14 lipca br. warszawska Progresja gościła jednego z najbardziej charakterystycznych wokalistów w metalu, cieszącego się wciąż sławą (czasem wątpliwą) Philipa H. Anselmo wraz z zespołem The Illegals. Jako że już dawno życie (czy też śmierć) pogrzebało nadzieje na gig Pantery w oryginalnym składzie, radość z możliwości usłyszenia wokalisty legendarnej kapeli śpiewającego jej utwory była wielka. Należy od razu zaznaczyć, że Illegals to nie Pantera i dobrze zdaję sobie z tego sprawę, lecz bliżej tych dźwięków na żywo już nigdy nie będę.
W klubie zagęszczało się powoli, głównie dzięki metalom pierwszej i drugiej młodości z siwymi brodami i w wykopanych z głębin szaf koszulkach Pantery. Ciężka rola rozgrzewacza na ten niedzielny wieczór przypadła zespołowi Mentor. Panowie ciężko pracują i dobrze radzą sobie na rodzimej scenie, można ich spotkać na mniejszych i większych eventach w całym kraju. Doceniam upór i pracowitość, mimo że nie jestem zapalonym fanem prezentowanego black and rolla. O ile płyty Mentor są dosyć zróżnicowane, o tyle set koncertowy został zorientowany na szybkie, kopiące utwory. Brzmienie niestety nie rozpieszczało, więc kawałki czasem się zlewały, nie pozwalając na ich pełne docenienie. Podobało mi się natomiast kilka zwolnień, w których zespół wybrzmiał bardziej selektywnie, z czego na pewno mogę wyróżnić ostatni zagrany tego wieczoru numer – sabbathowy Gather by the Grave.
Po trzydziestominutowym show Mentora szybko nadszedł czas na danie główne, gdyż planowany drugi support Minetaur nie był w stanie ostatecznie wystąpić, co przy niedzieli i perspektywie pokonania sporej ilości kilometrów powrotnych z Warszawy nie było dla mnie tragedią. Zespół Anselmo miał wyjść na scenę o 20.30, ale czas im się trochę przeciągnął, wywołując delikatne zniecierpliwienie. Ostatecznie fani zaczęli robić tak zwany hałas, by przyspieszyć wyjście muzyków, którzy w końcu po krótkim intro pojawili się na scenie. Na końcu dumnie wkroczył Phil, powodując szał wśród publiki, i potęgując entuzjazm sentymentalną, krótką przemową i dedykacją dla Vinnie Paula i Dimmebaga.
Po wstępie nadszedł czas na muzykę. Nielegalni zaczęli od Mouth For War i Becoming, rozkręcając publiczność do młyna, skakania i śpiewania. Reakcja ludzi zebranych w Progresji była na tyle silna, że Phil nie ukrywał swego rodzaju wzruszenia. Przecierał oczy i zakrywał twarz, by ostatecznie zaprosić nas do Yesterday Don’t Mean Sh** i skomentować sytuację najbardziej ukochanym tekstem każdej publiki na każdym koncercie, że oto trwa najlepszy gig europejskiej trasy. Jasne, że tak. Utwory płynęły przeplatane częstymi podziękowaniami, a wokale Phila, który był tego dnia w dobrej formie nie raz były zagłuszane śpiewem publiczności. Nie pamiętam już kiedy ostatni raz i czy w ogóle miałem okazję być na koncercie, na którym byłem w stanie wykrzyczeć niemal każde słowo piosenek. Miłym akcentem i przerywnikiem koncertu było także wciągnięcie jednego z fanów na scenę, by wykonał z zespołem numer I’m Broken.
Ostatecznie jestem w stanie stwierdzić, że potęga legendy Pantery jest niezaprzeczalna, a duch jej wielkości unosił się tego wieczoru w zatłoczonym klubie dzięki utalentowanym muzykom zespołu Anselmo.
I tu miejsce wykorzystam na chwilę refleksji. Lata temu plotki głosiły o podejściach do trasy z Zakkiem Wyldem na gitarze zamiast Dimmebaga, wymieniano wiele dużych nazwisk w temacie powrotu Pantery, ale po tym, co miałem okazję zobaczyć w Progresji, uważam, że Phil dokonał świetnego wyboru, decydując się na taki właśnie format występowania. Muzycy Illegals nie dość, że utalentowani, to kipią energią, i widać, że czują wielką radość z grania i głód muzyki, dzięki czemu biła ze sceny szczerość, utwory brzmiały naturalnie i najzwyczajniej w świecie – świetnie.
Setlista:
Mouth for War
Becoming
Yesterday Don’t Mean Shit
I’m Broken
This Love
Walk
Fucking Hostile
Hellbound
Domination / Hollow
A New Level
Usłyszeliśmy sporo hitów, kilku też zabrakło, jednak moc tego setu będę pamiętał już zawsze. Nie wątpię, że znajdą się malkontenci, ale dla mnie i w mojej subiektywnej ocenie był to koncert wielki. Radości z zobaczenia Anselmo po raz pierwszy w życiu nie byłoby w stanie zniszczyć chyba nic.
- Shrapnel Storm – „Silo” (2023) - 18 marca 2024
- Abathor – „The Ultimate Cure/Reincarnation” (2024) - 18 marca 2024
- Bane of Mind – „Endless Search” (2023) - 7 marca 2024
Tagi: anselmo, knock out productions, Mentor, PHILIP H. ANSELMO & ILLEGALS, Progresja 14.07.2019, warszawa.