Czy znacie jakiś słaby zespół z nazwą, która ma przynajmniej pięć słów? Ja nie. Taka dziwna zależność. Na szczęście Mother Witch & Dead Water Ghost potwierdza tę obserwację. Ich album Ruins Of Faith nie jest zbyt obszerny – to tylko niespełna pół godziny muzyki – ale myślę, że to jego zaleta. Riffy snują się w tych kompozycjach jak hrabina Batory po krużgankach swego transylwańskiego zamku i w większej dawce mogłyby zacząć nużyć, przynajmniej tych, którzy nie są fanatykami stylu. W prezentowanej zaś próbce muzyka kapeli wciąga i trzyma w swych złowieszczych objęciach.
Occult rock lub psychodelic doom metal to całkiem trafne szufladki, aby określić twórczość pochodzących z ukraińskiej Odessy muzyków – już instrumentalny, krótki początek w postaci Subterranean V stanowi bardzo klimatyczne wprowadzenie i jasno określa ramy prezentowanego stylu. Rzeczywiście płyta Ruins of Faith ma w sobie tę ciężką, duszną, wciągającą, klasycznie doomową moc, ale kryje w sobie też trochę niespodzianek. Bo mimo zamiłowania do tego, co działo się przed dekadami i pewnych naturalnych nawiązań do tuzów gatunku, czuć w kompozycjach także powiew post rockowych brzmień – wystarczy wsłuchać się w zgrzytliwy, leniwy początek i spokojniejsze fragmenty Storm albo w ścianę gitar, które odzywają się w Grace. Czasem słychać i lekki wpływ psychodelicznych orientalizmów, jak choćby w monotonnej zagrywce gitarowej i w partiach wokalnych Marii Teplitskayi w bardzo udanym Two Of Us. Prawdziwy majstersztyk stanowi z kolei niespieszny, ale intensywny, najdłuższy na płycie kawałek tytułowy, gdzie amplituda emocji i rozciągłość między ciszą a hałasem jest najwyższa.
Bardzo udana rzecz, która ma w sobie wszystkie zalety i wady stylu, więc zachęci tych, którzy chcą się w nim zanurzyć znowu, a nie skusi malkontentów. Kto już jest znudzony psychodelicznym doom metalowym spacerem po mrocznych wrzosowiskach, gdzie w ramach sabatów hasają wiedźmy, może nie zakochać się w Ruins of Faith. Ale… No właśnie, mimo wszystko radziłbym jednak sprawdzić materiał sąsiadów ze Wschodu, bo przy całym klasycznym podejściu do materii riffów, wokalnych partii (Maria na szczęście nie wpada w zbyt teatralną manierę i brzmi pewnie oraz stylowo) i pracy sekcji, recenzowany album ma w sobie momenty niesztampowe. Kto zaś lubi occult doom metal, ten przegapić nie może.
8/10
Oficjalna strona zespołu na Facebooku
- Worms of Senses – „Give up!” (2024) - 22 marca 2024
- Guido Stoecker’s Bodyguerra – „Invictus” (2024) - 5 marca 2024
- TARANIS przypomina legendarnego Fausta - 3 marca 2024
Tagi: doom metal, Hard Rock, Heavy Metal, occult metal, occult rock, płyta, recenzja, review, ukraiński metal.