W sobotę 25 czerwca br. na warszawskiej Pradze w Klubie Hydrozagadka odbyło się święto sludge/post-metalu pod znakiem koncertu amerykańskich łobuzów Rosetta i ich kamratów, zespołów: Kerretta i North. O ile występ gwiazdy wieczoru jak zwykle odciśnie swe piętno w pamięci, o tyle niezwykle ucieszyło mnie odkrycie (tak, moje własne) supportu numer jeden.
Koncert rozpoczął nowozelandzki skład Kerretta, który docelowo tworzą trzej muzycy, niestety w trasie zabrakło basisty Williama Watersa. Jednak panowie poradzili sobie bez większego problemu i nie mam na myśli użycia sekwencji basowych z taśmy, jak w świetnym Maven Fade, ale ekspresję, jaka towarzyszyła gitarzyście Davidowi Holmes’owi i perkusiście Hamishowi Walkerowi, która dość skutecznie maskowała fizyczny brak basu. Panowie zaczęli bez zbędnych formalności dość dynamicznym By The Throats, nie zwalniając w kolejnych utworach i kończąc najbardziej stonowanym numerem Onyxia równie efektownie. Praca perkusisty zwyczajnie zachwyciła. Solidne post-rockowe granie, które owszem nieco przypomina momentami sceniczne popisy Mogwai, jak piszą niektóre podręczniki wiedzy o Kerrettcie, jednak instrumentalnie rzecz jasna i aranżacyjnie było bardziej skromnie, co w tym wypadku zupełnie wystarczyło. Gdyby nie widowisko koncertowe, rzec można by było – bez porywów, to już było, ot, nic specjalnego, ale zdecydowanie chylę czoła przed Kerrettą po tymże występie.
Setlista:
By The Throats
Maven Fade
Sleepers
A Ways To Uprise
Onyxia
Po krótkiej przerwie na scenę wtoczyła się zdecydowanie cięższa artyleria w postaci amerykanów z North. Rozpoczęty promującym ostatnią płytę utworem Light the way set niestety musiał być na chwilę przerwany, ponieważ muzykom pechowo spalił się wzmacniacz. Podobno problemy akurat z tym ustrojstwem pojawiły się dzień wcześniej w Gdańsku, i niestety sprzęt żywota dokonał na niniejszym koncercie. Panowie jednak sprawnie zażegnali problem (przynajmniej techniczny, bo niestety zapach spalenizny pozostał) i ruszyli ciężkim brzmieniem z jeszcze cięższym, brudnym wokalem basisty Evana Leaka. Koncert był na pewno dobry, ale czy North pokazali, na co ich rzeczywiście stać? Chyba nie do końca. Tego wieczoru bowiem panowała potwornie upalna pogoda, a w hydrozagadkowym – nomen omen – klubie niestety klimatyzacja zawodzi. Toteż odczuć można było zmęczenie muzyków nie tyle graniem, co duchotą.
Setlista:
Light The Way
(Instrumental improv)
Weight of All Thought
Earthmind
Primal Bloom
From This Soil
Za to Rosetta i termin „upał” wydaje się świecką tradycją na koncertach w Warszawie. Rok temu dokładnie takie samo atmosferyczne zjawisko wystąpiło na złość wszystkim zebranym. Ale co to za przeszkoda, jeśli tak wytrawni muzycy wracają do Polski z kolejnym materiałem do zaprezentowania. Tym razem Rosetta przemierza Europę pod hasłem promowania wyjątkowego albumu „A Dead-Ender’s Reunion”, który jest zbiorem remiksów i b-side’ów. Ciekawy zabieg, tym bardziej że wspomniana ubiegłoroczna trasa zamykała się praktycznie w promowaniu longplaya „Quintessential Ephemera”. Tymczasem tegoroczny set zawierał m.in. genialne utwory „Renew” z „A Determinism of Morality” wyśpiewany prawie poetycko przez publikę, czy kończący koncert „Wake” z „Wake/Lift”, który doprowadził do prawdziwego wrzenia i obowiązkowego stage-diving’u. Warto wspomnieć, że ostatnimi czasy szeregi Rosetty zasila dodatkowo Eric Jernigan z City of Ships, który wspomaga (a właściwie stara się) zespół też na mikrofonie, brakuje za to basisty Davida Grossmana i jego lżejszego czystszego wokalu. I tu niestety muszę wspomnieć o akustyce, która osobiście mocno mi zazgrzytała. Raz – nie było słychać kompletnie rzeczonego drugiego wokalu. Dwa – momentami gitara brzmiała bardzo nieczysto, żeby nie powiedzieć, że nie stroiła. Na szczęście frontman Mike Armine i jego charyzma jest nagrodą przy takich niedostatkach, szczególnie jeśli na rzeczy jest emocjonalny śpiew/krzyk (nie mylić tu z growlem) nieodłączny z bezpośrednim kontaktem z publiką. A propos publiki – na każdym koncercie Rosetty symbioza muzyk-fan jest prawie rozczulająca. W partiach bez wokalu Armine zawsze obserwuje tłum i chętnie szuka kontaktu wzrokowego. Pojawiły się też podziękowania, wzruszenia, pogadanki i próba „wkręcenia” publiki w urodziny Jernigana (które de facto obchodzi w kwietniu). Nie było natomiast bisów, a szkoda, bo w końcowym secie nikomu już nie przeszkadzał ani skwar czy brak oddechu, ani lekkie niestrojenia.
Setlista (z talerza):
12 guys II
Facebook 5/4
Renew-Sex
Melsob III
Unpotencial
Barry French
2 birds VII
Wake
Na kolejny koncert Rosetty wybiorę się na pewno i polecam wszystkim sprawdzić, w czym tkwi siła tego składu, bo emocje, jakie wywołują wśród publiczności, można niemal narysować.
- Podsumowanie roku 2023 wg redakcji KVLT - 6 stycznia 2024
- Summer Dying Loud 2023 – Aleksandrów Łódzki (8-10.09.2023) - 26 września 2023
- Mystic Festival 2023 (Gdańsk) - 28 czerwca 2023
Tagi: city of ships, Hydrozagadka, kerretta, koncert, mikearmine, northband, post-metal, post-rock, relacja, Rosetta.