Od momentu wydania To Drink from the Night Itself minęły zaledwie trzy lata, lecz dla mistrzów (melo)deathu ze szwedzkiej formacji At the Gates był to aż nadto długi okres przerwy w wypuszczaniu nowego materiału, biorąc pod uwagę ich tendencję ze schyłku zeszłego wieku, kiedy to na przestrzeni lat 1992-1995 udało im się wydać cztery niebanalnej jakości, niemal innowacyjne wydawnictwa, które przetrwały próbę czasu i przeszły do kanonu muzyki ekstremalnej. The Nightmare of Being to już trzecia płyta po długo wyczekiwanym zmartwychwstaniu At the Gates, a siódma w kontekście całkowitego dorobku Szwedów. Jaką formę prezentują muzycy rodem z Göteborga w roku 2021?
Zapowiedzi siódmego pełniaka AtG były ekscytujące – informacje napływające z obozu Szwedów zapewniały o nowym podejściu muzyków do tworzenia materiału. Miał być w większości wymagający i progresywny, mniej przystępny i już nie tak bezpośredni jak do tej pory, tak zwane wyzwanie dla słuchacza. Kolejne urywki zza kulis powstawania płyty donosiły o dość drastycznej zmianie ideałów i inspiracji – zespół za swój kierunek obrał sobie rock progresywny i krautrock lat 70., co mogło zaskakiwać, a nawet szokować niektórych fanów.
Obietnice Szwedów okazały się spełnieniem. Rozpoczynający płytę, singlowy Spectre of Extinction daje nam co prawda, powiedzmy, nieprawdziwy obraz płyty, która ostatecznie okazuje się dość wymagającym i muzycznie najbardziej nieoczywistym albumem AtG w ich karierze. Stylistyka wspomnianego utworu to nawiązanie do Slaughter, niestety mocno odtwórcze i bardzo zachowawcze – można odnieść wrażenie, że podobny utwór w wykonaniu Szwedów słyszeliśmy już wiele razy. Przemierzając dalej tracklistę albumu, robi się znacznie bardziej ciekawie. Muzycy At the Gates zabierają nas w podróż po nowych w ich wykonaniu muzycznych terytoriach, co można najwyraźniej odczuć w utworach takich jak chyba najbardziej zaskakujący na płycie Garden of Cyrus, który jest swoistym hołdem Szwedów dla King Crimson; najdłuższy na krążku, mocno progresywny ze swoimi licznymi przejściami i zmianami tempa The Fall into Time; czy też Cosmic Pessimism, w którym przeplatanka spokojnych zwrotek z dużo cięższym – zarówno emocjonalnie, jak i muzycznie – refrenem stanowi interesujące urozmaicenie końcowej części albumu. Na The Nightmare of Being At the Gates poświęcają uwagę śmiałym eksperymentom, które w dużej mierze są udane. W kilku utworach pojawiają się wstawki smyczkowe, z kolei w innych elementy instrumentów klawiszowych, które nadają dozy tajemniczości najnowszemu dziełu Szwedów.
Nie będę owijał w bawełnę – The Nightmare of Being nie jest płytą łatwą. Musiałem spędzić trochę czasu z tym albumem, by właściwie móc ocenić jego walory eksperymentalne, które z początku wydawały mi się przesadzone. Co więcej, troszeczkę martwi mnie słabnący wokal Tomasa Lindberga. Od pierwszych momentów spędzonych z tą płytą słychać, że Lindberg niestety nie jest tu w swojej życiowej formie, a jego głos nie brzmi już tak intensywnie i głęboko jak chociażby jeszcze 3 lata temu, i nie jest to wina masteringu.
Koniec końców uważam, że najnowsze dokonanie AtG to płyta, która bardzo dobrze wpasuje się w dyskografię tej grupy – wydaje się, że Szwedom potrzeba było wymownego oderwania łatki facetów nagrywających kolejne wariacje Slaughter of the Soul z niewielką ilością nowości. Momentami muzycy At the Gates wydają się posuwać zbyt daleko w wirze ekscytujących prog rockowych eksperymentów, jednak można im to wybaczyć – po raz pierwszy zdecydowali się na tak odważny krok i za to należy im się duży szacunek. The Nightmare of Being nie jest płytą perfekcyjną i nie zredefiniuje death metalu, ale z pewnością stanowi ważny element kariery tego jakże doświadczonego zespołu.
7.5/10
- Misþyrming, Kringa, Ritual Death, Nubivagant – Kraków (09.01.2023) - 12 lutego 2023
- In Flames, At the Gates, Imminence, Orbit Culture – Katowice (15.11.2022) - 17 stycznia 2023
- Deströyer 666 – „Never Surrender” (2022) - 12 grudnia 2022
Tagi: 2021, At The Gates, Century Media Records, melodeath, recenzja, review, The Nightmare Of Being, Tomas Lindberg.