27 stycznia br., za pośrednictwem opolskiej Via Nocturna, światło dzienne ujrzy pierwsza EP Finów z Ruins of Humanity. 20-minutowy materiał to żaden ekstremalny metal, ale ładnie skrojony melodeath, więc zegnijmy łokcie i złączmy ręce, ponieważ pójdziemy w tan.
Płytę otwiera Watch You Fall, rozpoczynający się od kilkusekundowego, energicznego kostkowania, po którym następuje krótka melodia przechodząca w zwrotkę przesyconą wysokimi dźwiękami, uzupełnioną wokalem, zawierającym pierwiastek głosu Laiho z Children of Bodom. Perkusja przyśpiesza, a zagrywkowy cykl trwa i powtarza się przez cały utwór. Podobnie mało ciekawym utworem jest Reflection, którego struktura jest wyrównana i nudząco standardowa. Drugą część EP-ki zajmują utwory nieco lepsze. Riff zawarty w Severed rzeczywiście sprawia, że mamy ochotę unieść ręcę i troszkę nimi pobujać. Znajdziemy też więcej gitarowych popisów, oczywiście w żaden sposób nie wykraczających poza wydeptany okrąg tworzenia solówek – tych prostszych, jednakże przyjemnych. Kończący płytę Enemy in The Mirror wydaje się utworem najlepszym spośród całej czwórki, najprawdopodobniej za sprawą nagromadzenia wcześniej wymienionych patentów – najbardziej podoba mi się w nim krótka gitarowa harmonia dobiegająca uszu zaraz po pierwszej zwrotce.
Enemy in the Mirror to materiał na wskroś standardowy, ociekający melodyjkami. Nużący skrzek irytuje, ale po kilku chwilach niknie i zupełnie przestaje się na niego zwracać uwagę. Plusem debiutu Finów jest produkcja, wszystko razem się styka i brzmi dobrze. Fanom brzmień melodeathowych może zasmakować i zaspokoić głód, mnie nie podchodzi zupełnie i wolę łazić głodny.
Ocena:4.5/10
Tagi: 2016, Enemy in the Mirror, recenzja, review, Ruins of Humanity, Via Nocturna.