Gardenia – „Czarny Gotyk” (2018)

Gardenia to legenda rodzimej sceny nowofalowej przełomu 80. i 90., która przez kolejne dekady tworzyła i grała koncerty, niosąc w swej muzyce i tekstach werteryzm zimnej fali, psychodeliczne odloty i punkową szorstkość. Wydana w tym roku płyta Czarny Gotyk stanowi konsekwentne rozwinięcie obranej niegdyś stylistyki, skupiającej w sobie wszystkie ponure odcienie dekadenckich odmian rockowego grania. Gdy słucham najnowszego albumu, do głowy przychodzą mi takie nazwy jak Killing Joke, Siekiera, New Model Army, Klaus Mittfoch i Echo & The Bunnymen. Ale jednocześnie, choć w piosenkach Gardenii występuję pewne powinowactwo z ekstraklasą nowej fali (rozumianej szeroko), to należy oddać zespołowi, że obiera własny, swoisty kurs, momentami sięgający swym lotem mrocznego nieba.

Przenikanie się z muzyką i tekstami kapeli nie jest zadaniem prostym, bo płyta Czarny Gotyk pozbawiona jest miłego dla ucha lukru, który niósłby jakieś pocieczenie. Depresja, samotność, śmierć, rozstanie – Gardenia nie rozpieszcza swoich słuchaczy, ale i też nie oszukuje, jak miewają w zwyczaju popowi wykonawcy. W otwierającym płytę utworze tytułowym mamy zgrzytliwy riff i jasną deklarację Radosława Nowaka, który wypranym ciepłych barw głosem śpiewa: Siostry miłosierdzia ubrane na czarno, pokazują mi przyszłość krwawą. Nie każdy zatem będzie gotowy na muzyczną i liryczną eskapadę, na którą kapela zaprasza, bo rejs z Gardenią po mglistej rzece niepokojących dźwięków, jest jak wyprawa do jądra ciemności.

Muzycznie zaś mamy tutaj pełen przekrój przez klimaty typowe dla zimno falowych lat 80., ale podane w sposób szczery i wciąż aktualny. Znajdziemy zatem na Czarnym Gotyku punkowy brud i nieokrzesanie (Wszystko co mam, Ona odeszła czy Korytarz). Wciągają swą programową monotonią, psychodelicznym odlotem i wzniosłą atmosferą Jutro będzie za późno, Przy twoim łóżku i Chodzę po ruinach. Mroczno wybrzmiewa Psychodelia umierania, ale za sprawą klawiszowej partii niesie pewną lekkość oraz oddech. Na strychu zaskakuje wciągającą, posępną i bluesową formą kompozycji, a solo na saksofonie dodaje kompozycji klasy i sznytu. Smutna ballada Pytanie opiera się na partii fortepianu (choć nie zabrakło tu garażowych dźwięków gitary). Pulsujące Kim ty jesteś brzmi niezwykle przestrzennie i lekko (tutaj znowu odzywa się „nerwowy” saksofon), podobnie jak zamykający płytę Musi być coś więcej, w którym jednak pojawia się bardzo blada nadzieja: Musi być coś więcej niż jest, musi być coś jeszcze…

Wszystko to składa się w spójny muzyczno-liryczny obraz, namalowany rozmaitymi odcieniami szarości. Piosenki na albumie są doskonale zaaranżowane: oszczędnie, bez zbędnych dźwięków, ale i nie ascetycznie, bo zespół pozwala sobie na liczne urozmaicenia. Dla niektórych będą to pejzaże nazbyt depresyjne, inni w konfrontacji z nimi odnajdą zaspokojenie dla mrocznych zakamarków duszy.

Można odrzucić, można zbuntować się przeciwko tym piosenkom, albo wręcz przeciwnie – zakochać się w Czarnym Gotyku. Nie można jednak przejść obok bez jakiejkolwiek refleksji.

Ocena: 8/10

Oficjalna strona zespołu na Facebooku

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , .