Gdański koncert w B90 był piątym w ramach I Pielgrzymki Polskiej organizowanej przez Knock Out Productions z cyklu Knock Out On Tour. Piątkowe wydarzenie 27. kwietnia stopniowo przyciągało do klubu coraz większą publiczność, mimo że bilety nie zostały wyprzedane jeszcze w przedsprzedaży, jak w przypadku Krakowa, Poznania i Warszawy.
Na miejsce dotarłam na tyle wcześnie, że na spokojnie mogłam uzupełnić brakującą dyskografię Obscure Sphinx na stoisku z bogatym merchem. Nawet wybór wzoru koszulki okazał się nie tak łatwy. Zaopatrzona w zespołowy stuff i odpowiednie trunki czekałam na występ pierwszego zespołu tego wieczoru – Entropii.
Z oleśnicką formacją nie miałam wcześniej zbyt wiele do czynienia. Co prawda przed piątkowym gigiem zapoznałam się co nieco z dwoma wydawnictwami chłopaków, lecz nie na tyle, aby operować nazwami poszczególnych kawałków. Nie ukrywam, że oczekiwałam, że przekonają mnie też do swojej twórczości również swoją prezentacją na żywo. Co mogę napisać… Był to po prostu poprawny koncert. Nie można odmówić zespołowi ekspresji na scenie. W ich kompozycjach o wiele bardziej podobało mi się blackmetalowe zacięcie, aniżeli nowoczesne motywy. Całość uzupełniały wizualizacje wyświetlane na ekranie w tle za zespołem. Publiczność reagowała dość pozytywnie, niemniej jednak wolę ich w studyjnym wydaniu.
Kolejni na scenie pojawili się wyczekiwani przeze mnie Obscure Sphinx. Piątkowy koncert formacji w B90 był w sumie trzecim, na którym udało mi się być. Pierwszy w toruńskim NRD zrobił na mnie ogromne wrażenie głównie z racji tego, że był tym pierwszym. Jednakże to w B90 porządne nagłośnienie przerzuciło ciężar zachwytu. Zaczęli klasycznie od Nothing Left z ostatniego albumu. Aczkolwiek to drugi kawałek, który wreszcie odbierałam w pełni świadomie poruszył mnie najbardziej tego wieczoru. Ponad 15-minutowy kolos The Presence Of Goddess zabrzmiał niemal idealnie. Jedyne, czego mi zabrakło w tym wykonaniu, to puszczonych z sampli chórów z wersji płytowej, które niesamowicie podbijają charakter tej kompozycji. Z kolei tłum pod sceną najbardziej rozszalał się przy Nastiez. Nie da się ukryć, że ten utwór faktycznie sprawia, że nie da ustać się w miejscu. Cały set zakończył niespokojny i tajemniczy Lunar Caustic, pod koniec którego Wielebna zeszła do publiczności. Jak dla mnie dobór utworów był bardzo trafiony. Powiedziałabym wręcz, że Obscure Sphinx postawili na same koncertowe „sztosy”. Ze swojej strony liczę, że kiedyś jeszcze dane mi będzie usłyszeć moje ukochane Eternity.
Na sam koniec wisienka na torcie, której występ w znacznym stopniu wzbudził zainteresowanie ludzi na sali koncertowej i przyciągnął chyba najwięcej osób. Kontrowersyjna, budząca wiele emocji wśród fanów metalu Batushka. Formacja owiana tajemnicą (większą chyba na początku swojej działalności), na której występ wreszcie udało mi się dotrzeć. Po tylu zasłyszanych i przeczytanych skrajnych opiniach musiałam zweryfikować je osobiście. Już bogata scenografia, rekwizyty i ogólny wystrój zrobiły na mnie duże wrażenie pod względem estetycznym. Pierwsi na scenie pojawili się mnisi, którzy odpalili świece. Niedługo później rozpoczęła się Litourgiya. Można zarzucić zespołowi sztuczność, wyreżyserowany występ, udawany, nienaturalny i tak dalej, i tak dalej. Można mówić, że cała otoczka to chwyt marketingowy. Jednak w moim odczuciu był to bardzo udany i przemyślany mistyczny spektakl, zarówno od strony wizualnej, jak i muzycznej. Każda z ośmiu części tego rytuału prezentowała się na żywo jeszcze lepiej niż na płycie. Ciekawy efekt dały oklaski publiczności w rytm grzechotu kołatek na początku Yekteniya 3. Całkiem nieźle wypadły też czyste wokale w wydaniu męskim (w oryginale żeńskie) w Yekteniya 6. W mojej opinii był to zdecydowanie jeden z oryginalniejszych występów na żywo, jakie mogłam przeżyć.
Piątkowy wieczór nazwałabym zdecydowanie rytualnym. Każdy z zespołów odprawił swoisty rytuał o indywidualnym charakterze. Jeden zachwycił mnie bardziej, inny zaś mniej, aczkolwiek z klubu wychodziłam zadowolona. Zespoły, na które najbardziej liczyłam nie zawiodły i spełniły moje koncertowe oczekiwania. Zdecydowanie warto było odbyć tę pielgrzymkę do B90 z Bydgoszczy, mimo że proza życia niemal pokrzyżowała mi te plany.
Autorem zdjęć jest Jan Domeracki. Cała galeria do obejrzenia TUTAJ
- Debiutancki singiel zespołu Inanes - 28 grudnia 2020
- King Apathy – „Wounds” (2019) - 17 października 2020
- My Dying Bride – „The Ghost of Orion” (2020) - 8 marca 2020
Tagi: B90, Batushka, black metal, doom metal, Entropia, gdańsk, I Pielgrzymka Polska, Knock Out On Tour, Knock Out Prodcutions, Obscure Sphinx, post-metal, relacja, reportaż.