Death To All – Wrocław (10.04.2016)

Gdybyście mogli wskoczyć w wehikuł czasu i zobaczyć dowolny koncert z przeszłości, to co byście wybrali? Podejrzewam, że ja zmieniałbym zdanie w tym względzie dość często, ale na pewno nazwa Death nie raz przeszłaby mi przez myśl. Muzyka Chucka Schuldinera jest dla mnie (jak i dla tysięcy fanów na całym świecie) wyjątkowa i ponadczasowa. Nawet gdybym jutro obudził się na bezludnej wyspie, tylko z płytami Death, fajnym sprzętem grającym i niereglamentowanym dostępem do prądu, to nie miałbym powodów do narzekań. Żałuję więc, że nigdy nie widziałem Chucka i jego ekipy na żywo. Kiedy grali w Polsce po raz ostatni (przy okazji promocji albumu Symbolic), dopiero zaczynałem swoje koncertowe wojaże i nie dane mi było dotrzeć do Zabrza. Nigdy bym się nie spodziewał, że po śmierci lidera Death będę się bawił kiedyś pod sceną przy klasykach, które wyszły spod jego ręki, ale jak widać świat lubi takie niespodzianki.

Ktoś oczywiście może krytycznie odnosić  się do całej akcji Death To All. Max Phelps, mimo że wygląda jak Chuck, śpiewa jak Chuck i gra jak Chuck, Chuckiem nie jest; to oczywiste. Są jednak dwa olbrzymie plusy, dzięki którym te organizowane od trzech lat gigi mają sens. Po pierwsze skład: ludzie, którzy razem z Chuckiem nagrywali klasyki Death. Podczas pierwszej trasy byli to Sean Reinert i Paul Masvidal, dziś w składzie można usłyszeć Gene`a Hoglana i Bobby`ego Koelble. No i oczywiście dyrygujący wszystkim mistrz trzystrunowego basu, czyli Steve DiGiorgio. Taka konfiguracja personalna gwarantuje, że nie ma lipy. I tu dochodzimy do zalety numer dwa- wykonania tych utworów. To nie jest odgrzewanie kotletów, czy granie kowerów, tylko czysta celebracja Śmierć Metalu.

Frekwencja oczywiście dopisała. Death To All już po raz trzeci (w ciągu 2,5 roku) odwiedził Polskę i po raz trzeci szczelnie zapełnił kluby. Gig w Alibi co prawda nie był wyprzedany, ale jak zwykle ludzi było tyle, że nie było jak się ruszyć.

Zaczęli od The Philosopher, czym z miejsca kupili wszystkich. Pod sceną szaleństwo. Nie tylko oczywiste pogo, tańce i headbanging, ale także i śpiewy. To niesamowite ilu fanów zna wszystkie! teksty. Jakże w takich chwilach mieć wątpliwości, czy to oddawanie hołdu Chuckowi ma sens?

Steve w pewnym momencie zapowiedział, że zabrzmią utwory z każdego krążka sygnowanego przez Death i tak też w istocie było, koncert miał niemalże formułę the best of. Trzeba jednak przyznać, że setlista była bardzo podobna do tej sprzed roku, z tą tylko różnicą, że zagrano trochę więcej z Individual Thought Patterns, kosztem rzeczy z Symbolic. Powodów do narzekań według mnie nie było (choć sporo fanów domagało się Spiritual Healing, którego się koniec końców nie doczekali), ale zastanawiałem się, czy nie lepiej byłoby grać poszczególne albumy w całości i z tej okazji ruszać w trasy? Tym bardziej, że do ogrania aż siedem płyt, a każda przecież cieszy się statusem wręcz kultowym.

Kto jednak nie ma chęci na dywagacje repertuarowe, tego z pewnością ucieszy fakt, że niezależnie co panowie grali, to skutecznie zabijali dźwiękiem. Ok, oczywiście, że nagłośnienie nie powalało, że było zbyt głośno, a i o selektywności na podstawie tego koncertu pisać nie można, ale parę pochwał się należy. Bas DiGiorgio był wyraźnie wyczuwalny, a jego gra powalała lekkością i feelingiem. Drugim bohaterem był Bobby Koelble. Czy ktoś wie, co ten gość porabiał po nagraniu Symbolic? Ja nie mam pojęcia, ale jak widać przez te dwadzieścia lat nie zapomniał jak się gra. Spodziewałem się pana, który nie ogarnia, a tymczasem zarówno rok temu w Krakowie, jak i w ubiegłą niedzielę we Wrocławiu, gość czarował swoją grą. Czarował, dodam, z wyraźną energią i uśmiechem na ustach. Widać, że granie klasyków Death sprawia mu sporo frajdy. Najgorzej było z bębnami, ale oczywiście nie z powodu Gene`a Hoglana, ale wspomnianego nagłośnienia. Gitary po prostu skutecznie perkusję zagłuszały. Jest to jednak tylko drobny mankament, który nie ma jednak wpływu na ocenę tego kapitalnego koncertu.

Nie wiem co sobie myśli Chuck patrząc na to z zaświatów, wierzę jednak, że jest równie zadowolony, jak wychodzący po koncercie fani. Long live Death!

Autorem poniższych zdjęć jest Mateusz Kluba.

Obscura

Death To All

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , .