Psychotropic Transcendental – „…lun yolina un yolina thu Dar-davogh…” (2018)

Tym razem na warsztat wjechała mi kapela, której muzyka jest tak nieoczywista, że nawet nie wiem, jak powinienem zabrać się do pisania tej recenzji. Psychotropic Transcendental to zespół założony w Bielsku-Białej w 2000 roku. Materiał nagrywany był w latach 2005-2008, a miksowany w Satanic Audio w bieżącym roku. Jest to drugi krążek w osiemnastoletniej historii zespołu. 

Kwiecista okładka w przyjemnym odcieniu pastelowej lawendy aż zachęca do przesłuchania …lun yolina un yolina thu Dar-davogh… Digibook wykonany został z dobrej jakości kartonu, co – przy odpowiednim traktowaniu – powinno pomóc przetrwać tej ładnej oprawie przez wiele lat w dobrym stanie.
Dźwięki, z którymi zetkniemy się na tym krążku, do łatwych nie należą. Transowe, oniryczne kompozycje zostały dopełnione tekstami, których zrozumienie nie będzie niestety możliwe. Na potrzeby nagrań kapela wymyśliła var-inath – język, w którym zaśpiewane zostały wszystkie liryki na płycie. Nie powoduje to jednak u słuchacza osiemdziesięciominutowej konsternacji a nadaje posmaku magii i wdzięku. Wokalnie jest różnorodnie – od smutnego zawodzenia po wściekłe growle, co idealnie wkomponowuje się w zmienne tempa i brzmienie instrumentów. Chorus w gitarach przeplata się z siarczystym przesterem, a bas idealnie dopełnia perkusyjne bicia. To wszystko buduje wręcz atmosferyczny, prawie astralny klimat. Tytuły są niemniej enigmatyczne niż reszta, i nie ukrywam, że wypisanie ich tutaj sprawiłoby mi dużą trudność. Jednocześnie nie sądzę, aby dzielenie tego albumu na poszczególne numery było dobrym pomysłem. Tej płyty stanowczo należy wysłuchać w całości i to w ogromnym skupieniu. Każdy dźwięk ma tutaj ogromne znaczenie i sprawia, że materiał jest kompletny i przystępny, a do tego przyjemny już przy pierwszym kontakcie. Trudno jest mi tę muzykę do czegokolwiek porównać. Wymieszano tutaj tyle wpływów i inspiracji, że każdy przypisany epitet byłby raczej niecelny.

Psychotropic Transcedental gra muzykę na tyle nieszablonową, że warto się nią zainteresować. Nota prasowa podpowiada, że jest to narkotyczny porno – metal. Uprzedzę jednak, że mimo kusząco brzmiącego zaszufladkowania nie są to dźwięki dla każdego. Do auta bym jej nie zabrał, jednak do wyciszenia po ciężkim dniu nadaje się idealnie. Moim zdaniem jest to ciekawy i oryginalny twór, jakich niestety mało na naszym rodzimym rynku.

7/10

 

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , .