Aceptic Goitre – „The Graduation Frenzy” (2014)

Kontynuujemy cykl produkcji Rotten Music. Dla opóźnonych z moimi materiałami: to znaczy, że dalej siedzimy w brutalnym ścierwowisku. Dzisiaj będzie znowu grecko i znowu Aceptic Goitre, którego splitem z The Anal Treatment XXX-Perience zajmowałem się tutaj. Tym razem pod tasak leci pierwszy pełniak patologów z Aten, nawet bardziej chory niż poprzednie dzieła (czyli wspomniany split i EP-ka). Popcorn w dłoń i zaczynamy.

Od czasów Gangrenous Mass from Axe & Hook Ejaculation dużo w twórczości się nie zmieniło. Oliwkarskie duo dalej gra łomocze napierdala brutalniej niż 90% muzyki uznawanej za mocną. Tak, tak, robaczki, płyta należy do slamowej odnogi death metalu i swoim slamem wywala z butów. Recenzując zalinkowanego spliciora stwierdziłem bodajże, że Aceptic Goitre (przetłumaczyłbym jakoś, ale mój angielski w starciu z tą patologią zakwiczał i schował się pod fotel) nosi niczym Kraanium. Tezę podtrzymuję, aczkolwiek w niektórych aspektach Norwegowie wyprzedzają Greków o kilka długości uciętych kończyn, niemniej o tym zaraz. Riffy ciągle stoją na wysokim poziomie, bujając kiedy trzeba i czasami zaskakując jakimś technicznym wygibasem, perka jest dokładnie taka, jakiej trzeba, a wokal to kwintesencja świńskiego grania. Naprawdę wielki szacun dla panów, którzy już po roku działalności potrafią wydawać takie krążki. Gdy AC przywali groovem (The Burning, Slay The Prom Queen i wiele więcej) to nie ma chuja we wsi, trupy padają. Pewnie, innowacyjne to nie jest, ale od kiedy slam ma być innowacyjny? Slam ma ciąć i rąbać każdym dźwiękiem, miażdżyć uderzeniami perkusji i dławić voxami, a Aceptic Goitre robi to dokładnie tak, jak trzeba. Do tego trwa, ile trzeba i jest wystarczająco zróżnicowane, by nie nudzić. Cud, miód, paluszki.

Czy nagranie ma jakieś wady? Tak, ma. Jedną, ale cholernie rzucającą się w uszy. Mianowicie mowa o produkcji. Już na Gangrenous Mass… produkcja była syfiasta, ale teraz to już gnój nie z tej ziemi. To już nie jest brzmienie piwniczne, tylko latrynalne. Ja rozumiem, warunki domowe, ograniczenie sprzętu, no ale kurwa… serio? Na bank komuś po prostu się nie chciało robić. Ostry niedobór dołu, świszczące talerze, brzmienie gitar na poziomie Afganistanu. Voxy jeszcze jako tako, ale tu z kolei jest za dużo ekspozycji i zazwyczaj gardłowy przyćmiewa całą resztę. Gary podczas blastów zresztą też przyćmiewają, a tych na nagraniu jest sporo.

Niby tylko jeden mankament, ale psuje krwi naprawdę porządnie. Materiał jest prawdziwie bueno i szkoda, że brzmienie tak go psuje. Zastanawiam się nad jakąś petycją do Greków o ponowne nagranie i wydanie, może też zrzutką na prawdziwe studio. Bo poza produkcją wszystko chodzi genialnie i niczego nie brakuje. O własnie, prawie zapomniałem: The Graduation Frenzy raczy nas jeszcze jednym, moim zdaniem wspaniałym prezentem. Mianowicie, listą gorehorrorów z 70’tych i 80’tych, których panowie używali jako inspiracji poszczególnych utworów. Świetna sprawa, sam dowiedziałem się o kilku nowych must-watch pozycjach, a w takich klimatach siedzę naprawdę głęboko. Gdyby produkcja była lepsza, bez wahania dałbym mocne 9/10. Teraz będą dwa oczka mniej, modlitwa o re-recording i kupa oczekiwań na nowy materiał.

 

Ocena: 7/10

Kapitan Bajeczny
Latest posts by Kapitan Bajeczny (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , .