Inglorious „Eternal Chaos” (2015)

Prawdę mówiąc tarnowski Inglorious do tej pory był mi całkowicie nieznany. Wynika to raczej z faktu, że w polskiej scenie, poza kilkoma wyjątkami nie siedzę zbyt często, poza tym, nie oszukujmy się, kapela istnieje od 2002 roku, debiut wydało DarkZone w 2010, a po 5 latach pojawia się kolejny materiał. Czytając wywiad z ekipą, wcale się nie dziwię, dlaczego wyszło tak, a nie inaczej. Cóż, młode, nieznane kapele nie mają łatwo. Ale do rzeczy. Myślałem, że po kapitalnej ostatniej płycie Embrional, czy Outre nic mnie nie zaskoczy, a tu proszę. Trio z Tarnowa prezentuje naprawdę świetny poziom. Już sama okładka autorstwa Bartka Kurzoka w jakiś ciekawy sposób przykuwa uwagę. Ciekawy, mroczny motyw świetnie zgrywający się z tytułem wydawnictwa, lecz surowy, nie tak dopieszczony jak w wielu innych przypadkach i to mi się właśnie w nim naprawdę podoba.

Od strony muzycznej nie mogę i nie chcę tej ekipy zaszufladkować. To jest surowa brzmieniowo mieszanka gdzieś na dobrze wyważonym pograniczu BM i DM. Coś pomiędzy Stillborn a Marduk (to skojarzenie najszybciej przyszło mi do głowy). Na materiał składa się 10 bardzo zróżnicowanych numerów, z czego 4 w języku polskim. To ciekawy zabieg dodający Eternal Chaos dodatkowego „smaczku“.

Muszę przyznać, że cała ekipa Inglorious dysponuje naprawdę zacnym warsztatem. Gitary i zmiany tempa nikomu nie pozwolą się znudzić. Ciekawe riffy, bardzo dynamiczna praca perkusji. Tak, to zdecydowanie godne polecenia wydawnictwo. Na co od razu trzeba zwrócić uwagę, to bardzo charakterystyczny i dojrzały wokal Tomka Domka. Ma coś w sobie, tę specyficzną dla BM zajadłość, ale podaną w pewien spokojny sposób. Tu też duży wpływ ma realizacja materiału. Roslyn Studio z Krzysztofem Godyckim wykonało świetną robotę. Brzmienie basu jest dopracowane po mistrzowsku, zresztą brzmienie wszystkich instrumentów jest bardzo spójne i selektywne.
Nie ma jednak minusów. Tu pojawiają się, jak dla mnie, ewidentne naleciałości. Nie jest to w sumie nic złego, ale w 2 lub 3 numerach naprawdę rzucają się w uszy. Tu jednak jednoznaczne skojarzenia ze wspomnianym Marduk lub God Seed ograniczają się jedynie do kilku charakterystycznych riffów. Cóż, taki rodzaj muzy.

Nie mam zamiaru opisywać każdego kawałka osobno. Każdy siedzący w BM i DM znajdzie dla Siebie coś ciekawego. Na pewno na uwagę zasługuje Manifesto (nie, to nie cover, tylko przypadkowa zbieżność nazw, bez obawy), na którym gościnnie wspomogła Inglorious na skrzypcach Regina Szlachta. Motyw, jaki zagrała naprawdę nie mógł być lepszy, jest w nim wyczucie odpowiednie dla tego rodzaju muzyki. Bez dwóch zdań. Polecam.
Via Nocturna wydała ten materiał 15.11.2015r (kup CD). Dla naprawdę wartej uwagi ekipy, mimo kilku drobiazgów do których mógłbym się przyczepić, z mojej strony

Ocena: 8/10

Autorem recenzji jest Artur Urbanek.

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , .