Godspeed You! Black Emperor „Asunder, Sweet and other Distress” (2015)

Godspeed You! Black Emperor (GY!BE) to dla wielu ikona i obiekt kultu. Jest to zespół, który wyznaczył własną ścieżkę i stał się jedną z ważniejszych grup grających muzykę spod znaku post-rocka. I nie jest tak bez powodu, gdyż od początku funkcjonowania tworzyli swój indywidualny styl – niesamowity i czarujący, a zarazem mroczny
i przygnębiający. GY!BE każdą swoją płytą zaprasza nas do ciemnego i smutnego świata.

W tym roku dostaliśmy zaproszenie po raz kolejny w związku z wydaniem, po trzech latach ciszy, następnej płyty Asunder, Sweet and Other Distress. Szczęśliwcy, którym udało się być na koncertach grupy w ostatnich latach, zapewne znają już część materiału, gdyż zespół niejednokrotnie wykonywał utwory na żywo zanim pojawiły się one na albumie.

Płytę otwiera utwór Peasantry or ‘Light inside of Light!’, niby monotonny, praktycznie na jedną zagrywkę,
a jednocześnie tak hipnotyzujący, że nie da się odczuć jego długości. W trakcie tych dziesięciu minut jesteśmy
w podróży do tytułowego światła w świetle, zbliżamy się do słońca tak jak Ikar – powoli i nieubłaganie, z radością
i strachem jednocześnie. Wszystko to opowiedziane jest motywem głównym, który zmienia się wraz z upływem utworu – z ciężkiego, można by rzec sludge’owego czy nawet drone’owego, w lżejszy. Tak jak na początku utworu dominują gitary, tak na koniec to skrzypce grają pierwsze – no cóż – skrzypce. I przez cały czas tej podróży czujemy tryumfalną radość – coś, co w muzyce GY!BE jest raczej niespotykane.

Następny utwór, Lamb’s breath, jest już wpisany w stylistykę znaną fanom Godspeed You! Black Emperor – nie ma tryumfu. Jest przygnębienie. Jest przegrana. Jest strach. Utwór ten wyrwany z kontekstu płyty brzmi bardziej jak coś, co moglibyśmy z czystym sumieniem nazwać ambientem. Nie ma tu za bardzo rytmu, jest jedna plama dźwięku stawiana raz po raz na płótno. Dodajmy, że plama ta nie jest w radosnych kolorach przypominających nam o świetle, a raczej budzi skojarzenie z absolutną czernią.

Podobnie jest w przedostatnim, tytułowym utworze na płycie – jest plama dźwięku wzbudzająca uczucie obawy, lęku. Utwór rozwija się leniwie, nie gna przed siebie: jest wolny, spokojny, ale w tym spokoju niepokojący. Tym niepokojem płynnie wprowadza nas bowiem do ostatniego utworu – Piss Crowns Are Trebled. Tutaj już nie mamy do czynienia z ambientowymi dźwiękami. Są delikatne skrzypce, wzniosłe melodie, którym towarzyszy ciężar gitar.
I ten ciężar na sam koniec przenosi się na wszystkie instrumenty – przez co końcówka albumu jest intensywnym, wzniosłym powrotem do tryumfu z początku albumu – ale tryumfu okupionego lękiem. W tym miejscu powiem
o moim głównym zarzucie nie tylko wobec tego utworu, ale całej płyty. Otóż tylko końcówka Piss Crowns Are Trebled jest czymś, co w pełni dorównuje wcześniejszym dokonaniom zespołu. Reszta jest po prostu… nijaka.

GY!BE na tym albumie poszli w stronę ciężaru. Potężnego, przygniatającego ciężaru, który słychać przez cały czas trwania płyty. Asunder, Sweet and Other Distress potrafi tak przygnieść swoją siłą, jak i zanudzić. Pierwszy utwór jest w swojej monotonności wyjątkowy, ponieważ w żadnym wypadku nie jest mdły. O reszcie płyty można natomiast łatwo zapomnieć – jednym uchem wpadnie, drugim po chwili wypadnie. Przywykłam do tego, że mogę włączyć album GY!BE w trakcie smutnych, jesiennych wieczorów i usłyszeć muzykę odpowiadającą moim wewnętrznym przeżyciom. Ta płyta taka nie jest. Włącza się ją, słucha, płyta się kończy, świat się kręci dalej
i można zapomnieć o tym, co się właśnie przesłuchało. O innych albumach GY!BE nie mogę tego powiedzieć, bo na każdym z nich świat w jakiś niewytłumaczalny sposób zatrzymywał się i kończył. Płyta sama w sobie pod względem realizacji, brzmienia czy nawet muzyki nie jest zła, jednak przyzwyczajona jestem do lepszych dokonań zespołu. Gdybym miała porównać Asunder Sweet and Other Distress do dokonań innych zespołów poruszających się
w podobnej stylistyce, musiałabym znacznie podwyższyć ocenę – płyta ta bowiem jest dużo lepsza od wielu post rockowych albumów.

Nie zrobię tego jednak, bo to byłoby nie fair wobec wcześniejszych wydawnictw GY!BE.

Niestety Asunder Sweet and Other Distress to średniak wśród najlepszych.

Ocena: 6,5/10

Autorką jest Aleksandra Białkowska.

Piotr
Latest posts by Piotr (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , .