Ketha: „Inspiracją może być wszystko”

Muzycznym poczynaniom krakowskiego zespołu Ketha przyglądam się już od dłuższego czasu. Najnowsza EPka #!%16.7 tylko potwierdza, że zespół należy do czołówki zespołów nie tylko w Polsce, ale i na świecie jeśli chodzi o metal „poszukujący”. Przy okazji informacji o nowym wydawnictwie porozmawiałem z Maciejem Janasem znanym także pod pseudonimem Mr. Trip – od Lema, przez jazz, nowy album i video aż na NASA kończąc.

Ciekawi mnie czy zamknięcie EPki w 16 min i 70s, co nawiązuje też do samego tytułu i wartości trzeciej prędkości kosmicznej, wyszło wam trochę przypadkiem czy świadomie skracaliście bądź wydłużaliście tu i ówdzie materiał o kilka sekund, żeby się zgadzało?

Świadomie, ale już na końcowym etapie, kiedy mieliśmy sprecyzowany koncept liryczny. Nie trzeba było jakoś bardzo ingerować w materiał, bo pierwotnie trwał z 20 sekund dłużej i były to sprzęgi, więc pozbyliśmy się ich bez specjalnego lamentu.

Przy okazji – wiecie może czy dużo osób zwróciło w ogóle na to uwagę? Bo pomysł z waszej strony był całkiem niezły.

W każdym wywiadzie pada pytanie o ten tytuł, więc mogę przyjąć, że pomysł się udał. Choć z drugiej strony, sam miałem sporo trudności w nauczeniu się pisania pełnej nazwy płyty, tak z marszu, bez zerkania na okładkę (śmiech). Tyle, że my w żadnym aspekcie nie jesteśmy specjalnie łatwi w odbiorze.

Skąd w ogóle wziął się pomysł na kosmos i wyprawę poza układ planetarny na #!%16.7?

Głównie z książek Lema, które miałem czas czytać w okresie gdy powstawał materiał. Nadal przede mną trudniejsza część jego twórczości, ale i ta, którą zdążyłem poznać zupełnie przewartościowała mi kilka dotychczasowych poglądów. Ponadto odejście Szymka Czecha też pchnęło mnie do rozmyślań na temat tego, co się dzieje dalej – może właśnie gdzieś wszyscy odlecimy? Nie chcę tu popaść w śmieszność czy patos, ani kreować się na wielkiego przyjaciela Szymka, bo tak nie było. Mieliśmy jednak częsty kontakt podczas prac nad 2nd sight, planowaliśmy też ep’kę, a jego nagłe problemy ze zdrowiem i tempo w jakim doprowadziły do smutnego finału ustawiły mi trochę inaczej hierarchię wartości.

Jak dla mnie, to nie ma tutaj ani trochę śmieszności. Mówisz, że czytanie Lema i przykre wydarzenia, o których wspomniałeś, zmieniły Twoje poglądy i spojrzenie na kilka rzeczy – mógłbym Cię prosić, abyś opowiedział o tym coś więcej?

Może wcześniej mniej potrafiłem się cieszyć z pozoru drobnymi rzeczami? Wiecznie chciałem więcej, lepiej, bardziej. I teraz też chcę, może nawet mocniej niż wtedy, tyle, że zauważam wszystko dookoła i umiem się z tego cieszyć. Nie frustruję się tak bardzo gdy coś się nie udaje. Robię swoje, jak to mawiają. Staram się dostrzegać we wszystkim pozytyw, co nie było łatwe, bo wbrew pozorom jestem raczej dość depresyjnym typem.

Patrząc wstecz – czy inni artyści, twórcy bądź ogólnie jakiekolwiek wytwory kultury wpłynęły w przeszłości na Ciebie bądź muzykę, którą tworzysz?

Cała masa, choć w zasadzie tylko na początku były to bandy z gatunku w jakim się obracamy. Na pewno Kobong, do którego zresztą bezustannie jesteśmy porównywani – myślę, że ep’ką ostatecznie, przy całej miłości do twórców Chmury Nie Było, pożegnaliśmy się z naleciałościami ich grania. Inspiracją może być jednak wszystko, od filmu przez malarstwo, książki, a czasami zwykła wiadomość, wywiad czy historia przeczytane w gazecie. Nie ma reguły. Jeśli jesteś ogólnie ujmując empatyczny nigdy nie wiesz, z której strony nadejdzie cios motywujący cię do działania.

Też wydaje mi się, że porównania do Kobong przy okazji nowej EPki są już w zasadzie prawie nie uzasadnione. Coś ciekawego ostatnio zmotywowało cię do działania?

Ogrywamy teraz z Maćkiem (Dzik, bębniarz) nowy materiał i ponieważ obaj jesteśmy dość zajętymi ludźmi, motywujemy się smsami – „Jutro 16:30?” (śmiech) A poważnie słucham na tony klasyki. Skończyłem co prawda szkołę muzyczną I stopnia na fortepian, ale w tamtym czasie bardzo niewiele do mnie trafiało. Może poza Chopinem, chyba ten polski pierwiastek gdzieś jednak działał. (śmiech) Teraz jednak przegryzam się przez kolejnych kompozytorów, przez kolejne symfonie i jestem oczarowany do jak ogromnej kopalni pomysłów trafiłem. Powoli gdzieś tam kiełkuje mi wizja następnego materiału jaki chciałbym nagrać z Kethą, ale jest jeszcze sporo za wcześnie by wyrokować czy próba ożenienia metalu z rozwiązaniami charakterystycznymi dla smyków ma szansę powodzenia.

Ketha materiały promocyjne zespołu 2015 nr. 3

Teraz trochę dłuższe pytanie. Wspomniałeś o waszym perkusiście Maćku – którego osobiście uważam za jednego z najciekawszych bębniarzy młodego pokolenia. Ostatnio goście z Disperse napisali na swoim profilu fb, że muszą odwołać występ na Euroblast. Powodem ku temu było odejście Maćka z zespołu, który – jak zapewnia grupa – chciał zająć się realizacją innych projektów i celów. To pytanie pewnie powinienem kierować do niego, ale czy to oznacza, że postawił Kethę nad Disperse – pomimo niewątpliwej przewagi polubień i rozgłosu tego drugiego?

Maćka poznałem kiedy bębnił w Panda Horizon, instrumentalnym, energetycznym tworze, który mógłbym położyć najbliżej tego, co robiła Mars Volta. Byłem oczarowany jego grą i gdy tylko pojawiła się okazja do spróbowania razem, nie wahałem się ani chwili. O szczegóły odejścia z Disperse musiałbyś zapytać jego, nie znam dokładnych powodów. Daleki byłbym natomiast od stwierdzenia, że postawił Kethę nad graniem z Kubą Żyteckim. Interesują go inne rzeczy, niezwiązane z bębnieniem i zajmują mu po prostu bardzo dużo czasu. Bodybuilding, trener osobisty – to drugi świat Maćka. Doba jest krótka i chcąc realizować kilka rzeczy na raz musisz z czegoś zrezygnować. W porównaniu do Disperse Ketha na pewno jest mniej angażującym składem. Nie mamy z nikim kontraktu, nikt nas do niczego nie zmusza – kiedy chcemy to gramy. Czerpiemy z tego radość i jak długo Maciek będzie ją czuł, tak długo będziemy razem działać.

Przeglądałem kilka starych wywiadów z tobą, lecz nie mogłem nigdzie znaleźć czy ktokolwiek pytał o pochodzenie waszej nazwy. Poszukując znaczenia na własną rękę znalazłem tylko Prowincję Ketha należącą do Klingonów w uniwersum Star Trek. Skąd się wziął pomysł, aby nazwać się Ketha?

Termin Ketha pojawia się w sikhizmie. Cytując za Wikipedią – Mężczyźni, którzy wychowali już swoje dzieci i przeszli „godnie” przez aktywną część swojego życia, mają prawo uczestniczyć w sesjach medytacyjno-dyskusyjnych, zwanych Ketha, które dają im szansę osiągnięcia oświecenia. Oczywiście na etapie wymyślania nazwy nie byliśmy tego świadomi, chodziło o fajnie brzmiące, krótkie słowo i takie pojawiło się z ust Wawrzyńca Fularza (nasz poprzedni bębniarz). Sprawdziliśmy znaczenie, spodobało się nam i tak zostało. Co ciekawe, w krajach dalekowschodnich funkcjonuje także jako imię żeńskie, a Ślązacy doskonale wiedzą, że na szyi nie nosi się łańcucha tylko ketę.

 Nie wiem czemu nie mogłem tego znaleźć, ale to z pewnością ciekawsze wyjaśnienie niż Star Trek.

Słabo znam Star Treka, jak byłem dzieckiem to się bałem tych dziwnych twarzy (śmiech)

Ketha - materiały promocyjne zespołu 2015 nr. 4

Przeglądając stare wywiady zobaczyłem, że już nawet przed wydaniem 2nd sight wspominałeś o nienazwanej EPce, która miała powstać na chwilę przed sesją nagraniową do drugiego LP i stanowiła pewną odskocznię od dotychczasowych rzeczy. Miała tam być elektronika, dęciaki i wyraźna opowieść – czy mówiłeś wtedy właśnie o #!%16.7? Jeśli tak to jak się zmienił koncept i muzyka EPki od tamtego czasu?

2nd sight robiliśmy bardzo, bardzo długo. Miksy łącznie rok – co prawda dogrywaliśmy sporo rzeczy po drodze, ale jednak – mastering kolejnych kilka miesięcy. W międzyczasie zacząłem składać materiał na epkę i w momencie, gdy wydaliśmy „dwójkę” miałem u siebie na komputerze zrobioną demówkę 16.7. Koncept niewiele się zmienił, za to żywa sekcja dęta, inne aranże bębnów, inny niż zakładałem miks dość skutecznie odróżniają to, co miałem pierwotnie. Całe szczęście z korzyścią dla efektu końcowego.

W recenzji waszej tegorocznej EPki ubolewałem mocno nad tym, że tak niewiele zespołów decyduje się na wprowadzenie do swojej muzyki jakichkolwiek dęciaków. Jak doszedłeś do wniosku, że może warto uzupełnić swoją muzykę o sekcję dętą?

Jestem wielkim fanem jazzu, także miałem pełną świadomość jaka moc drzemie w blaszakach. Przygotowując materiał na ep’kę nie planowałem co prawda tego, ale że riff wydawał mi się dość nudny sam w sobie, zacząłem kombinować z dodaniem na niego kolejnej warstwy. Nie chcąc iść drogą Thordendala (gitarzysta Meshuggah) z dogrywaniem trzeciej gitary, zdecydowałem się na coś zupełnie z innej beczki. Mój niezastąpiony kompan, program GarageBand, ma namiastkę dęciaków i w zasadzie od tzw. strzała wiedziałem, że coś z tego się ciekawego urodzi. Jak już był moment kiedy nagraliśmy żywą sekcję to chciałem skakać ze szczęścia.

Jeśli chodzi o jazz, to może polecisz kogoś ciekawego kogo nie znam?

Christian Scott! Właśnie słucham jego najnowszej płyty i wiem, że długo nie wyskoczy z odtwarzacza, zresztą jak każda poprzednia.

Z pewnością zobaczę w wolnej chwili. Skoro jesteśmy przy temacie nowych płyt – na początku czerwca na swoim profilu fb zamieściliście zdjęcie ściany wzmacniaczy od Custom34 Studio z podpisem „We wrześniu coś z tych półeczek wybierzemy…”, a wszystko opatrzone hashtagiem #nowapłyta. Widząc to, sporo pytań na raz przychodzi do głowy – Kiedy możemy spodziewać się czegoś nowego od was? I jeśli mógłbym już spytać – w jakim kierunku zamierzacie pójść z muzyką? Nadal możemy liczyć na instrumenty dęte?

Planujemy wydać nowy materiał na jesień przyszłego roku, na pewno jednak nie będziemy nagrywać w Custom34, a w Raven Studio, pod Tarnowem. Co do kierunku muzycznego jest on zupełnie odmienny od wszechobecnego mroku jaki mamy na EPce. Przede wszystkim są to pojedyncze utwory, w typowym schemacie zwrotka-refren-solo-refren, z uproszczonymi konstrukcjami i z dużą dozą melodii w riffach. Serio. Tak wyszło. Dęciaki będą w ostatnim numerze, ale nie będą pełniły wiodącej roli.

Usłyszenie „piosenkowej” Kethy będzie z pewnością pewną odmianą. Czy to może też ulegnie jeszcze zmianie? – bo z tego co widziałem, to macie w zwyczaju mocno mieszać w swoich kompozycjach nawet tuż przed nagrywaniem.

Raczej już wiele nie namieszamy, do studia wchodzimy 20 listopada, a jeszcze nie umiemy połowy materiału (śmiech). Skupiamy się więc na ograniu tego, co jest wymyślone, bardziej niż na wykręceniu wszystkiego na lewą stronę.

Chciałbym jeszcze cofnąć się na moment do samej EPki. W jaki sposób przebiegał wybór oprawy i całej formy graficznej tego wydawnictwa? Czytałem, że na pierwsze dwie płyty sam przygotowałeś okładki, jak wyglądało to tym razem?

Zależało mi na tym, żeby to nie była zwykła okładka. Płyty obecnie schodzą w tak małych nakładach, a będąc w takiej niszy jak nasza to już w ogóle, że chcieliśmy dać coś ekstra wszystkim tym, którzy kupią fizyczny egzemplarz. Długo szukałem właściwego pomysłu, a że w ostatnim czasie trafiłem na kilka wydawnictw z wycięciami w pudełku, postanowiłem pójść tą drogą. Reszta przyszła bardzo szybko i pomijając drobne niedostatki samego druku, jestem zadowolony z efektu końcowego. Dobrze jest też mieć wydawcę, który chce próbować takich eksperymentów.

Ketha - materiału zespołu 2015 nr.2

Moim zdaniem Instant Classic wydają nie tylko świetną muzykę, ale i fajną w oprawie. We wkładce do płyty znajduje się informacja, że wszystkie kosmiczne dźwięki pochodzą z archiwum NASA – długo zajęło wam wybranie właściwych fragmentów?

Tak, bo archiwum NASA jest delikatnie ujmując, spore. Mają też całą masę filmów z kosmosu, które kiedyś zechcemy wykorzystać na koncertach, a także w klipie, ale to jeszcze pieśń przyszłości.

Ostatnio na tablicy też wspomnieliście o nowym video. Kiedy moglibyśmy się jego spodziewać i do którego z utworów powstanie? Czy może idziecie na całość i powstanie od razu do całej EPki – bo ma ona zresztą pokaźny potencjał jako muzyka ilustracyjna.

Nie dalibyśmy rady, bo montaż i nagranie będą też w bardzo dużej mierze „samoróbką”. Na potrzeby klipu stworzyliśmy więc mocno skondensowaną wersję epki, z kilkoma kluczowymi momentami. Całość zamknie się w 4-5 minutach i powinniśmy z nią być gotowi przed końcem roku.

Jesteście zespołem, który w mojej opinii zdecydowanie zasługuje na większy rozgłos tak w kraju jak i za granicą. Czy są jakieś zespoły, które mógłbyś polecić czytelnikom, a które pozostają na razie niestety nieznane?

Zawsze polecam Hetane, bo to świetny band i według mnie spokojnie nadający się do szerokiego odbiorcy. Gentle Art Of Cooking People, z którymi jeździmy na koncerty – bardzo fajne, luźne, rockowe granie. Kriegsmachine, na pewno znany, ale w konkurencji z Mgłą czy Furią jednak w cieniu, a niesłusznie. Powalająca była ta ich ostatnia płyta. No Alameda, ci którzy nie znają powinni koniecznie nadrobić, tegoroczny album to jakiś totalny odjazd, uwielbiam.

Mi wypada tylko potwierdzić, że Duch Tornada od Alameda 5 to fenomenalny album. Dzięki za wywiad i czas, który na niego poświęciłeś.

Zdjęcia Kethy pochodzą z materiałów promocyjnych nadesłanych przez zespół.

Autorem jest Naird (Adrian).

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , .