Trauma: „Sposób na życie”

Trauma. Weteran sceny death metal. Świadomie nie piszę polskiej, bo Trauma to kapela, która od dawna jest znana poza granicami naszego kraju. Z racji, że zespół wydał ponownie swój pierwszy materiał – Invisible Reality, nadarzyła się stosowna okazja do zamienienia „paru” słów z liderem Traumy, Jarosławem Misterkiewiczem, znanym lepiej jako Mister. Zapis tej konwersacji poniżej. 

Po pierwsze gratuluję rewelacyjnego wznowienia Invisible Reality. Jak to jest widzieć jako nowość album wydany przed wieloma laty? Sentyment, a może świadomość, że nadal macie coś do powiedzenia? Że to przygrywka przed nową płytą?

Mister: Dzięki Stary, miło słyszeć, że Ci się podoba to wydanie najstarszego materiału firmowanego nazwa Trauma. Jeśli mam być z Tobą szczery, to dla mnie wspaniała sprawa, trzymać w rekach to wydawnictwo w nowej odsłonie. Trafiłeś w sedno, traktuję to wznowienie bardzo osobiście i mam w sobie ogromny sentyment do tego materiału i tamtych czasów. Po raz pierwszy widzę Invisible Reality nie jako przystawkę do czegoś, wypełniacz, czy zapchaj dziurę, tylko jako danie główne, wspaniale wydane z dbałością o każdy niuans i tego mi zawsze brakowało. Od lat marzyłem o takim wydaniu tego materiału i jestem niezmiernie dumny i szczęśliwy zarazem, że udało się doprowadzić do takiej sytuacji. Ślę szczere pokłony i podziękowania dla wydawcy tego wznowienia, czyli firmy Deformeathing Prod. za serce, jakie włożyli w wyprodukowanie tego wydania, szacunek i zrozumienie, czym jest Invisible Reality dla wielu fanów death metalu na całym świecie. Za dążenie do uzyskania jak najlepszego efektu finalnego, po to by zadowolić przede wszystkim fanów, potem nas a na końcu siebie samych. Pierwotnie Invisible Reality pojawiło się na rynku w czerwcu 1993 nakładem Loud Out rec./ Morbid Noizz prod. i była to wyłącznie edycja kasetowa, w dodatku nie była pozbawiona błędów. Tym razem wszystko wyszło perfekt! Poza standardową wersją CD, Deformeathing Prod. z myślą o kolekcjonerach i zagorzałych fanach Traumy, wypuściła limitowaną do 100 sztuk wersję CD w metalowym boxie, z dodatkowymi gadżetami, i z tego co wiem, cały nakład zniknął dosłownie w mgnieniu oka. Niedługo pojawi się wydanie kasetowe z tym materiałem, a jesienią wisienka na torcie, czyli vinyl Invisible Reality. Nie chciałbym spekulować na temat, ile jeszcze mamy do powiedzenia i czy w ogóle mamy, bo myślę o nas w zupełnie innych kategoriach. Zespół Trauma robi swoje od lat i nie interesuje nas wyścig szczurów i dążenie do sławy po trupach. Nie musimy nikomu niczego udowadniać i silić się na udawanie kogoś, kim nie jesteśmy. Trauma to grupa pasjonatów, a nie cwaniaków, gramy fair play, jeśli ktokolwiek jeszcze pamięta co to znaczy. Invisible Reality nie jest żadna przygrywka przed nowa płytą. Reedycja Invisible Reality to nasz ukłon w stronę ludzi, którzy nie mieli nawet szansy kupić pierwszego wydania z 1993 roku i naciskali nas od dawna, byśmy w końcu doprowadzili do ponownego wydania tego, kultowego już w pewnych kręgach, materiału. Zrobiliśmy w końcu ten krok i to wszystko w temacie. Nowa płyta powstaje w swoim tempie i to zupełnie inny rozdział, którego nie należy łączyć z niczym, co teraz się dzieje wokół Invisible Reality.

trauma-ir_coverCzy obecna współpraca z Deformeathing Prod,  nową  dla Was  wytwórnią to coś więcej?

Mister: Mamy z Wojtkiem z Deformeathing Prod. świetny kontakt i jest to dla mnie bardzo istotna kwestia. Otwarcie o tym mówię, bo w dzisiejszym świecie nie zdarza się to zbyt często. Jako zespół czujemy wsparcie i zrozumienie dla naszych działań i to jest bardzo ważne z punktu widzenia i naszego i wytwórni, bo jest ścisła współpraca na wszystkich frontach i ta postawa procentuje coraz lepszą promocją zespołu. Mamy jakieś wspólne plany, których nie mogę jeszcze ujawnić, sporo pomysłów na to, co można razem zrobić, ale też nie ma ciśnienia i parcia za wszelka cenę. Nie wiem, kto wyda nowa płytę Traumy i w tym momencie z nikim o tym nawet nie rozmawiam. To jest zupełnie inny level i na dzień dzisiejszy nie jest to priorytetowa kwestia. Nowa płyta zostanie ukończona w przyszłym roku i wtedy będę myślał kiedy, z kim, co i jak. Dziś to drugi plan, bo póki co, skupiamy się na bieżących sprawach i promocji ostatniego wydawnictwa.

trauma_offenceSplit TRAUMA Craving For…/ OFFENCE Holy Vermin 7″ to był jednorazowy akt, czy po prostu sprawdzanie gruntu przed podjęciem szerszej współpracy?

Mister: Ten plan narodził się w głowie Marasa z Offence. On to wymyślił i pilotował temat splitu od początku, do samego końca.  Znalazł wydawcę, więc nawet nie miałem wówczas sposobności kontaktować się z Deformeathing Prod. Dostaliśmy taką propozycję, a że nie robiliśmy wcześniej tego rodzaju wydawnictw, więc pomyślałem: dlaczego nie. Lubię muzykę Offence i generalnie nic nie stało na przeszkodzie, żeby skorzystać z tej propozycji. Miałem w szufladzie alternatywną wersję utworu Craving z mini albumu „Hamartia”, więc opublikowanie tej wersji wspomnianego kawałka stało się  gratką dla fanów, a po drugie utwór obrastał kurzem w mojej szufladzie i tonął coraz bardziej w odmętach zapomnienia. Nie sprawdzaliśmy żadnego gruntu, bo nie myśleliśmy nawet, że nawiążemy z Wojtkiem dłuższą kooperację. Współpraca między nami narodziła się w trakcie przygotowania splitu w trakcie produkcji, ponieważ zająłem się zaprojektowaniem front coveru i całego layoutu stron Traumy na tym wydawnictwie i tak jakoś narodził się dialog z firma Deformeathing prod.

Wiem, że to temat nieco nieciekawy, zatem zapytam krótko, czy opóźnienia wydawnicze w poprzedniej wytwórni to efekt postawienia przez Barta na inne kapele, czy inne przyczyny?

Mister: Jeśli mam być szczery z Tobą w 100% to mogę powiedzieć tylko jedno: Nie wiem. Tylko Bart zna odpowiedz na to pytanie, więc jeśli koniecznie chcesz się dowiedzieć konkretów, to pytaj po prostu u źródła. Ja nie jestem zagłębiony w sprawy wytwórni Witching Hour prod. nie znam jej planów, ani priorytetów, więc mało kompetentna ze mnie osoba, by wypowiadać się na ten temat.

Gdy tak oglądam te fotografie zamieszczone we wkładce płyty, to mam wrażenie, jakbym czytał kolejny rozdział Jaskini Hałasu.

Mister: Wcale nie jestem zdziwiony, istniejemy prawie 30 lat ha ha, czasem sam w to nie wierzę, bo przecież to taki szmat czasu. Dla mnie upłynął on dosłownie w mgnieniu oka, a pewne sytuacje z tamtych lat mam dosłownie przed oczami, jakby się wydarzyły wczoraj. Non stop jesteśmy w boju, bez żadnego zawieszania działalności, odwieszania jej na powrót i bez tworzenia z tego maskarady. Wiem, że wykazaliśmy się ogromna determinacją i wytrwałością i przyznam, że jestem z tego niezmiernie dumny. Nie planowaliśmy tego przed laty, po prostu tak potoczyło naszymi losami życie. Słyszałem kiedyś opinię, że powinniśmy zawiesić działalność na jakiś czas i wrócić z wielkim hukiem, zbijając na tym spory kapitał, nazwijmy to umownie komercyjny ha ha. Na pewno sprytny byłby to wybieg i być może pożądany, ale tak jak już powiedziałem, jesteśmy pasjonatami i nigdy to nie wchodziło w rachubę. Gramy w zespole Trauma, bo to lubimy i nie ma w tym żadnej kalkulacji, czy wyrachowania. Koncertujemy, bo lubimy to robić, tworzymy muzykę i wydajemy płyty, bo jara nas to wciąż, jak małolatów i w ten sposób spełniamy się. Nie jest zawsze z górki, pięknie i słodko, ale z drugiej strony, nikt nigdy nie obiecywał nam złotych gór i dobrobytu. Jest frajda, zabawa i uśmiech na twarzy, po dobrze wykonanej sztuce, zadowolenie fanów po kolejnych produkcjach Traumy, więc dla mnie osobiście to nasze muzykowanie wciąż ma sens. To nie jest już tylko hobby, ale sposób na życie, jakkolwiek to górnolotnie nie zabrzmi.

MISTER_foto by Szymon Borys BornusSwoja droga czytałeś tę pozycję lub inne książki o polskiej scenie metalowej? Według mnie to swego rodzaju nobilitacja, że muzyka kiedyś wstydliwie puszczana w najgorszym czasie radiowym doczekała się konkretnych opracowań.

Mister: Owszem, czytałem, jednak nie wszystkie. Masz racje, to super sprawa, że ktoś pisze o tych wszystkich zespołach, magazynach, scenie podziemnej, jej historii i losach poszczególnych zespołów, które ją kreowały na przestrzeni tych wszystkich lat. Tworzy to realny obraz, jak metal przenikał w dusze Polaków. Mimo tym kilku opracowaniom książkowym, w radiu muzyka metalowa nie gości za często i wciąż jest jej jak na lekarstwo. Na szczęście jest internet, bez którego nic już prawie nie hula jak należy. Jest to jedyna możliwość promowania niszowej muzyki, jaką niewątpliwie jest metal. Przypomnij sobie, podobnie było niegdyś z jazzem, więc jak widać historia lubi się powtarzać. Świat się zmienia na naszych coraz częściej w bardzo brutalny i bezkompromisowy sposób To co nas szokuje w pierwszej chwili z czasem powszednieje i staje się bardziej przystępne niż na początku. To nie dotyczy tylko muzyki, ale nie chce w to brnąć dalej. To jest temat rzeka, szczególnie w kontekście fali zamachów jakie przetoczyły się niczym huragan Katrina przez zachodnią Europę.

Dla mnie ponowne wydanie materiału Invisible Reality to cudowna podróż w sentymentalny świat, który w dużej mierze niestety nie dane mi było przeżyć. Jak Ty to oceniasz, z punktu widzenia bohatera i uczestnika tych wydarzeń.

Mister: Dla mnie również, bo od nagrania Invisible Reality minęło 25 lat. W moim odczuciu to niezmiernie mocny stuff i potwierdziły to recenzje w największych europejskich periodykach, poświęconych muzyce metalowej w tamtym czasie. Dla mnie jednak to znacznie więcej niż tylko muzyka i walory związane z tą materią. To coś na podobieństwo albumu rodzinnego ze zdjęciami, który zawsze przeglądasz z łezka w oku, naszpikowany historiami. które uaktywniają się z letargu po latach w mojej pamięci. To swoisty wehikuł czasu, do którego zawsze chętnie wsiadam, bo wspomnienia, które napotykam podczas tej podróży, dotyczą  młodości, związanej z tym beztroski i wszystkiego, co kojarzy się z dorastaniem i powolnym zrzucaniem opierzenia. Wcześniej był jeszcze Thanatos do którego mam równie wielki sentyment, bo tam robiliśmy pewne rzeczy po raz pierwszy. Poznawaliśmy ludzi z tej sceny jak chłopaków z Unborn, Slashing Death, Armagedon, Vader, Christ Agony, Pandemonium, Imperator, Betrayer, Violent Dirge, Damnation, Ghost, Dead Infection etc. Temat na książkę przynajmniej.

13898227_1164963090209751_2053396297_oNie zapytałem o bonus Beerguys : jak jest jego geneza?

Mister: To była spontaniczna akcja, jakich wiele miewaliśmy na próbach w tamtym okresie. Wygłup, który nabrał kolorytu normalnego numeru, dosłownie w kilka minut  z poziomu czystej improwizacji. Co nas zainspirowało, ciężko jednoznacznie określić, ale dużo słuchaliśmy w tamtym momencie Garage Inc Metalliki, który bardzo nam przypadł do gustu, wpływ Motorhead i wręcz punkowych naleciałości wyrwały się z duszyska niczym skowyt kojota na prerii. Owszem mieliśmy dylemat co z tym fantem zrobić, bo nie traktowaliśmy Beerguys jak regularnego numeru Traumy. Jednak z drugiej strony wszystkim wkoło ten wesoły song niesamowicie przypadł do gustu. Pierw naszym ziomkom, którzy bywali w tamtym okresie na próbach, w studio realizatorowi, który namawiał nas abyśmy go nagrali bez ceregieli, a potem chłopaki z Morbid Noizz prod wpłynęli na nas, że koniecznie musimy dodać Beerguys przynajmniej jako bonus i dodali do Invisible Reality. Ot i to cała historia.

No to jeszcze wątek w związku z reedycją. Podobno nie mieliście praw do oryginalnej okładki?

Mister: Nie wiem, skąd masz takie informacje, ale są wyssane z palca. Owszem mieliśmy problemy z oryginalną okładką, ale nie dotyczyły one praw do wykorzystania tego obrazka. Za możliwość jego wykorzystania zapłacono jego autorowi niemało pieniędzy 25 lat temu. Nie mieliśmy jednak kontaktu aktualnego do niego ani do nikogo z Morbid Noizz prod., aby poprosić o kopie, czy diapozytyw od profesjonalnego fotografa, który przekazaliśmy ówczesnemu wydawcy w momencie podpisania kontraktu. Dysponowaliśmy tylko wkładką do kasety magnetofonowej, ale ona była po prostu zbyt mała. Próbowaliśmy odzyskać ten obrazek, ale się nie udało, dlatego podjęliśmy decyzje o  namalowaniu cover’u jeszcze raz, stylizując się jednak na oryginalnym obrazku. To długa i zagmatwana historia, ale dla mnie najważniejsze, że udało się to zrobić na bardzo dobrym poziomie i jest to zasługa naszej determinacji i wsparcia ze strony Deformeathing prod.

Wiele razy już pewnie padało to pytanie, ale mimo to je zadam, zwłaszcza w kontekście reedycji początków Waszej twórczości: czy żałujecie, że nie osiągnęliście więcej z Traumą? Tylko na dobrą spra ja uważam, że osiągnęliście ogromnie dużo. Szacunek wśród fanów. Tego nie da się wyrazić lajkami czy ilością udostępnień.

Mister: Nie ma czego żałować. Okazuje się bowiem, że muzykowanie, które niewinnie zaczęliśmy w latach osiemdziesiątych jako nastolatkowie, przeistoczyło się w niezwykłą przygodę, która przecież trwa po dziś dzień. Wiele razy byliśmy pod wozem a, może tak naprawdę nie byliśmy  nawet na nim. Nigdy nie było to celem nadrzędnym, dla naszej ekipy. Kulamy ten Traumatyczny majdan, sami bez jakiegokolwiek wsparcia profesjonalnego managementu, czy agencji, a to jest jak walka z wiatrakami. Wciąż jednak jesteśmy i trwamy przy tym, co zaczęliśmy przed laty. Prawda jest taka, że zawsze dawaliśmy z siebie wszystko na każdym gruncie, który dotyczył Traumy, ale też nie zawsze wychodziło to jak powinno. Nie zamierzam jednak stękać i narzekać, bo nie czuje żalu czy zawodu z tym związanego i nie mam pretensji o taki stan rzeczy do nikogo, bo każdy jest kowalem własnego losu. Tak, to prawda, mamy rzesze oddanych fanów na całym świecie, którzy uwielbiają muzykę Traumy i to jest najcenniejszy plon naszej pracy na gruncie naszego zespołu.

Zdajecie sobie sprawę, że pewnie średnia wieku Waszych fanów to pewnie 40+… Czy reedycja to taki ukłon w ich stronę, czy po prostu szansa na lepsze zaprezentowanie tego, co macie w przyszłości pokazać…

Mister: Masz rację, sporo widzę na naszych koncertach moich rówieśników, ale są też młodsze osoby, ciekawe tego, jak prezentujemy się na żywo. Nie prowadzimy jednak żadnych statystyk i szczegółowych obserwacji pod tym kątem, bo najważniejsze, żeby na koncertach po prostu ludzie byli a ich wiek to drugoplanowa rzecz. Często widzę ostatnio kolesi, którzy wiele lat temu umoczeni byli w podziemiu w rożnym charakterze, ale wracają po latach, bawiąc się w pisanie, organizowanie koncertów, wydawanie płyt etc. i oni nas dobrze znają, pamiętają czasy Invisible Reality i faktycznie wydając tą reedycje naszego pierwszego materiału, mogliśmy celować w to środowisko świadomie, ale uwierz, zrobiliśmy to po prostu, żeby nasi fani mogli zaopatrzyć się w oficjalne wydawnictwo, a nie zadowalać się mp3 zassanymi z sieci. Ta sytuacja dotyczy kilku starszych wydawnictw Traumy, bo od lat są już niemal nie osiągalne.

Trauma Logo_znakParę słów jeszcze o wydaniu płyty: na wkładce wyjaśniłeś, co i dlaczego się stało. Ale może skuszę Cię na nieco szersze opowiedzenie, co i jak wówczas zaszło. Swoją drogą: Morbid Noizz stracił potem prawa do tego materiału? Nigdy oryginalnej kasety nie dorwałem, kumpel miał ją przegraną. Dopiero po latach kupiłem wydany przez Pagan mini album Daimonion, gdzie ten materiał był dodany jako bonus.

Mister: No faktycznie obszernie opowiedziałem o kulisach powstania tych utworów we wstępie, które znajduje się we wkładce do tego wydania Invisible Reality. Nie wiem w sumie co byś chciał jeszcze usłyszeć na ten temat. Materiał powstał jeszcze pod starym szyldem Thanatos. Graliśmy wówczas w trzy osobowym składzie w którym odbywaliśmy kilka prób tygodniowo, przez bardzo długi czas. W efekcie wypracowaliśmy rodzaj muzycznej symbiozy między nami i przełożyło się to bardzo wyraźnie na jakość utworów, które wówczas skomponowaliśmy. Wykonawczo to była po prostu petarda, co łatwo zweryfikować po materiale Promo 1991. Ten materiał został nagrany w 100% na żywo bez użycia wieloślada i dogrywania czegokolwiek w późniejszym czasie. Postawiliśmy przed sobą jakiś radiomagnetofon typu Grundig i nagraliśmy na kasetę zakupiona dzień wcześniej w Pewex-ie zapis tejże próby. Byliśmy otrzaskani wykonawczo z tymi utworami, więc przy nagraniu poszło pewnie i gładko, niczym w toalecie po porannej kawie he he. Ten luz, feeling i pewność czuć w tych nagraniach i robi to na mnie wrażenie nawet po tych 25 latach. Byliśmy wówczas młodymi chłopakami, ale cisnęliśmy na każdej próbie uparcie poszczególne frazy, aby brzmiały jak należy. Musieliśmy sami uzbierać kasę na studio z naszych kieszonkowych, dorywczych prac w wakacje etc. Gromadzenie funduszy zajęło dość sporo czasu, więc sesję nagraniową mogliśmy rozpocząć dopiero w maju 1992 roku, wtedy tez zmieniliśmy nazwę z Thanatos na Trauma, co było konieczne. Wybraliśmy studio Polskiego Radia w Olsztynie i producenta Ryszarda Szmita, który miał spore doświadczenie, choć niekoniecznie w nagrywaniu metalu. Ale był bardzo otwartą osobą, więc zrozumiał w lot o co nam chodzi. Efekt, jaki udało się uzyskać, przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. Nowy materiał zabrzmiał jak zachodnie produkcje z tamtego czasu. Z miejsca zainteresowało się Traumą kilka firm fonograficznych.  Prowadziliśmy rozmowy z Carnage rec, Sick rec. Podpisaliśmy nawet już kontrakt z SPV Poland na wydanie Invisible …,ale byliśmy zmuszeni go zerwać. Finalnie związaliśmy się z Loud Out rec/ Morbid Noizz prod. i to oni ostatecznie wydali w czerwcu 1993 roku Invisible Reality. Nie mam wiedzy na temat planów, jakie mieli panowie z Morbid Noizz prod. ale na pewno nie myśleli o ponownym wydaniu kasety czy CD. Była jeszcze w 1998 roku reedycja Invisible Reality w barwach Pagan rec. ale wówczas był on tylko bonusem do nowych utworów z Daimonion. Teraz doczekaliśmy się wydania tego materiału w pełnej krasie, jako danie główne i jesteśmy tym faktem niezmiernie usatysfakcjonowani.

Musiałeś mieć niezłą frajdę przekopywać swoje archiwum, by wybrać te parę fotek na potrzeby wkładki.

Mister: Nie inaczej. Rzadko nurkuję w swoich starych szpargałach, ale kiedy zacznę, to po prostu pochłania mnie to bez reszty i praktycznie znikam w odmętach wspomnień na długi czas. Oglądam stare fotosy, których uzbierało się przez te wszystkie lata całkiem spora ilość. Słucham archiwalnych kaset, na których nagrywałem przed laty próby zespołu, przeglądam zeszyty w których pisałem niegdyś teksty dla Thanatosa a później Traumy etc. Przyznam, że jest to przyjemne zajęcie i zarazem sentymentalna podróż do przeszłości.

13918389_1164963376876389_989556282_oSakramentalne słowo na koniec: co dalej, kiedy konkrety, no i kiedy wreszcie trasa po Polsce?

Mister: Przede wszystkim dzięki za możliwość zaprezentowania w magazynie Kvlt Traumy, ale i ciekawą rozmowę. Jednocześnie mam nadzieje, że nie zanudziłem czytelników Kvlt mag. swoimi  wspomnieniami. Tradycyjnej trasy dzień po dniu, non stop to raczej nie będzie, bo czasy się zmieniły i w środku tygodnia ludzie nie są zainteresowani ciąganiem się po klubach., skoro rano trzeba wstać do pracy. W czerwcu rozpoczęliśmy Invisible Reality Tour rajdem po północy kraju w towarzystwie Insidius i Ashes i od sierpnia ruszamy znowu kontynuując naszą krucjatę w innych miastach. Mamy zabukowane koncerty do późnej jesieni i będą one miały formę weekendową jak dotychczas również w towarzystwie Insidius i kilku innych kapel. Na przyszły rok planujemy kilka niespodzianek, ale na razie nie mogę o tym mówić, bo nie będzie elementu zaskoczenia.

 

 

 

Tomasz
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , .