Believe – „Seven Widows” (2017)

Mam nadzieję, że muzycy z zespołu Believe wybaczą mi, że musieli czekać dość długą na tę recenzję. Ale w przypadku płyty Seven Widows kontakt z zawartością musi być niespieszny, intymny i dogłębny. Siedem spojrzeń na progrockowe pejzaże wymaga skupienia, a dłuższa kontemplacja pozwala dostrzegać pełną gamę użytych barw. Nie oznacza to bynajmniej, że to jakaś hermetyczna propozycja wyłącznie dla miłośników art rocka. Choć zespół nie sięga po tradycyjną piosenkową formę, choć lubi zaskakiwać, to jednak konsekwencja przekazu, brak nachalności i chwytów „pod publiczkę”, przy jednoczesnej komunikatywności przekazu, stanowią zaproszenie do intrygującej muzycznej podróży.

Kompozycje są tu doskonale zbilansowane i wyważone – złożoność idzie w parze w komunikatywnością. Gitarowe partie Mirosława Gila fundują często swoisty trzon utworów, które swobodnie płynę, zanurzając się w coraz to nowe tematy, na tyle jednak przemyślane, że nie odnosimy wrażenia, że coś dzieje się tu przypadkowo. Lider grupy korzysta z pełnej gamy środków – serwuje nam mocniejsze riffy, sięga po gitarę akustyczną, by przywołać więcej spokojnego klimatu albo podaje gilmourowskie sola (choć zdarzają się też bardziej zadziorne dźwięki, jak na finał VII), w których nie biegłość jest najważniejsza, a emocje.

Ale Believe A.D. 2017 to skład bardzo zgrany i twórczy, a na albumie Seven Widows każdy ma swoje „pięć minut”. Ogromne brawa dla Satomi, Japonki mieszkającej w Polsce, dla której bardziej naturalnym środowiskiem pracy od sali prób rockowego bandu jest filharmonia – skrzypaczka doskonale wpisała się w kompozycje zespołu, urozmaicając je, a jednocześnie wtapiając się w niespieszny, refleksyjny charakter muzyki. Słuchacze będą mogli wychwycić tutaj wiele smaczków – wystarczy posłuchać krótkiego momentu w kompozycji I, gdzie motyw grany przez Satomi doskonale zazębia się z partią akustycznej gitary. Mnie być może najbardziej spodobało się długie solo na zakończenie IV, pełne smutku, przenikliwe, kojarzące się z melancholią dokonań My Dying Bride (choć to odległe od siebie muzyczne światy). Do tego dochodzą jeszcze doskonałe syntezatorowe plamy, wychodzące spod palców instrumentalistki, które budują skutecznie klimat, jak we wstępie do IV.

Warto jednak zwrócić uwagę również na pozostałych muzyków. Sekcja rytmiczna w postaci Przemka Zawadzkiego i Roberta Kubajka, stanowi zwartą drużynę, ale wprowadza też momentami odrobinę rytmicznego rozedrgania, co skutecznie napędza kompozycje. Łukasz Ociepa wnosi z kolei swoim wokalem sporo ciepła, ale i emocjonalnej prawdy, skutecznie oddając przekaz tekstów i nastrój muzyki. Szczególnie ciekawie wypada wokal w momentach spokojnych, delikatnych, sięgających wysokich dźwięków, jakby dochodzących z innego świata.

Believe, jak już wspominałem, to świetny team, który rzeczywiście może zaciekawiać swym muzycznym materiałem. Może brak tu momentów rzeczywiście rzucających na kolana? Z drugiej strony trudno doszukać się w jakiejkolwiek kompozycji mielizn, całość trzyma pewną dramaturgię. I choć płytę Seven Widows warto potraktować jako dzieło całościowo, to równie dobrym pomysłem, już po bliższym zapoznaniu, będzie dawkowanie sobie tej muzyki. Każdy wieczór tygodnia z innym utworem? Dlaczego nie. Z pewnością będą to wieczory pełne czaru.

Ocena: 8/10

Oficjalna strona zespołu na Facebooku

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , .