Vader – „Solitude In Madness” (2020)

Długo tak nie czekałem na płytę Vadera jak na Solitude In Madness. Dobrze rokująca Epka Thy Messenger, stabilny skład i mocna kondycja koncertowa w ostatnich latach silnie zaostrzyły mój apetyt na pełny album. Ostatni długograj Empire w moim uznaniu pozostawia wiele do życzenia, więc tym bardziej liczyłem, że zespół wróci na najwyższe obroty z nowym wydawnictwem. I okazuje się, że nie były to złudne nadzieje. Płyta wydana zostanie przez Nuclear Blast dnia 1 maja roku bieżącego, za jej brzmienie odpowiedzialny jest Scott Atkins (Cradle of Filth, Sylosis, Behemoth, Benediction) z Grindstone Studio, a za imponującą okładkę Wes Benscoter (Cattle Decapitation, Slayer, AC/DC, Black Sabbath).

Z pewnością wielu spodziewa się po Solitude In Madness drugiego Litany, czas trwania płyty (29 i pół minuty) i fakt nagrania na poprzednim materiale tej kompozycji mógł implikować takie przypuszczenia. Ten trop jednak nie jest w stu procentach dobry, Solitude faktycznie okazało się w dużej mierze i w dwóch słowach – szybkie i pozbawione skrupułów jeśli chodzi o ciężar, lecz Litany jest bardzo oszczędna w środkach, żeby nie napisać uproszczona – bardzo bezpośrednia. Przy okazji nowej płyty Peter sięgnął znacznie głębiej w historię Vader i postarał się, by przywołać także ducha muzyki z przełomu The Ultimate Incantation, Sothis, De Profundis, przez co kompozycje zbudowane są na wręcz thrashowych riffach, które zostały włożone w death metalowe tempa i standardy. Mnie najmocniej takie rozwiązanie kojarzy się z klimatem legendarnej Morbid Reich, oczywiście jakość nagrania nie ma z tym nic wspólnego, ale materiał w moim uznaniu w wielu fragmentach ma podobny, klasyczny wydźwięk.
Całość otwierają piekielne i całkowicie bezlitosne kompozycje Shock and Awe, Into Oblivion i znany z Ep Thy Messenger Despair. W granicach dwóch minut pokazują pełną furię, jaką potrafi rozpętać Wiwczarek i spółka, James Stewart pruje blastami w nienagannym stylu, riffy tną szybkimi biczami – te utwory istotnie mają sporo wspólnego z Litany, ale także z Black To the Blind. Są proste, mocne i bardzo dobre. Przy okazji czwartego Incineration of the Gods zaczyna się przygoda w bardziej zróżnicowanych tempach. Utwór zaczyna siarczysty i wręcz generyczny dla Vader wałek rodem z dwóch pierwszych płyt; ta kompozycja musi znaleźć się w setliście koncertowej, ponieważ ma szansę unieść ciężar obok klasyków takich jak Dark Age czy Silent Empire. Perełka wśród dobrych kompozycji.
Z numerem piątym pojawia się Sanctification Denied ze wstępem przypominającym Blood of Kingu, jeden z wolniejszych, lecz nadal death metalowy z bardzo ciekawą środkową częścią i wgrywkami solowymi. W podobnym klimacie utrzymany jest także następny And Satan Wept, który oferuje ciekawe zmiany tempa i ukłon w stronę rasowego thrashu. Po nim na uwagę zasługuje następny numer, znany z poprzedzającej album Epki Emptiness (poza znacznie lepszym brzmieniem niewiele się różni od wersji wcześniejszej), który jest jednocześnie najlżejszym utworem, bo nawet przy coverze Acid Drinkers wypada dosyć heavy metalowo. No właśnie, też byłem zaskoczony. Na Solitude In Madness Vader postanowił umieścić swoją wersję Dancing In the Slaughterhouse, którą możecie znać z albumu ku czci Acid. Ja nie znałem. Cover oczywiście jest poprawny, ale nie wiem, czy ustawiony w dobrym miejscu płyty. Pojawia się jako dziewiąty w jedenasto-utworowej playliście i pomimo tego, że mi się podoba, trochę wybija z rytmu, bo po nim startuje kolejny rzeźnik Stigma of Divinity i zamykający w thrashowym stylu Bones.

Wnioski z zapoznania się z Solitude in Madness wyciągnąłem następujące: Vader jest w świetnej formie, nowe dźwięki to dobitnie pokazują. Zmiana studia równie dobrze wpłynęła na jakość muzyki, uwydatniając jej moc i siłę. Wiele nowych pomysłów doskonale współgra z korzeniami zespołu i jest to bardzo miły ukłon w stronę fanów, którzy niewątpliwie to docenią. Za nieznaczne minusy uznaję ww. miejsce coveru Acid Drinkers – można to przeżyć bez narzekania, lecz sądzę, że psuje trochę spójność albumu, oraz dość oszczędną w czasie trwania porcję zupełnie nowej muzyki. Z tej sytuacji skorzystają ludzie, którym wymknęła się Epka Thy Messenger. Nie zmienia to faktu, że jestem albumem zachwycony i zadowolony z kierunku, w jakim Peter go poprowadził.

Ocena: 9,5/10

Vader na Facebook’u.

Nowy album i merchandise można zamówić w pre-orderze w sklepach:

Vader Store

Mystic.pl

oraz w Nuclear Blast Records


(Visited 31 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , .