Hellfest – dzień drugi (18.06.2016)

[Duch Lemmiego-drugi dzień festiwalu: 18.06.2016 Clisson, Francja]
Sobota na scenach wyglądała następująco:

MAIN STAGE (1): Twisted Sister; Within Temptation; Joe Satriani ; Foreigner ; Sixx:A.M. ; Glenn Hughes; Loudness; Steak Number Eight
MAIN STAGE (2): Korn; Bring Me The Horizon; Disturbed; Sick Of It All; The Amity Affliction; Atreyu; August Burns Red; Bury Tomorrow; Thy Art Is Murder
TEMPLE: Dark Funeral; Primordial; Moonsorrow; Archgoat; Fleshgod Apocalypse; Heidevolk; Dark Fortress; Myrkur; Otargos
ALTAR: Napalm Death; Terrorizer; Asphyx; Entombed A.D.; Agoraphobic Nosebleed; Cattle Decapitation; Entrails; Drowned; Undead Prophecies
WARZONE: Gutterdąmmerung; Ludwig von 88; Bad Religion; The Toy Dolls; UK Subs; Discharge; Strife; Les Sales Majestes; Dirty Fonzy
VALLEY: Fu Manchu; Hermand; Goatsnake; With The Dead; Torche; Mantar; Crobot; Hangman’s Chair; The Luberjack Fedback

JUS_2832_filtered

Odsypiałam wczorajszy przesadzony z ilością koncertów dzień, w miejscu którego, lepiej bym sobie na odpoczynek nie wymarzyła , a mianowicie w niesamowicie przeuroczej małej wiosce z oddalonymi od siebie domostwami w historycznym stylu, z winnicami w tle i stawem, z ogromna ilością żab, bezpośrednio pod oknem sypialni. Sympatyczna właścicielka powitała nas 2 butelkami wina i ciepłym uśmiechem. Na stole francuskie sery i wędliny, a w pobliskich szuwarach koncert żab, a już za chwilę kolejne triatlonowe zadanie, pod zestawem scen. Pogoda idealna, niewielka ilość chmur, wiaterek i doskonałe humory po wczorajszym koncertowaniu- może być tylko lepiej!

JUS_9575_filtered
Dojechaliśmy na teren festiwalu kiedy to właśnie Glenn Hughes był na dużej scenie. Nie udało mi się przebić pod scenę, aby choć symbolicznie zrobić kilka kadrów. Okazało się , że jednak spotkanie oko w oko z Glennem jest dzisiaj możliwe, ustalono bowiem godzinę konferencji prasowej. Po wejściu do sali mój zapał nieco ostygł, chyba wolałam go zobaczyć na scenie, z daleka, a nie za stołem z mikrofonem. Oddział geriatryczny w czystej postaci. Skóra przypominająca zużytą ceratę, oraz odpowiedzi w stylu , ach to było tak dawno, wybacz ale nie pamiętam. Niemniej weteran scen pojawił się jeszcze i na scenie jako gość.

JUS_1750_filtered

Dziś było zdecydowanie jakby luźniej, Rammstein  zgromadził wczoraj swoich największych fanów , których po koncercie najprawdopodobniej zabrał razem ze sprzętem TIRami.

JUS_4849_filtered
Wg rozpiski należało się przygotować na ekipę Nikkiego Sixxa. Coś nie mam szczęścia do ich występów. W Łodzi na Power Festiwalu management wygonił fotografów do „focha” – miejsca, przy stanowisku akustyków w połowie płyty hali, gdzie robienie zdjęć bez teleobiektywu, jak na stadionie piłkarskim, nie ma sensu – wszyscy mają takie same szerokie ujęcia. Tym razem, fotografów jakby więcej i nie załapałam się w kolejce na przydział dozwolonego kawałka, bezpośrednio pod scena. Szkoda, robiłam tylko ujęcia z daleka. Kolorowo pomalowana kapela z panienkami w chórkach, jest nie lada kąskiem dla koncertowych pstrykaczy. Nie rozpaczałam jednak, czekała mnie konferencja z udziałem SIXX:A.M. i ogromna ciekawość, czy zmyją sceniczne makijaże, by dobrze wyjść na dziennikarskich kadrach.
JUS_1402_filtered

galeria SIXX:A.M.: http://fotojustisza.blogspot.com/2016/08/sixxam-18062016-hellfest-open-air.html

Spod sceny, na której kończył Nikki z kumplami, dostałam się wprost w objęcia chłopaków z The Amity Affliction. Doskonały koncert ! Zabrakło mi „Skeletons” , no ale cóż , zdjęcia przypało mi robić na „Shine On”, a wychodziłam już przy taktach „Death’s Hand” – bardzo lubię Australijczyków, świetni scenicznie, rozsadzają energią, a i muzycznie doskonale sobie poczynają. Deathcore w ich wykonaniu, melodyjne śpiewanie siekane mocnym,  gardłowym darciem paszczy, wyjątkowo mi podpasowały. Choć nie doczekałam się ulubionego „Skeletons” patrząc na ich sceniczne logo w tle, musiałam pędzić z aparatem dalej, do kolejnej fosy.

JUS_1562_filtered

galeria THE AMITY AFFLICTION: http://fotojustisza.blogspot.com/2016/08/the-amity-affliction-18062016-hellfest.html

Agoraphobic Nosebleed, to trochę takie NASZE Obscure Sphinx, wybacz Zosiu, ale właśnie takie mam skojarzenie . Oczywiście wokalistka jest znacznie mniej urodziwa i nie stylizuje się na mumię na scenie, niemniej jednak muzycznie, coś podobnego jest. Wokalnie wspierają się Jay i Kat , choć na scenie zamieniają się rolami, jedno ustępuje drugiemu miejsca między odsłuchami. Wizualnie słabo to wygląda, nie ma emocji , nie ma przekonującego kopa. Muzyka z płyt brzmi o wiele lepiej, ale na żywo krew z nosa nie poszła, może zabrakło otwartej przestrzeni wokół? Zdecydowanie lepiej na tej scenie, wypadła by ze swoim bandem – Zosia!

JUS_1677_filtered (2)

galeria AGORAPHOBIC NOSEBLEED: http://fotojustisza.blogspot.com/2016/08/the-agoraphobic-nosebleed-18062016.html

Czytając rozpiskę festiwalowych gości najbardziej zdumiała mnie pozycja FOREIGNER – to chyba najbardziej zaskakujący koncert tej edycji, ale jakże udany! Fenomenalna kondycja zespołu i kontakt z publicznością, zmęczonej czasami monotonią jednakowych ciężkich uderzeń, została powitana z ogromnym szacunkiem i entuzjazmem.  Ach jak miło usłyszeć stare, dobrze znane dźwięki . Zespół obchodzi swoje 40 lecie istnienia, a ich wspaniałe melodie i hity rozbujały metalowa brać bez problemów. Wszyscy „poczuli się jak pierwszy raz” , wreszcie przypomnieli sobie , że ważne jest wiedzieć „Co znaczy miłość” . Kelly Hansen to doskonały frontman, do złudzenia głosowo przypominający pierwszego wokalistę. Imponuje sprawnością, zeskakuje w tłum i wywija statywem, a wygląda chwilami jak Steven Tyler. Usłyszeć moje ukochane „URGENT” to pełnia szczęścia i wierzcie mi, że jeśli tylko będzie pomysł, aby ich ściągnąć na koncert do Polski, idźcie w ciemno!  Zabierzcie swoich rodziców i przeżyjcie wspaniały wieczór. To nie obciach posłuchać i dobrze bawić się przy muzyce z lat 80-tych, przy doskonałych kompozycjach i wspaniałej muzyce pop, poziom której, współczesna twórczość od dawna usiłuje, choć w ułamku osiągnąć.

JUS_1811_filtered

galeria FOREIGNER: http://fotojustisza.blogspot.com/2016/08/foreigner-18062016-hellfest-open-air.html

Przed koncertem Joe Satrianiego, na którego chciałam iść wyłącznie z powodu muzyków z którymi koncertuje, czyli Marco Minnemana i Adriana Bellera, wpadłam na Entombed A.D. Czy to był dobry występ? Słyszałam tylko „The Winner Has Lost” , w trakcie którego, Lars-Göran zaplątał się w kabel od statywu. Fotograficzną uwagę przyciągnął długopióry basista przepięknie rzucający włosami .

JUS_2108_filtered (2)

galeria ENTOMBED A.D. : http://fotojustisza.blogspot.com/2016/08/entombed-ad-18062016-hellfest-open-air.html

Satriani to postać niekwestionowanego boga gitary, z pewnością słusznie. Niemniej jednak ja, nie jestem w stanie podziwiać biegających po progach palców pana, wyglądającego jak Fantomas, dłużej niż trzy kawałki. Sorry Joe. Zdecydowanie większą przyjemność sprawił by mi koncert, dwóch towarzyszących mu panów , basisty i perkusisty z zamianą Joego na Guthrie Govana, pod szyldem The Aristocrats .

JUS_2340-2_filtered

galeria JOE SATRIANI: http://fotojustisza.blogspot.com/2016/08/joe-satriani-18062016-hellfest-open-air.html

Szybko, biegiem wręcz udałam się na konferencję z udziałem mojego ukochanego Henrego Rollinsa, który od dłuższego czasu stroni jednak od sceny muzycznej. Sporo czasu minęło, od jego niebywale mocnych występów z Rollins Band, kiedy to w czarnych spodenkach gimnastycznych i ogromnym tatuażem na plecach przypominającym logo polsatu, poniewierał publicznością śpiewając „LIAR” . Widziałam go w katowickim Spodku lata temu, miałam to szczęście. Byłam podłamana kiedy nie udało mi się dostać na jego tegoroczny występ w Warszawie, w którym połączył tradycyjny amerykański stand-up z poezją, filozofią, prowokacją i wspomnieniami. Na Hellfeście miała się odbyć prezentacja jednego z ciekawszych projektów ostatnich lat – film, w którym wystąpili najwięksi z największych sceny muzycznej. Scenariusz, wraz z Bjornem Tagemose – reżyserem przedsięwzięcia, przygotował Henry Rollins, określany jako jedna z najinteligentniejszych osób rocka. Premiera filmu zaplanowana była na początek 2016. Pokazowi filmu na festiwalu towarzyszył zespół rockowy grający na żywo.

JUS_2398_filtered
W namiocie ALTAR zaczynali właśnie Asphyx – z wokalistą, który mógłby uchodzić za starszego brata – Brada Pita. Band dał mocny koncert. Wszystko tam pasowało, wszechobecne pióra, zamiatające scenę i dobry głęboki death doom. Nic dodać, nic ująć – biegnę zobaczyć amerykanów z Disturbed na dużą scenę.

JUS_2705_filtered (2)

galeria ASPHYX: http://fotojustisza.blogspot.com/2016/08/asphyx-18062016-hellfest-open-air.html

Disturbed to dla mnie głownie wykonawca, mniej lub bardziej udanych, przeróbek utworów innych wykonawców. Bardzo lubię „Land Of Confusion” – Genesis, czy „The Sound Of SIlence”- duetu Simona & Gurfunklel, który wypadł bardzo przekonująco na koncercie. David Draiman przechadzający się po scenie w habicie, między skaczącymi gitarzystami,  zaśpiewał też „Shout at the Devil” z repertuaru – Mötley Crüe z przedstawicielami Sixx:A.M. Zabrzmiał też utwór The Who – „Baba O’Riley”,  kiedy na scenie pojawił się Glenn Hughes. Koncert zakończył się dość niefortunną, moim zdaniem ,wersją “Killing In The Name” – RATM . David ma dobry głos, nie przeczę, ale kompletnie nie umie ucinać fraz, tak doskonale, jak to robi Zack de la Rocha .
Refren mimo wszystko zagrzmiał soczyście, wywrzeszczany wraz z publicznością, która nie wiem. czy w geście aprobaty, czy pogardy, jak na zawołanie uniosła w eter środkowy palec.

JUS_3005_filtered

galeria DISTURBED: http://fotojustisza.blogspot.com/2016/08/disturbed-18062016-hellfest-open-air.html

Za pseudo operowym rockiem/symfonicznym metalem, z divą za mikrofonem, nie przepadam. Ani NIGHT WISH, ani inne wynalazki tego typu, nie porwały mnie nigdy, swoim specyficznym stylem. Więc jeśli chodzi o występ Within Temptation, to….. warto odnotować udany występ symfonicznych pań w duecie, czyli Sharon z Tarją w kawałku „Paradise (What About Us?)”.

JUS_3112_filtered

galeria WITHIN TEMPTATION: http://fotojustisza.blogspot.com/2016/08/within-temptation-18062016-hellfest.html

W oczekiwaniu na kolejny zespół dużej sceny, wpadłam zobaczyć co zapreprezentują TERRORIZER. Tak jak wpadłam pod scenę, tak szybko wybyłam. Nie umiem się nawet wypowiedzieć, aby ich nie skrzywdzić. Publiczność też jakby nieprzekonana, raczej luźno zgromadzona pod sceną.

JUS_3200_filtered

galeria TERRORIZER: http://fotojustisza.blogspot.com/2016/08/terrorizer-18062016-hellfest-open-air.html

Teraz do głosu miało dojść młode pokolenie – Bring Me The Horizon . Chciałam zobaczyć ich koncert, bo ominął mnie ten tegoroczny – warszawski. Słyszałam wiele dobrego o kolegach Oliviera Sykesa i rzeczywiście. Porywający show, doskonale wyważony i kompletny. Chłopaki wiedzą, jak i gdzie przyłoić, a gdzie z balladowym uspokojeniem porwać małolaty wiszące na barierkach. Brawo! Byłam kupiona. Zasługiwali na dużą scenę już przy zachodzącym słońcu.

JUS_3422_filtered

galeria BRING ME THE HORIZON: http://fotojustisza.blogspot.com/2016/08/bring-me-horizon-18062016-hellfest-open.html

Zanim główna niespodzianka, którą  przynajmniej dla mnie,  miał być Twisted Sister na scenie, pognałam do namiotu TEMPLE na występ PRIMORDIAL. Zobaczyłam na brzegu sceny Adama Darskiego, a przynajmniej tak mi się zdawało. Alan, wokalista irlandzkiej grupy, bardzo przypomina sceniczne wcielenie Behemotha, dodam, bo zaraz posypią się wyzwiska, że oczywiście tylko z wyglądu. Zespół wykonuje muzykę z pogranicza black, pagan i folk metalu. Zdarza im się, że w nagraniach pojawia się np. mandolina czy gwizdki.
JUS_3711_filtered (2)

galeria PRIMORDIAL: http://fotojustisza.blogspot.com/2016/08/primordial-18062016-hellfest-open-air.html

Strasznie byłam ciekawa kolorowych postaci z Twisted Sister. Wystarczy spojrzeć na dawne plakaty, aby wiedzieć, że to nietuzinkowa ekipa , która może konkurować wizerunkiem nawet z KISS. Ordynarne makijaże, wyzywająco obsceniczne stroje glam-rockowe, monstrualne buty na koturnach, damskie fatałaszki. Z wypiekami spoglądałam na scenę. Zaczęło się! To była eksplozja, niczym wulkan  i młody bóg w jednym, Dee popisywał się swoją sprawnością fizyczną (55 rocznik) , skakał, robił podniebne wykopy, rzucał utlenionymi włosami, eksponując zarośnięty w stylu lat 80 – tors. Reszta panów już nieco gorzej. Wyglądało to trochę tak , jakby Dee wyssał pozostałym cały temperament. Starsi panowie grali jednak z niesamowitą siłą i doskonałością warsztatową – acz statycznie. Mimo iż zaczes z włosów mocno uwierał, a peruka na granicy zsunięcia się z łysawej czaszki groziła obciachem, „Pokręcone Siostry” dały przysłowiowego czadu. Jakież było moje zdziwienie, kiedy ustawiłam moje szkło na perkusistę. Okazało się , że jest nim słynny, do niedawna bezrobotny, Mike Portnoy, który machając swoją niebieską bródką, robi niezłe zamieszanie na garach. Obecne wcielenie TS, to doskonałość w każdym calu. To się nazywa zakończenie 40 letniej kariery z siłą erupcji wulkanu. Wszyscy pod sceną wiedzieli , że koniec koncertu przyniesie jakieś niespodzianki, i tak właśnie się stało, kiedy na scenę wszedł Phil Campbell. Wiedzieliśmy , że teraz będzie moment wspomnień i hołd dla niedawno zmarłego Lemmiego Klimistera. Padły ciepłe słowa , a muzycy wspólnie wykonali „Shoot 'Em Down” i „Born To Raise Hell” . Puszczono fragment koncertu Motorhead z Hellfestu i rozpoczął się tradycyjny już pokaz sztucznych ogni. Piętnastominutowe przepiękne widowisko fajerwerków zakończył świetlisty napis „R.I.P. LEMMY” niesamowity hołd i wzruszający akcent drugiego dnia festiwalu. Duch mistrza, unosił się nad festiwalowiczami, jego obecność dało się wyczuć.

JUS_3922_filtered (2)

galeria TWISTED SISTER: http://fotojustisza.blogspot.com/2016/08/twisted-sister-18062016-hellfest-open.html

JUS_4241_filtered
Po takim trzęsieniu ziemi miał wystapić KORN. W zasadzie wszyscy potraktowali koncert jak rozpoczęcie następnego dnia festiwalu. Zdecydowania lepiej brzmi, występ inaugurujący niedziele, niż koncert na zakończenie, a był naprawdę doskonały. Set widziałam już w Łodzi, więc nie było dla mnie niespodzianek. Poleciały jak z rękawa „Got The Life” , „Twist”, „Falling Away From Me”, „Did My Time” i „Here To Stay”. Jonathan i jego koledzy wręcz fruwali nad sceną z ogromną energią, której już dawno w tym zespole nie było. Zauroczona występem kukurydzianych chłopców zapomniałam , że właśnie kończy się na WARZONE projekcja Gutterdämmerung z Hennrym Rollinsem na żywo, cholera!!!

JUS_4515_filtered

galeria KORN: http://fotojustisza.blogspot.com/2016/08/korn-18062016-hellfest-open-air-clisson.html

JUS_4713_filtered

W niedzielę Black Sabath.
Nadal w podwójnej roli fotor i reportera: Justyna „justisza” Szadkowska

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , .