Śmiem twierdzić, że mało jest doświadczonych zespołów poruszających się w nurcie blackmetalowym, o których istnieniu bym wiedział, ale kompletnie nie znał ich muzyki. Wrodzona ciekawość każe próbować każdą z kapel. Wiem, ryzykownie, ale co najwyżej można odrzucić ze wstrętem dany dorobek. Jedną z takich nielicznych carte blanche jest właśnie fiński Barathrum.
Ponad 20 lat na scenie, kilkanaście wydawnictw, a ja nie słyszałem ani jednego kawałka. Ani jednej nuty. Przyszła jednak w końcu kryska na Matyska i za sprawą fińskiego Saturnal Records (współpracującego z Barathrum już od ładnych kilku lat) miałem okazję posłuchać najnowszego wydawnictwa tego skandynawskiego sekstetu.
Płyta Fanatiko jest krótka jak nogi kłamcy. Z drugiej jednak strony 35 minut muzyki i osiem kawałków mogą zapowiadać całkiem konkretny materiał.
Tak zresztą właśnie jest. Kawałki od pierwszego do ostatniego to mięsisty, choć nie tak strasznie chaotyczny i niestrawny black metal. W zasadzie tylko w Arx Satanas słychać chórki łagodzące nieco przekaz srebrnego krążka. Nieco wolniej i troszkę bardziej klimatycznie jest także na przedostatnim Spirit of the Damned (w tle słychać nawet jakieś dzwony i krakania kruków) i On the Dark River Bank. Nieznacznie wyróżnia się też tytułowy Fanatiko, a to za sprawą bardziej wyeksponowanego wokalu i mniej melodyjnego (a bardziej rytmicznego) podkładu.
Pozostałe cztery kawałki to – jak już się wcześniej rzekło – „zdrowa połajanka”. Niemniej jednak, mimo dość szybkiego tempa i kompletnego braku jakichkolwiek „uspokajaczy”, czytelność i transparentność poszczególnych instrumentów i wokalu jest wręcz wzorowa. Gitary wycinają piękne techniczne frazy, perkusja w swoim tempie wybija rytm poszczególnych kawałków, a bas znamiennie prezentuje swoje partie. Wszystko oczywiście okrasza klasyczny growl.
Podoba mi się zwłaszcza ten uwypuklony bas i surowizna, która płynie z głośników. Podoba mi się także i to, że Panowie nie uciekli w łatwą przesadę i nie zrobili z Fanatiko kakofonicznego worka z przypadkowo dobranymi dźwiękami. Ewidentnie widać doświadczenie starych wyg, które dokładnie wiedzą, gdzie i jak skończyć.
Aha, płyta wydana została w nakładzie wyłącznie tysiąca egzemplarzy, więc radzę się pospieszyć. Ja natomiast pospieszę przesłuchać wcześniejsze albumy Barathrum. Czy będzie aż tak dobrze jak na Fanatiko?
Ocena 8,0/10,0.
- Sombre Figures – “Streams of Decay” (2021) - 15 lutego 2022
- Nigrum Tenebris – “I am the Serpent” (2021) - 14 lutego 2022
- Ondfødt – “Norden” (2021) - 13 lutego 2022
Tagi: 2017, Barathrum, black metal, Fanatiko, finland, recenzja, Saturnal Records.