, którą zrobiliśmy. Czas najlepiej zweryfikuje, na ile to się udało.

iekwestionowanym plusem Waszej muzy jest… melodia. I to nie banalna, jednak nie uciekacie od agresywniejszej strony. Kojarzycie na pewno taką kapele Wolfheart i jej lidera? Słyszę pewne punkty styczne, czyżby inspiracje te same, czy po prostu macie swoją fińską „szkołę” grania? Jak oceniasz ich płyty, jak i wcześniejszych projektów lidera Wolfheart?
Kimmo
: Znam Ive’a (Tuomas Saukkonen) od 1996 roku, kiedy zacząłem grać w różnych zespołach. Myślę, że byliśmy nawet w tym samym bandzie przez krótki czas. Miało to miejsce, jak byliśmy jeszcze nastolatkami. Ale nie nagraliśmy niczego razem. Mogę powiedzieć, że w muzyce Solacide nie ma żadnego wpływu, czy zapożyczeń  z Wolfheart. Poza tym nagraliśmy nasz album w tym samym roku, co oni zostali założeni. Ive tylko słyszałem z jednego promocyjnego teledysku, byłem mile zaskoczony  utworem pt. Routa pt. 2. Mogę też powiedzieć, że na pewno nie byłem wielkim fanem Before The Dawn, kiedy istniał. Podsumowując, jeśli istnieją oczywiście pewne podobieństwa naszych styli, czy kompozycji, to są one czystym zbiegiem okoliczności.

W wyszeptanych fragmentach słyszę… Emperor? Przypadek? Czy jednak pewne inspirowanie sceną bliskiej Norwegii jednak ma miejsce?
Kimmo
: Jestem wielkim fanem Emperor, zwłaszcza mocno doceniam drugi album, czyli Anthems to the Welkin at Dusk. Zespół Emperor miał oczywiście wpływ na naszą muzykę, ale nie zamierzałem nigdy ich naśladować, są bowiem tylko jedną z wielu naszych inspiracji.

Obecny skład jest efektem kolejnych roszad. Ponownie uległ zmianie, dlaczego? Nie po drodze było wam z powodów muzycznych, czy po prostu praca, rodzina?
Kimmo
: Jedyne zmiany w składzie mieliśmy w ostatnich latach, było to wtedy, gdy Gökhan dołączył do zespołu w 2008 roku. Z kolei nasz gitarzysta Joonas Vanhalakka opuścił zespół w 2013 roku po 8 latach wspólnego grania. Eero Wuokko dołączył do nas jako drugi gitarzysta w roku 2015. Joonas postanowił opuścić kapele, gdyż stracił zapał do muzyki. Nadal jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, a z samego odejścia nie ma co robić żadnego dramatu.

Największe doświadczenie muzyczne ma za sobą: Kimmo Korhonen (Waltari, ex-Amberian Dawn), jak to wygląda z resztą muzyków? Jest on liderem, czy ta kapela to po prostu jego projekt?
Kimmo
: Nie lubię myśleć o sobie jako liderze, czy despocie. Tak już po prostu zawsze było w Solacide, że ja piszę całą muzykę. Ale nie ma żadnej reguły, kto może lub nie, pisać utwory dla Solacide. Eero jest w zespole bardzo krótko, a już napisał 3 nowe kawałki dla Solacide, i jestem bardziej niż zadowolony z jego wkładu. Matti Jauhola, nasz perkusista odgrywa również ogromną rolę w aranżacjach utworów. Wszyscy członkowie kapeli są mniej lub bardziej zaangażowani. Na przykład Gökhan działa w sferze nagłośnienia naszego zespołu w mediach. Można powiedzieć, że jest niemal jak nasz manager i jest w tym naprawdę dobry. Zatem ten zespół jest daleki od bycia projektem, to jest zespół, który traktujemy jak braterstwo i sposób życia.

Czy aktywniejsze udzielanie się w Solecide nie oznacza mniejszego udziału w Waltari?
Kimmo
: Tylko w ostatni weekend mieliśmy sesję w studio oraz koncert z Waltari. Staram się z całej siły, aby zadbać o czas dla obu zespołów. Ale oczywiście Solacide jest moim głównym zespołem.

Czy doświadczenie Kimmo Korhonen ma jakieś przełożenie na pomysły lub wizję muzyki? Kto u Was oprócz niego odpowiada za komponowanie?
Kimmo
: Do najnowszego albumu napisałem całą muzykę i teksty, ale jak już wspomniałem, nasz perkusista Matti miał duży wpływ na wiele utworów. Przy okazji poczyniliśmy wiele uzgodnień, które miały miejsce już podczas prób. Przyznam, że sporo ćwiczyliśmy razem poszczególne utwory, a w studio Matti wspomógł nas wokalem, a poza tym wniósł trafne uwagi do aranżacji gitar i basu. Obecnie Eero pisze także własne utwory. Na następnym albumie Solacide na pewno będzie można usłyszeć jego pomysły.

Cholernie mi się podobają klawisze na Waszej płycie. Mocno sięgają do pozycji z lat 90-tych, nie są na siłę symfoniczne, ot budują klimat, nie dominując całości.
Kimmo
: Dzięki, zwłaszcza że klawisze były ostatnią rzeczą, jaką zrobiliśmy podczas nagrań. I w zasadzie były trochę improwizowane, tworzone w pośpiechu w ostatnie dni nagrań. Poszczególne utwory zostały napisane bez klawiszy, więc nie były planowane wcześniej w jakikolwiek sposób. Mocno zainspirował mnie album Sentenced Down. Jest to płyta, którą po prostu kocham. Jest na niej to brzmienie, ten feeling, który jest zasługą ich ówczesnego producenta, Waldemara Sorychty. Uważam, że Sorychta bardzo wzbogacił Sentenced, ich muzykę, właśnie tymi partiami klawiszy.

Cover-only-web

Planujecie w przyszłości, na kolejnych wydawnictwach, sięgnąć po starsze kompozycje i dać im „nowego ducha” w nowych aranżach ? Swego czasu np. In Flames jako bonus sięgał po stare numery. Czy jednak te wcześniejsze wydawnictwa to już zamknięty rozdział?
Kimmo
: Na The Finish Line ponownie nagraliśmy kawałek Disgust. Nie było nic złego w wersji tego utworu z mini Baptized In Disgust, które nagraliśmy w 2008 roku, ale pomyśleliśmy, że będzie pasować do reszty kompozycji. Prawdopodobnie nie będzie nowych wersji starych utworów, ale może nagramy więcej utworów z koncertów, gdzie właśnie gramy więcej starego materiału. Udostępniliśmy już wersje koncertowe God On Fire i Nothing Weak Survives na Waves of Hate. Na Youtube można również znaleźć grany na żywo cover Impaled Nazarene JCS. Chłopaki z Impaled Nazarene usłyszeli, że zrobiliśmy ich wersję kawałka i poprosili nas, aby udostępnić go online.

Płytkę promuje klip do The Maze. Dlaczego on? Swoją drogą bardzo fajny bezpretensjonalny klip. Zrobiliście go sami czy ktoś spoza zespołu jest za niego odpowiedzialny?
Gökhan
: Pomyśleliśmy, że utwór świetnie wpasowałby się w atmosferę miejsca, w którym nagraliśmy teledysk. Wideo robiliśmy we współpracy z nauczycielem i z uczniami szkoły zawodowej Koulutuskeskus Salpaus w Lahti. Mieliśmy przydzieloną grupę studentów, która pracowała dla nas przez dwa dni. Odwalili kawał dobrej roboty. Także pozdrawiamy producenta Ville Grönroos, reżysera Henri Marttila i całą ekipę!

Jest szansa na występ po Polsce? Z tego co czytałem, w Rosji było całkiem zabawnie. Na śniadanie 2 butelki wódki. Jakby nie było, u nas też możecie dostać podobny zestaw „śniadaniowy”.
Kimmo
: Hehe, te rosyjskie śniadania są dość ciężkie… (śmiech). Byłbym szczęśliwy móc zagrać w Polsce koncert. Zobaczymy, czy uda się nam coś u Was zorganizować.
Gökhan: Mamy w planach parę koncertów w Polsce, ale trudno powiedzieć dokładnie, kiedy i gdzie to będzie. Czekamy na degustację polskiej wódki! Na zdrowie! (Ostatnie zdanie napisane zostało oryginalnie po polsku…)

Z kim chętnie zagralibyście trasę koncertową? Dobór towarzyszących zespołów opieralibyście na zasadzie kontrastu czy uzupełniania się? Szczerze mówiąc to wolę opcję drugą…
Kimmo
: Może z Ascension lub Desolate Shrine byłoby fajnie, muzycznie można powiedzieć, że do siebie pasujemy.

Jak oceniasz obecna kondycję sceny metalowej w Finlandii? Jest cholernie zróżnicowana i… zawsze można dostrzec to „coś”.
Gökhan
: Istnieją wspaniałe zespoły w Finlandii. Ale jak widzisz, że co drugi rok, w podobnym czasie te same zespoły grają wciąż na tych samych wielkich festiwalach , to mogę to określić to jako jakieś nudne krążenie, pozbawione świeżości. Musisz znać odpowiednich ludzi i w odpowiednim czasie, wiesz co mam na myśli? Jest dużo świetnych kapeli, ale niestety też sporo takich, które są przeceniane. Ale nie jest to przecież typowe tylko w przypadku Finlandii, jest to powszechna sytuacja na całym świecie.

Zawsze fińska scena miała specyficzny klimat, czy podobnie jak reszta oceniasz, że to efekt braku słońca i waszej narodowej pasji do mocniejszych trunków?
Kimmo
: Trudno jednoznacznie powiedzieć, kapele się nawzajem inspirują, zatem nieodłącznie prowadzi to do wytworzenia pewnego stylu, tzw. „fińskiego brzmienia”. Jednym z powodów może być, że ludzie cierpią na „depresję” Kaamos w okresie czas zimowym i wyrażają swoje uczucia właśnie poprzez muzykę. I myślę, że mogę mówić, że odnieśliśmy sukces w tym, co robimy,  jeśli możemy dzielić z innymi  pewien rodzaj uczuć i emocji wyrażanych właśnie poprzez muzykę. Czy sprzedaje się to czy nie, to już nie jest istotne. Sama sprzedaż czy popularność nie jest miarą dobrej muzyki.

Wielkie dzięki za Wasz czas. Klasyczne zakończenie: dwa zdania na koniec dla fanów i czytelników?
Kimmo
: Pozdrowienia dla wszystkich fanów, mamy nadzieję, że podoba Wam się nowy album, mamy nadzieję, że do zobaczenia wkrótce na żywo!

Bandcamp – www.solacide.bandcamp.com

Profil na FB – www.facebook.com/solacide

Płytę można zakupić w sklepie wytwórni Via Nocturna.

Zdjęcia dzięki uprzejmości: Askar Ibragimov

Pomoc przy tłumaczeniu: Aleksandra Białkowska

Tomasz
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , .