tsar: „Muzyka pełna klimatu”

W grudniu ubiegłego roku, w poznańskim klubie Schron zagrała nieznana mi wcześniej post-rockowa formacja tsar. Koncert wywarł na mnie tak ogromne wrażanie, że zaraz po nim umówiłem się na wywiad. Na pytania odpowiadał Maks Posio.

 

Tym razem wywiad zaczniemy trochę „od tyłu:. Panowie, wczoraj na koncercie w Poznaniu totalnie mnie (przepraszam ale muszę) ROZJEBALIŚCIE. Ten bis to był wylew energii na scenie, to coś niecodziennego mówiąc w kontekście zespołu oscylującego wokół muzyki post-rockowej. Zaplanowane działanie czy spontanicznie odegrany utwór? W ogóle…tego kawałka nie ma na Waszej debiutanckiej płycie. Co to za utwór?
Utwór nazywa się K/M i pochodzi z naszej pierwszej EP. W wersji live jest trochę bardziej żywiołowy. Zdecydowanie lubimy improwizację, dlatego grając na żywo zostawiamy sobie na nią trochę miejsca.

Koncertowe wizualizacje. Czy nie myśleliście o zarejestrowaniu owych wizualizacji na komputerze? Myślę, że łatwiej byłoby wam je odtwarzać na każdym koncercie. No chyba, że idea jest taka, że mają one być unikalne. Jak wiadomo, w formie w której powstają – nie ma możliwości aby były one zawsze identyczne.
Wizualizacje w formie 'liquide light show’ zrobiła nam 'Sara barwi ciecze’ z Poznania (dzięki Sara!) to był totalny spontan. Po raz pierwszy użyliśmy takiego środka na koncercie i musimy przyznać, że oglądając zdjęcia byliśmy pod wrażeniem. Podoba nam się to, że przez formę tych wizualizacji (tworzonych na bieżąco) nie będą one nigdy takie same. Chyba tak samo powinno być z każdym koncertem – powinien wnosić coś nowego.

Nie ma w sieci o was w zasadzie żadnych szerszych informacji, więc podzielcie się tym jak powstawał zespół TSAR i skąd się wziął pomysł na nazwę?
Spotkaliśmy się w czerwcu 2014 r. Wszystko wyszło całkiem przypadkowo. Przez pierwsze kilka miesięcy tworzyliśmy materiał, docieraliśmy się, szukaliśmy kierunku w którym pójdzie muzyka. Wydaliśmy EP, zagraliśmy kilka koncertów, zostaliśmy laureatami Festiwalu Młodych Talentów, a następnie przyszedł czas na kolejny krok, którym było wydanie medusy. Nazwa to po prostu 4 litery które fajnie razem brzmią.

Jak u was wygląda proces komponowania utworów? Czy jedna osoba w zespole tworzy niemal całość czy każdy ma jakieś pomysły, które potem na próbach łączycie w sensowną całość?
Nie mamy jednego z góry zaplanowanego sposobu na tworzenie utworów. Czasami jest to po prostu wspólny strzał na próbie. Zdarza się że pojedyńczo komponujemy całość w domu. Innym razem ktoś przynosi kręgosłup, a pozostali dorzucają resztę kończyn. Zazwyczaj dużo rozmawiamy o numerach, lubimy mieć wszystko w miarę przemyślane.

A elementy elektroniki i tła dogrywacie już w studio czy takowe przygotowujecie wcześniej i są one odgrywane na próbach?
Elektronikę tworzymy całkowicie w domu. Wchodzimy już do studia z dyskiem pełnym gotowych sampli.

„Nie siedzę” na co dzień w takich klimatach, ale lubię się oderwać od black i death metalu oraz zaserwować sobie muzyczny chillout. Jak byście scharakteryzowali muzykę swojego zespołu komuś, kto Was nie zna? Fanom jakich zespołów jest do Was najbliżej?
Połączenie alternatywy, post-rocka i elektroniki. Lubimy dużo reverbu, więc z pewnością możemy nazwać to muzyką przestrzenną. Słuchamy naprawdę dużej ilości skrajnie różnych zespołów np: Mogwai, Have a Nice Life, My Bloody Valentine, Slowdive,Warpaint, Daughter, Bon Iver, Foals, Deftones ale też nie stronimy od zespołów jak Furia, Mgła czy Run the Jewels. Mimo tego że zestawienie takie wydaje sie być dość niezwiązane ze sobą stylistycznie to można powiedzieć że w każdym odnajdujemy jakąś inspirację.

Pytam, bo…mi się mocno skojarzyliście się jako polska odpowiedź na Archive. Jak dla mnie jesteście taką zgrabną fuzją post-rocka z trip-hopem i elementami elektroniki. Trafne porównanie?
Chyba nikt z nas nie słucha Archive, może powinniśmy zacząć (śmiech).

Czy pomysł na dorzucanie beatów, elektroniki i elektronicznej perkusji był od samego początku czy zespół formując się szukał nietypowych form aby się nieco wyróżniać w natłoku post-rockowych bandów?
Wyszło to dosyć naturalnie. Paweł przywiózł pewnego dnia na próbę pada perkusyjnego i zaczęliśmy myśleć nad tym jakie to daje nam możliwości, jakie brzmienie możemy dzięki temu osiągnąć. Chcieliśmy zobaczyć czy ma to sens i zadziała.

Wasza muzyka jest niesamowicie klimatyczna, hipnotyzująca….. i chyba raczej smutna i nostalgiczna. Co Was popycha do tworzenia takiej a nie innej muzyki? Szara rzeczywistość? Proza życia?
Nie zastanawiamy się nad tym przy procesie pisania. To po prostu wychodzi samo spod skóry. Widocznie tak się czujemy, widocznie czasem czujemy potrzebę, te emocje gdzieś z siebie wylać.

Jestem w ogóle ciekaw waszego tekstowego przekazu, który niesiecie w swoich kompozycjach. Maks, o czym śpiewasz?
Nie mam jakiś ścisłych założeń tekstowych ale chyba zawsze od komentowania zewnętrznego świata interesowało mnie to co się dzieje 'pod powierzchnią’. Wszystkie emocje i myśli które kotłują się pod skroniami człowieka.

Płyta wyszła nakładem Sounddict. No właśnie. Teraz niestety muszę skierować kilka gorzkich słów w tę stronę. Po świetnym koncercie z wielką chęcią ją od was zakupiłem. Jednak będąc również kolekcjonerem CD po rozpakowaniu jej byłem mega negatywnie zaskoczony. Na grzebiecie nie ma nazwy zespołu oraz tytułu płyty. Brakuje listy utworów, składu zespołu, gdzie i jak nagrywane, nie wspominając o tekstach piosenek. Tak biednego wydania to dawno nie widziałem. No…zwyczajnie gołe jak Pani na redtube. Panowie, o co chodzi? Jak tak można? Taka płyta w produkcji to koszt około 6 zł a fan dostaje wg mnie nieco wybrakowany produkt w cenie 20 zł. (odpowiedź od wytwórni)

Jak najbardziej rozumiemy frustrację związaną z wydaniem. Niestety nie wszystko jest zależne od dobrej woli wydawnictwa, ale również porozumienia z grafikiem oraz tłocznią. Wyszło bardzo wiele pobocznych błędów, które miały wpływ na całość wydania.
Nie kryjemy, że bijemy się w pierś za wszelkie niedociągnięcia. Płyta była wydawana w dużym pośpiechu, gdyż materiał dostaliśmy bodajże około dziesięciu dni przed premierą. Komunikacja nie działała najlepiej, a problemy związane z błędami popełnianymi przez dystrybutora, blokowaniem przez serwisy streamingowe singla, który został wcześniej wypuszczony przez inne wydawnictwo oraz brak samego porozumienia między wydawnictwami doprowadziło do tego, że z jednej rysy stworzył się cały skrecz.
Wydawnictwo zrzekło się wszelkich zysków z płyty na rzecz zespołu, dlatego kwota dwudziestu złotych od egzemplarza trafiała w całości do muzyków.

Co do płyty to mam jeszcze pytanie odnośnie layoutu i tytułu. Bowiem na okładce są flamingi, a tytuł krążka to Medusa. Nie jestem w stanie tego odszyfrować, tak więc….o co w tym „biega”?

Z tą płytą łączy się wiele pozornie niepasujących do siebie rzeczy. Tytuł medusa był początkowo nazwą odnoszącą się do mitycznej gorgony. Jednak po pokazaniu wczesnych wersji płyty paru osobom wszystkie zwróciły uwagę na to że płyta brzmi jakby była nagrana 'pod wodą’. To nas trochę zaskoczyło, bo teksty zawierają dużo odniesień do wody, fal i przypływów tak więc po czasie tytuł nabrał też znaczenia morskiego. Podobnie było z grafiką. Chcieliśmy mieć obraz który nie będzie bezpośrednio odnosił się do tytułu, jednak po przeanalizowaniu projektów które przygotował dla nas Krystian Daszkowski okazało się że obrócone, wycięte z kontekstu flamingi przypominają zbiorowisko meduz.

Chyba już zapytałem o wszystko co chciałem. Tak więc…..jakie macie plany na 2017 rok?
Właśnie zakończyliśmy mini trasę koncertową. Zagraliśmy na niej 6 koncertów promocyjnych. Teraz czas powrotu na salkę i do komponowania. Mamy kilka pomysłów, lecz wszystko jest na razie w naszych głowach. Wolimy działać, niż o tym opowiadać, dlatego zobaczymy jak się wszystko rozwinie.

Dzięki za wywiad i do następnego.
Dzięki!

Piotr
(Visited 3 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , .