Dead Letter Circus: „Muzyka łączy, istnieje dla nas wszystkich”

Dead Letter Circus, australijska formacja, która istnieje od 2004 roku, zadebiutowała dopiero w 2010, a dziś wystąpi pierwszy raz w Polsce. W Australii prawie bogowie – pierwszy album This Is The Warning gościł na 2 miejscu australijskiej listy najlepiej sprzedających się albumów w ogóle, The Catalyst Fire zrobił zamieszanie także poprzez silny przekaz i mocne teksty. Dyskografię zespołu zamyka album Aesthesis z 2015 roku, który muzycy nadal promują, tym razem w Europie. Dead Letter Circus są mało popularni w naszym kraju, a warto zwrócić uwagę na tę mieszankę progresywnego rocka z elektroniką, okraszoną świetnym, czystym wokalem Kima Benzie. Zespół w wywiadach często wymienia jako inspiracje takie zespoły jak Tool, Deftones, Soundgarden, Radiohead, Pearl Jam, a także Massive Attack i Nine Inch Nails. I krótko mówiąc wszystko się tu zgadza.

Z muzykami, dzięki uprzejmości agencji PW Events, udało mi się zamienić pięć słów przed dzisiejszym koncertem we wrocławskim Firleju. Hope you enjoy it!

Interview with Dead Letter Circus in English

Witam Panowie! Bardzo się cieszę, że w końcu udało Wam się odwiedzić Europę. Czekam na Wasz występ w Polsce od czasów albumu The Catalyst Fire i w końcu nadchodzi ten moment! Powiedzcie, jak Wam się podoba publika na Starym Kontynencie? Widać jakieś różnice? W Australii jesteście gwiazdami, natomiast Europa to chyba nowe terytorium.

DLC: Jesteśmy w trasie od około tygodnia i już możemy powiedzieć, że jest niesamowicie! Odkrywanie „nowego terytorium”, jak to ujęłaś, jest zawsze orzeźwiające i ekscytujące. To jakby cofnąć się do czasu, w którym zaczynaliśmy grać, ale poziom umiejętności i doświadczenia jest już inny. Ten moment, kiedy publika pierwszy raz doświadcza spotkania z zespołem, jest wyjątkowy.

Graliście wspólne trasy z Muse czy Linkin Park. W kolejnych zagraliście m.in. z Periphery czy Born of Osiris. Totalny rozstrzał. Jak tego typu trasy odbieracie? Jakieś szczególne doświadczenia, wnioski?

DLC: Uczymy się czegoś nowego za każdym razem, występując z tym czy innym zespołem, czasami lekcja jest duża, czasami mała. Muzyka to piękna, święta rzecz, która istnieje dla nas wszystkich. Rzeczywiście zespoły, z którymi zagraliśmy grają bardzo różnie, lecz ludzie szaleli na Born Of Osiris równie energicznie jak na Linkin Park. Muzyka łączy, to bardzo potężna siła.

Wolicie mniejsze kluby czy stadionowe giganty?

DLC: Różnice są znaczące i to jest piękne. Głośne reakcje publiki, wiwatowanie na stadionowych koncertach, naprawdę wpływa na ciebie na scenie, to jest nie do opisania. Jednak absolutnie uwielbiamy koncerty klubowe za ten rodzaj pewnej intymności między nami a tłumem.

W Polsce jesteście po raz pierwszy, więc powiedzcie proszę, jak Was scharakteryzować? Spotkałam się z określeniami, że jesteście prog-rockową kapelą, nawet metalową, ale nie do końca się z tym zgadzam.

DLC: Czulibyśmy się dumni, gdyby można było o nas powiedzieć, że jesteśmy bandem o unikatowym brzmieniu, które nie pasuje do żadnych definicji. Jedno, co zawsze staramy sobie uzmysłowić podczas pisania muzyki, to sentencja: „twórzmy dla przyszłości w przestrzeni, która jeszcze nie istnieje”.

Interesujące, jak bardzo ostatni album jednak różni się od dwóch poprzednich. Wydaje się bardziej stonowany, momentami nawet zakręcacie w stronę pop-rocka. Zgadzacie się?

DLC: Trudno nam tak naprawdę się określić. Po prostu staramy się iść za naszym poczuciem muzyki, nie powtarzać się albo pozostać w strefie, której najlepiej się czujemy. Jedno, co jest na pewno oczywiste i co mogę powiedzieć o ostatniej płycie, to że utwory są bardzo spójne i powstały „wokół” wokalu. To nie było zamierzone, po prostu tak się stało.

No właśnie. Jak wygląda proces komponowania w Dead Letter Circus? Najpierw melodia potem tekst? Jakie są Wasze inspiracje do pisania muzyki?

DLC (Kim): Z każdą piosenką jest inaczej, to zależy, czy powstają od pomysłu linii wokalnej czy instrumentalnej. Generalnie zaczynamy od małych pomysłów, siadamy wspólnie i rozwijamy idee godzinami, razem. Jeśli chodzi o wokale, najpierw tworzę linię melodyczną, a następnie piszę tekst. Pisanie muzyki jest jak moje powiązanie z tym światem, którym się dzielę w bardzo specyficzny, święty sposób. Zawsze myślę, że pisanie to ścieżka do szczęścia, a teksty to po prostu zwykle „ja”, próbujący odnaleźć właściwą drogę w życiu.

Promujecie ostatni album, zatem szybka piłka: Co oznacza nazwa ostatniego albumu Aesthesis? Przyznam, że trochę mi zajęło odszukanie właściwego znaczenia, a i tak nie jestem jego pewna.

DLCAesthesis to świadomość stymulacji sensorycznej. Doświadczasz takiej świadomości, kiedy słyszysz dźwięk, dotyk na ramieniu, a może nawet uczucie (uświadomienie sobie) intuicji.

Wszystkie Wasze albumy opiewają w konkretny koncept. W This is the Warning (2010) chodziło o „przebudzenie” , zauważenie, że możemy być zmanipulowani, jesteśmy coraz bardziej zapatrzeni w siebie. The Catalyst Fire (2013) jest jakby kontynuacją takich rozważań, i wielu z nas w końcu zauważa, że możemy się nie godzić na mechanizmy rządzące tym światem. Jak się sprawa ma do Aesthesis? Czy nie do końca podążam we właściwym kierunku?

DLC (Kim): Bardzo blisko, moja droga. Aesthesis najogólniej, włączając w cały zamysł grafikę, to przekonanie, błaganie, żeby wrócić do decydowania sercem zamiast głową. Twoje pierwsze myśli, kiedy intuicja cię prowadzi lub ostrzega przed czymś, zanim Twój umysł przekona Cię podążać w innych kierunkach. Twój umysł jest programowalny i często kierowany strachem. Twoje serce jest czyste i nieprzekupne.

A jak się sprawa ma do całego wydawnictwa. Warto inwestować w dodatkowe wkładki do albumów, książeczki? Co jest najważniejsze w przygotowaniu całego albumu?

DLC: Muzyka! (śmiech) Cała reszta jest na drugim miejscu.

Wasze klipy są również doskonale przygotowane. Łatwo napisać scenariusz do piosenki?

DLC (Kim): Dzięki. To jest część, którą naprawdę lubimy, bo stanowi rozszerzenie znaczenia utworu. Czy łatwo?…uwielbiam robić klipy!

A co myślicie o promocji internetowej typu youtube, spotify, gdzie za darmo można przesłuchać całe albumy?

DLC: Jest darem i przekleństwem. Zespół nie zarabia z tego pieniędzy, ale płaci za nagrania, które kosztują pieniądze, żeby je stworzyć.

Jak według Was wygląda obecnie kondycja muzyki rockowej w szerokim tego słowa znaczeniu. Rock is dead czy jednak odrodzenie?

DLC (Kim): (śmiech) no ciekawe. Rock nigdy nie umrze, tak długo, jak będą powstawać niesamowite utwory, a uważam, że jest jeszcze wiele przestrzeni w tej materii.

W jakim kierunku Wy chcecie podążać? Czytałam w wywiadach, że projekt Stand Apart EP (akustyczny, 2014) wyjątkowo przyjemnie się tworzyło. Opowiedzcie coś o tym.

DLCStand Apart EP to był krótki eksperyment i miła przerwa, pokazanie innej strony zespołu. Planujemy coś specjalnego w następnym roku, w kwestii akustycznej też. (ciiii)

Wróćmy jeszcze na chwilę do aktualnej trasy Dead Letter Circus. Planujecie jakieś niespodzianki? Wizualizacje? Wyjątkowe kolaboracje na scenie?

DLC: Przybywamy „na surowo”, dokładnie tak, jak zaczynaliśmy w Australii – muzyka i pot!

Znacie jakieś polskie zespoły, które doceniliście? Szczególnie polecam zespół Disperse, który będzie Was supportował we Wrocławiu. Myślę, że Wam się spodoba.

DLC: Disperse jest jednym z najlepszych zespołów, jakie w ogóle widzieliśmy!

Świetnie! Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia!

DLC: Do zobaczenia!

Dead Letter Circus - koncert

(Za konsultację w tłumaczeniu dziękuję Justynie Pietrzak)

Joanna Pietrzak
Latest posts by Joanna Pietrzak (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , .