Nova Cycle – „Nova Cycle” (2016)

Z pełnym zrozumieniem tych słów, można powiedzieć, że Amerykanie z Nova Cycle pojawili się ze swoim debiutem dosłownie znikąd. Ja sam nigdy o nich nie słyszałem, a pytani znajomi – również przecząco kręcili głowami. No i co teraz? Multum pytań, które nawet internet pozostawił bez odpowiedzi. No bo jak to działa, że zespół z niespełna 200 lajeczkami – odkładając spór, czy ma to znaczenie, czy też nie – na koncie wydaje płytę pod szyldem dobrej, szanującej się wytwórni z Polski. Szczególnie, że w naszym kraju – oprócz kilku zespołów z J.D. Overdrive na czele – scena praktycznie nie istnieje. Bardziej eufemistycznie – rozwija się.

 

 

Kim są? Młodzi? Starsi? Ani tacy, ani tacy. Przyznam szczerze, że nie mam bladego pojęcia i zazwyczaj mało mnie to obchodzi. Przecież kobiet i muzyków o wiek się nie pyta. Let the music do the talking.

Nova Cycle to po prostu zespół z Los Angeles łączący elementy doom, stoner metalu i lekkiej psychodelii z warstwą tekstową – jak sami mówią – inspirowaną własnymi doświadczeniami. Shangri La Studios w Malibu? Rick Rubin? To właśnie w tym miejscu nagrali swój debiutancki album, co bez wątpienia zwraca światła reflektorów właśnie w ich stronę. Tym samym mamy argument za daniem im chociaż szansy.

Pierwsze przesłuchanie? Coś drgnęło, ale nie do końca wiem co. Nie będę też ukrywał, że nie za bardzo wiedziałem co mógłbym napisać o tej płycie. Patowa sytuacja, marazm i coraz częstsza wymiana spojrzeń ze szklanką z tanim whiskey dzierżoną przez mojego współlokatora. Nie ten nastrój, nie ten stan, zła pogoda, i tysiąc innych znanych Ci wymówek, gdy coś nie idzie po Twojej myśli. Znamy to? Jak ktoś zaprzeczy, niech pierwszy…

Eat shit for breakfast again
I’m so tired
Ran out of water
I’m drinking whisky again

Mocne, podoba mi się – pomyślałem. I właśnie wtedy, po drugiej zwrotce Shine ze wspomnianym wcześniej stanem ducha stało się coś dziwnego: nagle na czubku głowy pojawił się kapelusz, na nogach – kowbojki z ostrogami, w pasie zawisła giwera z sygnaturą Colt Python (też się nie znam, przed chwilą sprawdziłem); nie wspominając o tym, że mój współlokator podsunął mi pod rękę szklankę whiskey. Burdel w pokoju niestety nie zamienił się na piaszczystą plażę z beduinami na wielbłądach, ale chyba przyznacie, że i tak była to całkiem przyjemna metamorfoza?

Po wspomnianym wcześniej Shine mamy do czynienia z lekko psychodelicznym, powoli rozpędzającym się Aqualith – czuć sludge’owy sznyt, robi się trochę więcej przestrzeni na wokal i czujemy piach w gębie. Całość nieźle buja, jest melodia, a pijackie okrzyki dodają tylko kompozycji uroku. Jeżeli lubicie Down, Crowbar – nie wahajcie się ani chwili.

Następne skojarzenie leży na przeciwległym biegunie muzycznym. O czym mowa? Wsłuchajcie się uważnie we wstęp do Ear Worm i skonfrontujcie z głównym motywem Dead Meadow „Sleepy Silver Door„. Wspominałem już, że są z Los Angeles (Dead Meadow oryginalnie pochodzi z Waszyngtonu, jednak aktualnie urzędują w Los Angeles – red.)? O plagiacie nie ma tutaj mowy, bardziej chodzi mi o lekką inspirację brzmieniową i flow. A sam numer jest chyba najbardziej psychodelicznie naznaczoną kompozycją na płycie, także wszystko się zgadza. Kolejny mocny punkt.

Kończymy sążnistym, hiciarskim i wręcz idealnym numerem na zamknięcie albumu – Into The Sun (The Nova Cycle), po którym spoglądamy na pustą butelkę whiskey i nie chcemy wracać do miejsca, w którym zaczęliśmy podróż. Panowie, nie można było tak od samego początku?

Na sam koniec – zajawka wywiadu z Nova Cycle…(tutaj)

Nocami pracuję jako barman. Za dnia ćwiczę. Moje życie jest znaczne bardziej porywające kiedy jestem w ciągu, ale wtedy…

Zapewne nie słuchalibyśmy jednego z lepszych debiutów w gatunku stoner/southern metal (szerszą typologię sobie odpuśćmy). Fani Down, Crowbar, Corrosion of Conformity czy Brand New Sin powinni dorzucić płytę od Via Nocturna do swojej kolekcji. Co do uwag – muszą popracować nad utrzymaniem odpowiedniego poziomu atencji słuchacza od samego początku płyty i koniecznie załapać się konkretne gigi w roli supportu przed większymi gwiazdami w gatunku; w ramach uzyskania większego rozgłosu. A póki co – solidny album z adekwatną oceną.

KUP CD – Nova Cycle „Nova Cycle”                                                                                                      

Ocena: 8/10

Piotr
Latest posts by Piotr (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , .