Malevolentia – „Répvbliqve” (2016)

Już patrząc na okładkę i tytuł trzeciego albumu Malevolentia, wydanego nakładem Epictural Production i dystrybuowana przez Season of Mist, podświadomie czułem, że może być to płyta koncepcyjna. A ponieważ mam słabość do wydawnictw obracających się wokół jednego tematu lub przedstawiających konkretną historię, z tym większą ciekawością zasiadłem do przesłuchania najnowszej pozycji w dorobku Francuzów.

Szybko okazało się, że intuicja mnie nie zawiodła, ponieważ Répvbliqve to trwająca prawie godzinę, składająca się z czternastu utworów opowieść o państwie (Francja?), w którym demokracja jest już dawno pustym sloganem, a uciskane społeczeństwo zaczyna dojrzewać do buntu. Niestety nie znam francuskiego, a internetowe translatory nie pomagają w zrozumieniu tekstów poszczególnych utworów, i w związku z tym nie jestem w stanie przedstawić bardziej szczegółowego zarysu tej historii. Skupię się więc na muzyce, a jest na czym.

Napisać, że Malevolentia gra symfoniczny black metal byłoby zbytnim uproszczeniem, gdyż w pewnym sensie grupa nadała temu gatunkowi nowego wymiaru. Oczywiście trzon muzyki tworzą black metalowe riffy czy blasty, ale to nie te elementy stanowią o charakterze dźwięków, jakie tworzą Francuzi. Na atmosferę muzyki decydujący wpływ mają fenomenalnie skomponowane i zaaranżowane partie orkiestry, pełne barokowego przepychu, budujące dramaturgię i napięcie. Towarzyszą im chóry żeńskie, męskie i mieszane oraz solowe partie operowe. Dźwięki obrazują nam bezsilność i narastający bunt obywateli przeciwko terrorowi i bezwzględności rządzących. Wyczuwa się rosnące nerwowość, poddenerwowanie, które prowadzą do finalnego wybuchu. Wybuchu, który wcale nie musi oznaczać nadejścia lepszych czasów. Nie mogę nie wspomnieć o głównych partiach wokalnych, za które odpowiada niejaka Spleen. Posiada ona szeroki wachlarz możliwości o zakresie od czystych śpiewów, poprzez histeryczny krzyk, na blackowym screamie kończąc. Operując głosem, doskonale buduje i oddaje dramaturgię poszczególnych utworów.

Sposób, w jaki została skomponowana ta płyta, nadaje jej charakteru filmowej ścieżki dźwiękowej. I to się może podobać. Muzyka jest bardzo intensywna, dynamiczna i szybka. Nieliczne chwile wytchnienia następują w kilku krótkich utworach instrumentalnych oraz w zamykającym płytę Eschatos, który jest relatywnie spokojny, a dodatkowo wyróżnia się ciekawym dialogiem damsko-męskim. Całości dopełnia utrzymana we właściwym klimacie oprawa graficzna, zawierająca sceny z czasów Rewolucji Francuskiej oraz wplecione w nie symbole okultystyczne i masońskie. Brzmienie płyty jest przestrzenne, wielowymiarowe i selektywne. Wszystkie partie instrumentalne i wokalne są dobrze słyszalne. Jedyny problem, jaki mam z tą płytą to język francuski, który z jednej strony nadaje albumowi właściwego wyrazu, ale z drugiej ogranicza możliwość zagłębienie się w opowiadaną historię. Nie wyobrażam sobie jednak aby Répvbliqve była odśpiewana po angielsku, ale krótkie wprowadzenia w tym języku przed każdym z utworów mogłyby być przydatne.

Ocena 8,5/10

Łukasz
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , .