A Pale Horse Named Death – When the World Becomes Undone (2019)

Tegoroczny sezon nowych wydawnictw w swoim odtwarzaczu rozpoczęłam od nowego materiału nowojorskiej grupy A Pale Horse Named Death. Prawdopodobnie zespół bliżej znany fanom Type o Negative ze względu na to, że w jego skład wchodzi dwóch jego byłych muzyków Sal Abruscato (główny założyciel APHND, wokalista, gitarzysta) oraz Johnny Kelly (perkusista). W styczniu Panowie wydali swój trzeci pełnowymiarowy album zatytułowany When the World Becomes Undone pod skrzydłami Long Branch Records.

Od pierwszej płyty w muzyce Nowojorczyków słychać było silne naleciałości brzmienia ToN. I z każdym kolejnym albumem te inspiracje są coraz bardziej słyszalne, a już szczególnie w nowych utworach. Jednakże przede wszystkim charakterystyczna barwa wokalu Sala odróżnia się od niskiego i głębokiego śpiewu Petera Steele’a. O ile przy pierwszych dwóch płytach A Pale Horse Named Death miałam ciarki i zapadały mi one w pamięć (ba! bardzo lubię też do nich wracać), tak w przypadku When the World Becomes Undone nie było już tej ekscytacji i dreszczyku emocji. Odstawiłam tę płytę na dłuży czas, aby wrócić do niej teraz. Niestety, nic się nie zmieniło.

Muzycy troszeczkę zjedli swój ogon, wypuszczając dość monotematyczny w brzmieniu materiał. Nie ma kompozycji, która pozostałaby ze słuchaczem na długo po odtworzeniu albumu. Owszem, utwory są w porządku, słucha się ich przyjemnie, ale nie ma w nich tego pierwiastka uzależnienia. Nadal królują mroczne i przygnębiające motywy z melodyjnymi riffami. Powiedziałabym nawet, że nieraz doświadczmy rockowego i nieco bujającego sznytu, chociażby w kawałkach Love the Ones You Hate oraz Fell in My Hole z elektryzującą gitarową solówką.

Najlepiej na tle całości wypada zaś siedmiominutowy przygnębiający Dreams of the End. Towarzyszący miażdżącym gitarom odgłos bijącego dzwonu nadaje apokaliptycznego charakteru kompozycji. Ten utwór przynajmniej wybija się ponad resztę, a przede wszystkim odróżnia od pozostałych numerów. Pomimo swojego powolnego i monumentalnego charakteru jest swego rodzaju wybudzeniem z małego znużenia, jaki serwuje zespół na płycie wcześniej. Dodając do tego przepiękną solówkę na koniec, dostajemy naprawdę warty uwagi moment na When the World Becomes Undone.

Czuję się zawiedziona nowym materiałem, mając odniesienie do dwóch poprzednich albumów, jakie A Pale Horse Named Death wypuścili. Szkoda, bo muzycy potrafią stworzyć kompozycje, od których nie można oderwać uszu. A tutaj otrzymujemy w ogólnym rozrachunku małe rozczarowanie – są momenty, ale nieliczne. Niestety całość się dłuży, nie pozostawiając żadnych dźwiękowych wspomnień. Jeżeli dopiero zetknęliście się z kapelą, to sięgnijcie po ich poprzednie dokonania. A ja będę żyła z nadzieją, że nadchodząca w październiku EP-ka wynagrodzi mi niedosyt.

Ocena: 5,5/10

A Pale Horse Named Death na Facebooku

 

Marta (Kometa)
Latest posts by Marta (Kometa) (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , .