Nocny Kochanek: „Nawet jeśli miałoby to potrwać 5 minut – to warto”

Nocny Kochanek, grupa bijąca ostatnimi czasy rekordy popularności, zwiedza właśnie Polskę w ramach trasy promującej płytę Zdrajcy Metalu. Podczas wizyty zespołu w Toruniu udało mi się namówić na rozmowę Krzysztofa Sokołowskiego (wokal) oraz Arka Majstraka (vel Ojciec Arkadiusz – gitara).

 

Witajcie w Toruniu. Mam nadzieję, że mimo jednoznacznie humorystycznego i zabawowego charakteru Waszej wizyty, uda mi się sprowokować Was do w pełni poważnej i szczerej rozmowy.

Krzysztof: W tym mieście nie może być inaczej niż z ręką na sercu i po bożemu : )

Chciałbym zapytać na wstępie czy Nocny Kochanek jest wciąż młodszym i – chyba zgodnie z pierwotnym założeniem – tymczasowym bliźniakiem Night Mistress, czy mamy do czynienia z projektem, który „pożarł” już swój pierwowzór i wszedł w jego buty?

Krzysztof: Ostatnio z Arturem (basistą przyp. red.) wpadliśmy na pomysł nowego kawałka, który ma być zatytułowany Mistrz przerósł ucznia – to wiele wyjaśnia (śmiech). Wiadomo, na początku naszej przygody z Nocnym Kochankiem robiliśmy sobie jaja – nagraliśmy Minerał…, później powstał Wielki Wojownik i kolejne kawałki, jednak bez planów na pełną płytę. Finalnie okazało się, że ten projekt sprawdził się na tyle, (oraz my poczuliśmy się w nim na tyle dobrze), że zdecydowaliśmy się na pełnoprawny krążek. Niewykorzystanie zgromadzonego potencjału i powrót do Night Mistress byłby w tym momencie grzechem. Nie ukrywam, że wciąż mamy sentyment do grania na poważnie, widząc jednak, że w kraju wyraźnie brakowało takiego oddechu w heavy metalu dochodzimy do wniosku, że to może być to, co chcieliśmy robić przez całe życie (śmiech). 

Czy przy okazji nie szkoda Wam jednak tych kilkunastu lat mozolnie budowanej kariery Night Mistress? Koncerty u boku Blaze’a Bayley’a czy Paula Di’anno, kontrakty z wytwórniami za granicą, dwie duże płyty – wszystko to począwszy od 2012 roku i powstania Kochanka jest przez Was niejako przekreślane, by nie powiedzieć, że palicie za sobą mosty.

Ojciec Arkadiusz: Nie uważam byśmy palili za sobą jakiekolwiek mosty. Co więcej, jestem przekonany, że gdyby nie było Nocnego Kochanka, dziś nie byłoby też Night Mistress. Szansa na powstanie nowego materiału NM graniczy z pewnością, kwestią pozostaje tylko, kiedy to zrobimy. Nasz regularny zespół pozwolił Kochankowi zaistnieć, jednak nie porzuciliśmy jednego projektu kosztem drugiego. Nocny Kochanek w znacznej mierze przerósł popularnością nasz poprzedni band, nie oszukujemy się jednak, że pozycję wypracował mu właśnie Night Mistress – nie wzięliśmy się przecież znikąd.

Krzysztof: Tak na serio, to nowy materiał Night Mistress czeka cierpliwie na wydanie. Przygotowując muzykę na Zdrajców Metalu zdarzało nam się odkładać świetne pomysły, które uznaliśmy za zbyt skomplikowane na Nocnego Kochanka. Mamy więc sporo fajnych rzeczy (część już z tekstami), które wydamy jako Night Mistress, gdy tylko nadarzy się okazja.

Nie da się jednak ukryć, że przez działalność Nocnego Kochanka może być Wam szalenie trudno powrócić do poważnego grania, gdy już tak mocno weszliście w rolę jajcarzy.

Krzysztof: To prawda, jednak nie da się ciągnąć dwóch srok za ogon. Nie jest tak, że robimy coś na siłę i tylko dlatego, że jest na to popyt. Choć przez lata graliśmy w 100% na poważnie, od zawsze mieliśmy nie za dobrze poukładane w głowach. Właśnie dzięki temu to co gramy teraz jest autentyczne. Nocny Kochanek pozwolił nam wejść z tym na poziom wręcz transcendentalny (śmiech).

Co Waszym zdaniem przesądza o popularności takiej formy? Graliście w Night Mistress zasadniczo podobny priestowo/maidenowo/saxonowo/acceptowy heavy metal, jednak o takiej popularności i przyjęciu mogliście raczej pomarzyć. Nie zmieniając warstwy muzycznej poszliście w prześmiewcze teksty i nastąpił boom. Czym jest to wg Was spowodowane?

Krzysztof: Moim zdaniem decydują o tym trzy elementy: co prawda podobna, ale jednak prostsza muzyka, z większą dawką wpadających w ucho melodii. Druga rzecz to teksty w języku polskim. Trzecim elementem jest oryginalna i nakłaniająca do dobrej zabawy tematyka. Tych elementów często brakuje polskim zespołom, które grają niekiedy bardzo fajną muzykę, jednak przeginają z formą, ograniczając siłą rzeczy grono odbiorców. Śpiewają również w języku angielskim, w przeświadczeniu, że zdobędą dzięki temu także zagraniczną publikę..

Ojciec Arkadiusz: Heh, sami przecież tak myśleliśmy..

Krzysztof: Taak, każdy musi przejść w życiu etap zderzenia z rzeczywistością.

Ojciec Arkadiusz: Poza trzema wymienionymi przez ciebie elementami dodałbym jeszcze Night Mistress, który przygotował nam grunt, oraz pozwolił nabrać doświadczenia, obycia na rynku, które w prowadzeniu Nocnego Kochanka okazało się bezcenne.

Zgodnie ze znanym porzekadłem, żart opowiedziany kilka razy, za każdym kolejnym śmieszy już mniej. „Zdrajcy Metalu” zdają się tej prawidłowości przeczyć, bo płyta cieszy się nawet większą popularnością niż „Hewi Metal”. Czy nie ma jednak obawy, że obrany przez Was dość wąski kierunek, równie szybko może się ludziom znudzić?

Ojciec Arkadiusz: Z takimi opiniami spotkaliśmy się już po wydaniu pierwszej płyty, okazało się jednak, że drugie podejście do tego samego żartu okazało się jeszcze skuteczniejsze. Czy za trzecim razem się uda? Tego nie wiemy – czy oznacza to jednak, że mamy nie spróbować?

Krzysztof: Nawet jeśli mielibyśmy skończyć się po drugiej płycie, to zdobyte dotychczas zainteresowanie, czy koncerty, które teraz gramy, są czymś, o czym marzy każdy zakładający zespół muzyk. Kiedy zaczynaliśmy przygodę z Nocnym Kochankiem (jakkolwiek to brzmi : ) ) byliśmy zgodni, że nawet jeśli miałoby to potrwać 5 minut – to warto. Poza tym, na świecie jest masa zespołów grających taką muzykę przez lata – Steel Panther, Tenacious D, czy krajowy Big Cyc, który gra co prawda inaczej, ale potrafi obronić się od wielu już lat.

Ojciec Arkadiusz: Wszystko zależy od nas. Spora liczba podobnych projektów faktycznie kończyła się po pierwszej płycie, było to jednak spowodowane raczej rezygnacją samych muzyków, a nie reakcją odbiorców.

Zapytam Was również o tytuł płyty. Oczywiście prześmiewczy i odbierany w krzywym zwierciadle, nie wziął się jednak znikąd. Czy w naszym, dość konserwatywnym metalowym „światku” spotkaliście się z zarzutami o zdradę metalowych ideałów?

Krzysztof: Startując z Nocnym Kochankiem zastanawialiśmy się rzecz jasna jaki będzie odbiór naszego grania wśród przedstawicieli środowiska metalowego i muszę przyznać, że bardzo pozytywnie się zaskoczyliśmy. Okazało się bowiem, że nawet najbardziej zatwardziali heavy metalowcy byli na tak. Pojawiały się oczywiście głosy krytyki, czy opinie, że nie ma miejsca w metalu na takie „gówno”, ale były to pojedyncze przypadki. Jesteśmy świadomi tego, że wraz ze wzrostem naszej popularności grupa osób nastawionych do nas negatywnie będzie wzrastać, ale jak to mówią „jedni lubią pierogi, a inni – jak im śmierdzą nogi”. Co człowiek to opinia, gust, inne spojrzenie. Dla nas najważniejsze jest pozytywne zainteresowanie.

Ojciec Arkadiusz: Reasumując, ważne jest to ilu osobom nasza muzyka się podoba, a nie ilu się nie podoba. Najlepszym wyznacznikiem jest ilość sprzedanych płyt, czy biletów na koncerty.

Krzysztof: Często jest tak, że żale wylewają osoby, które same nieudolnie próbują swoich sił w muzyce. Złośliwe wypowiedzi w internecie bardzo łatwo zweryfikować – przeczytaliśmy ostatnio na fb dużego magazynu muzycznego negatywny komentarz, który okazał się być napisany przez członka kapeli, której odmówiliśmy wcześniej udziału w naszej trasie w roli supportu..

Skąd czerpiecie pomysły na teksty?

Ojciec Arkadiusz: Pytałeś przed momentem o to, czy nie obawiamy się wyczerpania formy – otóż zdarza się, że jednego dnia przychodzą nam do głowy tematy na kilka kawałków, codzienność jest niewyczerpanym źródłem pomysłów na nowe numery.

Krzysztof: Podczas jednego z wyjazdów promujących nasz pierwszy album zdarzyło nam się przysiąść w busie i debatować o tym, jakie tematy możemy poruszyć na drugim krążku. Wciągu 20 minut zebraliśmy jakieś 30 tytułów i w dużej mierze skorzystaliśmy z nich przy komponowaniu nowego materiału. Niezbędna pomocą naukową okazuje się oczywiście alkohol – wspólnie z Arkiem przy jednej z 2-godzinnych degustacji whiskacza napisaliśmy najdłuższy tekst na płycie – lyric do Pigułki samogwałtu. Mało tego – i tak musieliśmy wyrzucić z niego jakąś 1/4 – okazał się po prostu za długi : )

Jak natomiast wygląda proces aranżowania muzyki, bo warsztatowo ciężko się do czegokolwiek przyczepić.

Krzysztof: Odpowiem za Arkadiusza, bo to skromny człowiek. Nasi instrumentaliści to kompozytorzy z najwyższej półki – rzucam na próbie pomysł kawałka w stylu AC/DC – podczas kolejnego spotkania gramy AC/DC. Mówię – potrzebujemy na Zdrajcach numeru ala Iron Maiden, chwila moment, jest Iron Maiden i pozamiatane. Ale tak zupełnie na serio to.. tak to właśnie wygląda : )

Grając jako Night Mistress, przemycaliście na koncertach numery Nocnego Kochanka, nie kusi Was czasem, żeby w trakcie koncertu NK zagrać coś na serio?

Ojciec Arkadiusz: Bywało tak wcześniej, dziś mamy jednak tak dużo materiału z dwóch płyt Nocnego Kochanka, że nie jesteśmy w stanie przemycić nic poza tym.

Grywacie koncerty nie tylko w dużych miastach, ale także w mniejszych miejscowościach. Jaką tam cieszycie się frekwencją i przyjęciem?

Krzysztof: W obawie o frekwencję, początkowo byłem przeciwnikiem wypadów do mniejszych miejsc. Menago jednak stanowczo lobbował za wyjazdami do najmniejszych nawet mieścin- okazało się, że często również tam udawało nam się wypełnić sale i wyprzedać koncerty. Podczas ostatniego weekendu byliśmy w miejscowości Kruklanki – liczącej 1500 osób..

I przyszło 2 tysiące… (śmiech)

… haha, tak, było ponad 150-160 osób – wspominałem podczas występu, że gościmy w klubie co dziesiątego mieszkańca Kruklanek : )

Były wspólne zdjęcia z wójtem lub sołtysem?

Krzysztof: Ooo, tu z kolei pozdrawiamy Krosno Odrzańskie, gdzie graliśmy w ramach pożegnania wakacji. Pod hotelem przywitała nas cała świta oficjeli – burmistrz, zastępca burmistrza, radni, były kwiaty i transparenty. To jest autentyk, który będzie można zobaczyć w przygotowywanym przez Mikołaja Jaoka Janusza filmie pt. „Jako Kochanek”.

No to poważna sprawa. Jak dziś godzicie życie prywatne z graniem w zespole, który nabrał takiego rozpędu?

Krzysztof: Poświęciliśmy nasze życie – w tym żony i kochanki – dla zespołu. Zobowiązałem się ostatnio wracać do domu na weekendy, co nie zawsze jest łatwe. Cóż, taki los : )

Ostatnie słowo o najbliższych planach.

Krzysztof: Koncerty, koncerty, koncerty – w planach kilka potwierdzonych występów juwenaliowych, letnie festiwale – dostaliśmy również zaproszenie na eliminacje na dużą scenę Przystanku Woodstock w Progresji. Będzie się działo.

W takim razie życzę Wam powodzenia i dzięki za rozmowę.

Dziękujemy również i do zobaczenia!

Autorem zdjęć jest Albert Gula.

Synu
(Visited 2 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , .