Kalt Vindur: „jest agresywniej i mroczniej”

kalt vindur

Kalt Vindur trzyma się trochę z boku sceny metalowej w Polsce, choć zasługują moim zdaniem na uwagę. Nowe, drugie wydawnictwo „…And Nothing Is Endless” to nie jest łatwy album i chyba mnie tym nieco urzekł. Nowa wytwórnia, nowe pomysły, ale w sprawdzonym składzie, nowe okoliczności promocji. O zagmatwanej kwestii z nazwą zespołu, komponowaniu muzyki, promocji w czasach pandemii, jak i popremierowym optymizmie rozmawiam z Arturem „Svartem” Szydło – kompozytorem i gitarzystą podkarpackiego black metalowego zespołu Kalt Vindur.


Cześć Artur! Na początek trywialna kwestia –  pytanie o nazwę zespołu. Kalt Vindur z islandzkiego oznacza „zimny wiatr”, jednak przy okazji premiery klipu do Eyes Ov Gods okazało się, że właściwe tłumaczenie 1:1 to Kaldur Vindur. To jak jest w końcu?

Witaj Piotrze. Nie czuję się specjalistą od języka islandzkiego. Nazwa zespołu to nazwa, należy traktować ją jako „własną”, a ta może być specjalnie zmieniona w pisowni. W tym przypadku można także podejść do nazwy jako zbioru słów w dwóch językach niemieckiego i islandzkiego, a wtedy wszystko będzie poprawnie (śmiech).

Więc skąd pomysł na taką nazwę, czy określa ona charakter obszaru, skąd pochodzicie, czy chodzi o zupełnie coś innego?

Prawdą jest, że na Przełęczy Dukielskiej i okolicy wieje cholernie mocny i zimny wiatr, szczególnie w okresie jesienno-zimowym, jest to uciążliwe, ponieważ częściej wieje niż nie wieje, a gdy dodać do tego ulewny deszcz lub śnieg to są to warunki okrutne. Uważam, że nazwa jest adekwatna do naszego regionu pochodzenia, a także Kalt Vindur to bardzo dobrze brzmiąca nazwa (śmiech). Dodam, że wymyślił ją U’reck z Lux Occulta.

We wkładce nowej płyty, jak i Waszym zespołowym Bandcampie jest pewna deklaracja: „The causative Spirit of music is Svart”. Czy to oznacza, że muzykę na płytę w 100% stworzyłeś sam? Ile do powiedzenia mają koledzy z zespołu?

Powiem kwieciście, że jestem kapitanem statku, którym steruje, by dopłynąć do odpowiedniego portu, ale każdy z załogi ma do wykonania swoje ważne zadanie. Praca wygląda w przybliżeniu w taki sposób, że przynoszę pomysły na utwór, na sali prób spotykam się z perkusistą, Xakhariash (Julian Zacharjasz) dorabia partie bębnów, a gdy to już jest gotowe, zaczyna się praca reszty zespołu, S (Szymon Hadała) układa partie basu, Ver (Marcin Borula) dodatkowe gitary, Celsus (Wojciech Kozub) pracuje nad wokalami już głównie w studio. Jest to szkic schematu, na którym w większości pracujemy, bardzo dobry, ponieważ nie spieramy się na próbach o to jaki riff ma być kolejny, nie tracimy czasu i energii, wszystko przebiega składnie i bez napięć – a to ważne.

kalt vindur artur "svart" szydło

Jako kompozytor muzyki starasz się słuchać przeróżnej muzyki, tak aby móc stworzyć coś unikalnego i maksymalnie ciekawego dla odbiorców, czy wręcz przeciwnie nie śledzisz tego, co wychodzi, żeby nie być za bardzo pod wpływem tego czy innego zespołu?

Owszem, słucham różnej muzyki, szkoda ograniczać się do jednego czy dwóch gatunków, jest tyle świetnej muzyki. Nie mam tendencji na poziomie świadomym do inspirowania się konkretnym twórcą czy zespołem i słuchanie różnej muzyki w tym pomaga.

A czy coś, czego słuchałeś w ostatnim czasie natchnęło Cię w szczególności? Coś, co wywołało tzw. efekt wow? Starasz się być na bieżąco z tym, co wychodzi w metalu czy chętniej od niego odpoczywasz, kierując się w nie-metalowe klimaty?

Słucham zarówno rzeczy nowych, jak i dobrze znanych, starszych płyt, lubię wracać do pierwszej zimno-falowej płyty Dead Can Dance, jak i nowszej Anastasis, oczywiście tych rzeczy jest mnóstwo. Sprawdzam co się dzieje w muzyce choć nie sposób być na bieżąco ze wszystkim, za dużo premier (śmiech). W tym roku słuchałem często najnowszej płyty Nomad, która jest bardzo dobra,  single Uada zapowiadające nowy album też są fajne, lubię nową płytę OdrazaRzeczom” jest to bardzo dobry powrót.

Pomysły na muzykę same „cisną Ci się na gryf” czy może tak jak Nihil (Furia) wędrujesz po karpackich lasach i szukasz inspiracji?

To najbardziej miła opcja, gdy dźwięki przychodzą niejako same, naturalnie, jednak nie zawsze tak jest, często trzeba się napracować, by te właściwe dźwięki popłynęły. Chodzenie po lesie czy góry i natura z pewnością inspirują, dostarczają energii, relaksu, jednak nie chodzę z gitarą po lesie (śmiech), ale zmiana miejsca komponowania bywa korzystna.

Na nowym albumie zrezygnowaliście z klawiszy, które na debiucie zarejestrował Jurek z Lux Occulta. Dlaczego?

Jedno, że chcieliśmy sprawdzić się bez wspomagania klawiszami, drugie, by być szczerym – Jurek niekoniecznie miał czas, aby nagrywać, więc nic na siłę, może jeszcze kiedyś spotkamy się razem na płycie Kalt Vindur, czas pokaże. Myślę, że dzięki temu też ta płyta jest inna, nie zaszufladkowaliśmy się jako zespół z klawiszami, choć nie wykluczam użycia tego instrumentu w przyszłości. Na nowej płycie jest miejscami bardziej agresywnie i mrocznie, ale to już sprawa kompozycji, nieważne, czy z klawiszami, czy bez.

kalt vindur band 2020

Nie ma klawiszy, ale urozmaiciłeś płytę fragmentami gitary klasycznej. W moim odczuciu pomysł trafiony w 100%, bo dodaje jej kapitalnego klimatu. Skąd ten pomysł?

Przyszło to naturalnie, w swoim arsenale w domu mam więcej gitar akustycznych niż elektrycznych, wiedziałem, że będę chciał wykorzystać ich brzmienie, szczególnie jednej z nich – jest to japońska gitara akustyczna o dużym pudle rezonansowym i nieznanym wieku, bardzo dobre drewno, dźwięki brzmią pięknie. Gitara, której życie uratowałem z pomocą mojego ulubionego lutnika Wojtka Bykowskiego, był to model 12-strunowy, jednak pudło rezonansowe było pęknięte i przerobiliśmy ją na tzw. 6-tkę. Grzegorz z Regnat Studio z przyjemnością przyjąłby ją na stałe do studia, jednak nie jest na sprzedaż 😉

Wróćmy więc do początków. Debiutancki krążek Delusions wydany w 2017 roku był dla mnie sporym zaskoczeniem (recenzja), jednak w nową płytę wgryzałem się dość długo. Nawet mój redakcyjny kolega w recenzji stwierdził, że album nie jest najłatwiejszą w odbiorze płytą. Skąd taki dysonans Twoim zdaniem?

Nie mnie oceniać oceny innych, ale jeśli nalegasz to w moim odczuciu „…And Nothing Is Endless” jest albumem bardziej bezpośrednim i dojrzalszym dla nas jako zespołu, choć na debiucie też były kompozycje zaawansowane w strukturze np. Fiery Storm…And The Light Is Gone, jak również Mantra. Nowa płyta jest miejscami agresywniejsza, szybsza, intensywniejsza, ale i pełna melodii i atmosfery. Moim zdaniem wokale zabrzmiały lepiej niż na debiucie, a istotną różnicą jest brzmienie, inny miks i mastering, jest więcej brudu i mocy, jednocześnie, nie pozbawiając materiału selektywności.

Przy produkcji nowej płyty zrezygnowaliście z Piotra Krygowskiego na rzecz Krzysztofa Kokosińskiego. Potrzebowałeś innego spojrzenia na muzykę Kalt Vindur?

Życie pokazało, że potrzebujemy innego spojrzenia na pracę. Piotr zabierał się za miks nie tak jak tego oczekIwaliśmy, co spowodowało, że po kilku miesiącach czekania zwyczajnie konieczne było znalezienie nowego człowieka do tej pracy. Okazało się, że z Krzysztofem Kokosińskim współpraca ułożyła się inaczej, dziś mogę powiedzieć, że to była wielka przyjemność, w trakcie miksu byliśmy w ciągłym kontakcie i na bieżąco ustalaliśmy, w jakim kierunku ma podążać brzmienie utworów. Dwa miesiące dłubania dały wreszcie bardzo dobry rezultat, a na przykład gitara basowa jest dużym atutem tego soundu.

W Polsce na black metalowej scenie powstaje sporo kapel, którym łatwo można zarzucić kalkowanie skandynawskiej grupy, mocne inspiracje Mgłą czy też Behemothem itd. Jak Twoim zdaniem zbudować unikalny styl? Wam się udało.

Dzięki, miło słyszeć, to duży komplement! Oczywiście do słuchaczy należy ostateczna ocena. Jeśli możemy mówić o unikalnym stylu to jest to moim zdaniem wynik budowania muzyki „na własną rękę” aniżeli chęć upodobnienia się do kogokolwiek czy też tworzenie muzyki w klimacie panujących trendów. Nadmierna inspiracja artystą „X” czy „Y” raczej nie sprzyja oryginalności. Delektowanie się różnymi gatunkami muzycznymi,  a także dbanie o wyrazistość komponowanych motywów czy łamanie własnych schematów jest jakąś receptą, która może przynieść korzystne efekty. Każdy ma swoją drogę, a ja taką widzę dla naszego zespołu.

 

kalt vindur live

Subcarpathian Black Metal – co to znaczy? Czyli to gracie?

Myślę, że fajnie jest się zdefiniować, odróżnić choćby niuansem w nazewnictwie, scena muzyki ekstremalnej jest rozległa, a słuchacz potrzebuje skojarzyć z czymś zespół by zapamiętać.

Obecnie przez trwającą nadal pandemię koronawirusa zespoły mają dodatkowo „pod górkę” ze względu na brak koncertów od marca br. Co prawda sytuacja się zmienia, ale nie wiadomo na jak długo. Czy poczyniliście jakieś szczególne kroki, aby w obecnej sytuacji nie dać o sobie zapomnieć i dotrzeć do odbiorców?

W obecnej sytuacji mamy ochotę zrobić kolejne klipy, by przy ich użyciu przedłużyć tzw. żywotność albumu, ewentualnie nagrać koncert live bez publiczności i opublikować w sieci. Cierpliwie czekamy na rozwój wydarzeń, choć wydaje mi się, że to szaleństwo szybko się nie skończy, obym się mylił.

kalt vindur 2020 album whp

Wracając do nowej płyty. Utwór The Golden Age, mocno się różni od pozostałych kompozycji. Słychać w nim burzumowy klimat. Czyżby został stworzony w innym czasie niż pozostałe kawałki?

Tak, The Golden Age powstał w czasach pierwszej płyty ale nie umieściliśmy go na debiucie, potrzebował odleżeć swoje, by w końcu uwieńczyć naszą drugą płytę, to próba sprawdzenia się w innym graniu niż zazwyczaj to robimy, i chyba całkiem dobrze nam to wyszło.

Debiut wydaliście w undergroundowej Mara Productions, zaś nowy longplay udało Wam się wypuścić nakładem Witching Hour Productions. Jak doszło do Waszej współpracy?

Udało nam się sprawić by materiał został przesłuchany przez Bartka, a jest to niemałe wyzwanie, ponieważ kapel wysyłających swoje nagrania do wytwórni są dziesiątki, a może nawet setki. Jak się okazało materiał mu się na tyle spodobał, że postanowił go wypuścić z logo WHP.
Szukaliśmy również wydawcy poza granicami naszego kraju, jednak okazało się, że wytwórnie mają w większości zapełniony grafik wydawniczy do końca roku, a nawet dalej. Mogę powiedzieć, że wydawcy zagraniczni jednak częściej odpowiadają na zgłoszenia zespołów niż nasi krajowi.

kalt vindur whp release premiera 2020

Sporo muzycznych premier zostało przełożonych, niektóre nawet na początek 2021 roku. Nie baliście się wydać płyty w tak trudnym czasie?

Analizując to, co dzieje się przez ostatnie miesiące, tzn. lockdown i wszelkie ograniczenia wolności, uznaliśmy okres wakacyjny czasem rozluźnienia, który   jest znacznie lepszym terminem do wydania albumu. Normalnie, tzn. bez tej całej pandemii, zapewne poczekalibyśmy do jesieni z tego względu, że letni okres fani zazwyczaj spędzają na festiwalach, a jeśli festiwale zostały odwołane, to zdecydowaliśmy, że to dobry czas, aby wypuścić naszą nową muzykę. Wydaje mi się, że obecnie ludzie pozbawieni koncertów mają więcej czasu śledzić to, co się dzieje w muzyce, tak więc i szanse na zapoznanie się ich z naszą płytą są większe. Poza tym możni tego świata zapowiadają na jesień jeszcze większą zarazę, więc może być mniej wesoło, stres, przerażenie, frustracja, problemy finansowe, a to nie wpływa dobrze na ludzi.

„.​.​.​and Nothing Is Endless” wyszedł na kasecie i CD. Taśma wraca do łask, a jak wyglądają szanse na wydanie tego materiału na wosku?

Wszystko zależy od popytu na dwa powyższe nośniki, jeśli będzie w tym temacie dobrze, to myślę, że to kwestia czasu i …And Nothing Is Endless zacznie kręcić się na winylu.

 

Czy w związku z tym planujesz wcześniej rozpocząć prace nad nowym materiałem? Masz już jakieś pomysły na nowe wydawnictwo?

Jeśli chodzi o kolejny album to zbieram pomysły. Mam zamiar tym razem odrobinę inaczej popracować nad kompozycjami, ale jest zbyt wcześnie by mówić o konkretach. Jednak przy pomyślnych wiatrach może nawet w 2021 r. wejdziemy do studia, ale zaznaczam przy pomyślnych, a że u nas na wiatr można liczyć to już wiesz (śmiech).

W notce prasowej wysyłanej przez wydawcę jest napisane, że jesteście spadkobiercami legendarnego zespołu Lux Occulta. Jak się do tego odnosisz?

Szczerze powiedziawszy to tego elementu przy okazji wydania płyty nie omawiałem z wydawcą więc domyślam się, że jest to w pewnym stopniu zabieg marketingowy. Dzięki temu wytwórnia może łatwiej zainteresować ludzi młodym zespołem. Dla nas napisanie notki prasowej mogłoby okazać się dość trudne z powodu braku dystansu do naszej muzyki dlatego dobrze, że zajął się tym doświadczony człowiek z wytwórni. Bartek słuchał tego materiału zapewne niejeden raz, więc jeśli wyczuł w naszej muzyce ducha Lux Occulta to jest to dla nas bardzo duży komplement. Jeśli ktokolwiek widzi w nas kontynuatorów L.O. to jest nam miło, ponieważ był to jeden z najciekawszych bandów nie tylko polskiej sceny metalowej. Szczerze mam nadzieję, że wezmą się do pracy i nagrają kolejną znakomitą płytę, z którą pojadą w trasę koncertową i tego im życzę!  A realnymi spadkobiercami Lux Occulta będziemy wtedy gdy przejmiemy ich fanów (śmiech).

Czyli nie podeszła ostatnia płyta Kołysanki?
Wręcz przeciwnie podeszła mi bardzo, „Kołysanki” to świetna ambitna płyta jednak teraz mam ochotę na płytę metalową a koncerty byłyby wisienką na torcie (śmiech).

A czy masz jakieś informacje „z pierwszej ręki” odnośnie jakichkolwiek ruchów w zespole?

Podobno chłopaki nadal nie mogą się zdecydować czy wracać (śmiech).

Piotr
Latest posts by Piotr (see all)
(Visited 51 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , .