LLNN, Sugar Horse – Kraków (07.02.2024)

W deszczowe środowe popołudnie poniosło mnie do Krakowa, gdzie w Kamiennej12 odbyć miał się pierwszy z trzech polskich przystanków trasy koncertowej Duńczyków grających pod szyldem LLNN. W rolę wsparcia wcieliła się brytyjska formacja Sugar Horse, która również wydawała mi się bardzo ciekawym projektem. Wieczór zapowiadał się więc niesamowicie intrygująco.

Na miejscu przed koncertem zdążyłem jeszcze nabyć rewelacyjny Unmaker podopiecznych Pelagic Records. Zasłyszane tu i ówdzie opinie o gatunkowym kociołku Panoramixa uprawianym przez Sugar Horse bardzo szybko okazały się prawdziwe – formacja podczas swoich około trzech kwadransów na scenie lawirowało między „amenrowym” riffowaniem, post-owymi przejściami, shoegaze’ową delikatnością oraz noise’owymi wybuchami. A to wszystko panowie robili w sposób tak płynny, naturalny i niewymuszony, że moje początkowe zaciekawienie szybko zamieniło się w opad szczeny, który z kolei poskutkował kolejną wizytą na stanowisku z merchem – tym razem po to, aby nabyć ich jedynego długograja The Live Long After.

Danie główne trwało dość krótko, bo niespełna godzinę. Występ LLNN rozpoczął się od solowego popisu Victora Kaasa w mocno elektronicznym kawałku The Horror. Wokalista zespołu zaprezentował w te pięć minut pełnię swoich wokalnych możliwości, do tego przykuwał uwagę ruchami oraz mimiką, dzięki której zwrot „wyrzygiwanie tekstu” nabrał dla mnie nowego znaczenia. W końcówce tego numeru na scenie pojawili się pozostali muzycy, którzy od razu przeszli do gniecenia początkowo dość zachowawczej publiczności (kilkukrotnie namawianej przez Kaasa do podejścia bliżej) ciężarem utworów z Unmaker. Ostatnia płyta duńskiego kwartetu została w środowy wieczór najszerzej zaprezentowana, z albumów Deads i Loss wystawiono jedynie kolejno dwu- i jednoutworową reprezentację. Nie zamierzam jednak na to narzekać, gdyż to właśnie wydany trzy lata temu krążek zwrócił moją uwagę na LLNN. Wspomniałem o gnieceniu no i tak, chłopaki na żywo zdecydowanie również mają moc i absolutnie nie było po nich widać, że to ich pierwsza trasa w roli headlinera. Kaas oraz klawiszowiec Ketil Sejersen ewidentnie żyli graną muzyką, nieco bardziej zachowawczy ruchowo basista Rasmus Furbo przede wszystkim skupiał się na próbach skruszenia ścian Kamiennej12 za pomocą gitary, i choć koniec końców budynek tę nawałnicę ciężkich dźwięków przetrwał, to publika została nieźle przemielona. Zespół swój koncert zakończył bardzo miłym akcentem, a mianowicie wyjściem pod barierki i wymianą uścisków dłoni z częścią widzów – nie zaskodziłoby, gdyby więcej formacji decydowało się na takie drobne gesty.

Setlista:
The Horror
Imperial
Despots
Desecrator
Scion
Parallels
Interloper
Vakuum
Monolith
Division
Obsidian

Całość wydarzenia podsumowałbym jako treściwą, ale niestety bardzo krótką. Ani trochę nie żałuję jednak decyzji o wzięciu w nim udziału – nie dość, że poznałem kolejną fantastyczną grupę, Sugar Horse, to jeszcze LLNN znacząco podskoczyli na liście moich sludge’owych faworytów. Był to niezwykle udany wieczór i jeśli jeszcze kiedyś nadarzy się okazja obejrzeć którąś z tych dwóch formacji na żywo, to zapewne z niej skorzystam.

Łukasz W.
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , .