Gorgoroth „Instinctus Bestialis” (2015)

Wiele żółci i pomyj recenzenci zdążyli już wylać na najnowszą propozycję Norwegów z Gorgoroth. Niektórzy wręcz prześcigali się wzajemnie zarzucając tej płycie m.in. monotonię, brak oryginalnych pomysłów, słabe zróżnicowanie numerów, nadmiar blastów (sic!) czy wreszcie „suchość” produkcji i brzmienie charakterystyczne dla szwedzkich kapel death metalowych. Część z tych zarzutów w pewnym stopniu znajduje potwierdzenie na Instinctus Bestialis, inne są absurdalne i szkoda o nich rozprawiać. Warto jednak spróbować spojrzeć na te 31 minut black metalu w nieco inny sposób…

Gorgoroth nie jest już tym samym zespołem, który nagrał Antichrist, Under The Sign Of Hell czy moją ulubioną Ad Maiorem Satanas Gloriam. Ponad dwadzieścia lat na scenie, zmiany składu, kontrowersyjne przedsięwzięcia i pomysły (jak te nieszczęsne ponowne nagrywki „Under…” z 2011) roku odcisnęły na zespole piętno, które dla niektórych może być skutecznym powodem do nie sięgnięcia po Instinctus Bestialis. Nie jest to jednak dla mnie wystarczające uzasadnienie, bo jest to płyta dobra, solidnie skomponowana i nagrana. Oczywiście, że nie ma tej młodzieńczej witalności z lat 80-tych czy wściekłości, którą jeszcze 10 lat temu Gorgoroth w sobie miał. Ale to nie oznacza, że począwszy od Radix Maliorum przez Burn In His Light czy na Awakening skończywszy nie ma w muzyce Norwegów pazura. Wręcz przeciwnie! Kompozycje są zwarte, faktycznie może przykrótkie, ale przez to bardziej spójne i intensywne. Wokale Atterignera są dobre, czasami zaskakująco dobre i na pewno świetnie spinają cały przekaz Instinctus Bestialis. Nie ma tu wielkiej spontaniczności, jest trochę rzemieślniczego podejścia i nadmiernego „cyzelowania”, ale wcale nie odbiera muzyce zespołu ekspresji. Wręcz przeciwnie. Jest stanowczo, wściekle i „prosto w pysk”. Czyli tak jak w nowoczesnym black metalu być powinno.

Ta płyta zwróciła mi uwagę na jeden, pozornie oczywisty, fakt: muzycy tudzież zespoły się starzeją. Nasi bohaterowie się starzeją a my starzejemy się wraz z nimi. Podświadomie wypieramy ten fakt i za każdym razem uciekamy w przesłość do naszej „safety zone” – czasów świetności owych zespołów, których muzykę poznawaliśmy będąc pryszczatymi nastolatkami… Pewnych rzeczy nie można przeżyć dwa razy. Jeśli to rozumiecie, to będziecie potrafili docenić takie krążki jak Instinctus Bestialis.

Ocena: 7/10

Fabian Filiks
(Visited 6 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , .